Do domu weszli razem. Roześmiani i ogólnie zadowoleni z zakupów. Niall przytrzymał Pameli drzwi, by dziewczyna mogła wejść do środka, a potem sam wszedł za nią i - nie zdejmując butów - podążył do kuchni, żeby położyć tam ciężkie siatki po brzegi wypełnione żywnością. Kuchnia - jak się okazało - nie była pusta. Przy okrągłym stole stojącym na środku pomieszczenia siedzieli pozostali członkowie zespołu i widać było po nich, że byli bardzo, ale to bardzo głodni.
- Uprowadziłeś Pamelę! - rzucił na powitanie Zayn, wstając od stołu i podpierając się o blat dłońmi. Tak jakby wcale nie uprowadzili jej razem dwa dni wcześniej...
- Nie - zaprotestował blondyn, zbliżając się do jednej z szafek - Pojechaliśmy tylko razem po jedzenie - wskazał na torby trzymane przez siebie i przez dziewczynę - Przecież nie mogę sam...
- Ale mój żołądek bezwzględnie domaga się posiłku! - rzekł z zrozpaczoną miną Harry.
Rudowłosa uśmiechnęła się do niego i podeszła do blatu, na którym stał toster.
- Starczyło tylko tu włożyć chleb - pouczyła, wskazując na urządzenie.
- Przecież wiem - obruszył się Styles, czując się nieco urażony takim potraktowaniem - Sam kupowałem ten toster - oznajmił z dumą.
Pamela jednak nie przejęła się tym, co mówił. Przecież skoro sam nie zrobił sobie tego jedzenia, to miał widocznie jakieś powody i raczej nie obraziłby się na nią z powodu jednego, głupiego zdania. Tym bardziej, że był w pełni świadomy, że ona jeszcze o tym nie wie. Po chwili kolor światełka znajdującego się na tosterze zmienił się z pomarańczowego na zielony, dziewczyna wyjęła stamtąd dwie pięknie upieczone kanapki i podała je Niallowi.
- Dzięki - uśmiechnął się do niej blondyn.
- Ale one nie były dla ciebie, tylko dla Liama - oznajmiła ruda, która widocznie miała ochotę, żeby się trochę z nim pokłócić - Podałam ci je, bo stałeś najbliżej - wyjaśniła.
- Nie, bo dla mnie!!! - wrzasnął Louis, zanim ktokolwiek inny zdażył zareagować.
- Dlaczego dla niego?! - oburzył się Harry. On - podobnie jak zresztą i pozostali - był zdania, że pierwsza poracja należy się właśnie jemu.
- Ponieważ jako jedyny jeszcze mnie dzisiaj nie wkurzył i nie darł się na mnie - wyjaśniła dziewczyna, chociaż wszyscy wiedzieli, że tak naprawdę wcale nie była zła na żadnego z nich.
Payne wyszczerzył się w dzikim triumfie do pozostałych i zamaszystym ruchem wydarł Horanowi talerz z ręki.
- Liam, dlaczego to zrobiłeś? - spytał Irlandczyk, będąc już bliski płaczu. Kiedy był głodny bardzo źle znosił tego typu zachowania i stawał się ogólnie bardzo płaczliwy. W sumie, to nie tylko wtedy, kiedy chciało mu się jeść, ale czasem też z innych powodów. Ten jednak był najczęstszy z nich.
Pamela jednak posiadała wrodzony dar. Potrafiła obchodzić się z chłopakami, przynajmniej z niektórymi, ale akurat młody gwiazdor należał do tego grona. Chcociaż na pewno jedna rzecz, o której ona jeszcze wtedy nie wiedziała, znacznie ułatwiała jej to zadanie. Ale o tym miała dowiedzieć się dużo, dużo później...
Wtedy jednak podeszła spokojnie do Irlandczyka, położyła mu dłoń na ramieniu i szepnęła mu do ucha, na tyle jednak głośno, żeby pozostali też mogli to usłyszeć
- Nie martw się, Nialler, następne będą dla ciebie. Przynajmniej będziesz miał cieplejsze - uśmiechnęła się i już po chwili podała mu talerz z tostami.
- Dzięki - ucieszył się Horan i usiadł na swoim miejscu za stołem.
Niestety i tym razem pech go nie opuścił. Na pewno nie w miejscu, w którym znajdował się Harry Styles. Wystarczył jeden bardzo szybki ruch ręki, dosłownie chwilka, i już biedny Niall miał o jedną kanapkę mniej.
- STYLES!!! - wrzasnął rozżalony Horan.
- Nie martw się, zrobię ci drugą, tylko większą - pocieszyła natychmiast go dziewczyna, wsadzając kolejną porcję do tostera.
Chłopak zerwał się z miejsca, żeby ją mocno przytulić.
- Jesteś kochana! - szepnął jej prosto do ucha.
- Bez przesady - uśmiechnęła się - Gdybym ci nie zrobiła tej kanapki, to jęczałbyś mi zapewne przez cały dzień.
Chłopcy - łącznie z nieco osłupiałym blondynem - ryknęli głośnym śmiechem.
Niesamowite, ale już kilka godzin spędzonych w towarzystwie członków tego boysbandu sprawiło, że Pamela czuła, jakby znała ich już od co najmniej kilku ładnych lat.
Po chwili jednak twarz Zayna przybrała zwyczajny, poważny wyraz.
- Ale, Pamelo, ja także jestem głodny - przypomniał tonem tak poważnym, jakby składał ustny meldunek w wojsku, a nie prosił o jedzenie.
- I ja! - wrzasnął o wiele mniej oficjalnie Louis - Nie zapominaj o mnie!!!
- Jasne - roześmiała się, po raz etny tego dnia, ruda - O tobie nie da się zapomnieć.
Po dziesięciu minutach wszyscy siedzieli już razem przy stole i zajadali w najlepsze, wesoło przy tym rozmawiając.
- Robisz najsmaczniejsze tosty na świecie - stwierdził Liam, biorąc z talerza leżącego na środku już piątą kanapkę.
- Nie przesadzaj - ofuknął go Niall - Naleśniki też były świetne.
- Dzięki, jutro wymyślę coś specjalnego - zaoferowała dziewczyna, odnosząc swój talerz do zmywarki, którą chłopcy oczywiście posiadali, ale i tak rzadko jej używali, gdyż woleli po prostu wstawić talerze do zlewu, a potem czekać aż ktoś (czytaj: Zayn) zlituje się nad nimi, lub po prostu będzie miał dosyć zapachu wydzielanego przez nie, ewentualnie będzie potrzebował szklanki, i zmyje te naczynia.
Teraz jednak chłopak wcale o tym nie myślał, gdyż bardziej zaciekawiło go to, co powiedziała jego wybawicielka, która widocznie potrafiła obsługiwać urządzenia elektroniczne bez czytania instrukcji albo potrafiła te instrukcje w jakiś sposób zdobyć, bo jemu Harry nigdy nie chciał jej dać.
- Co takiego? - zaciekawił się, idąc przy tym w jej ślady i również wstawiając swój talerz do środka. Dziewczyna kiwnęła głowa na znak, że potrafi obsłużyć tak tajemnicze urządzenie jakim jest zmywarka. - Czy to sushi? - próbował odgadnąć.
- Nie - pokręciła głową Pamela, która do końca swojego życia nie chciała spożywać tej potrawy.
- Może pizza? - wyskoczył Nialler.
- Też nie...
- A sałatka? - chciał wiedzieć Louis, niechcący szturchając swojego przyjaciela siedzącego po lewej stronie w ramię.
- Jajecznica! - wymyślił Harry i oddał kumplowi trzy razy mocniej, aż ten nieco się skulił z bólu.
- Nie, nie powiem wam, bo nie będzie niespodzianki - oznajmiła dziewczyna i zaczęła zbierać talerze od tych, którzy sami by ich nie posprzątali.
Chłopcy udali, że strzelają na nią focha, co było bardzo zabawną sceną, zważywszy na to, że Niall cały czas się śmiał. Jedynie Hazza zachował się nieco rozsądniej, a na pewno w sposób, który pochlebiał młodej kucharce. Uśmiechnął się do niej, pokazując przy tym swoje słodkie dołeczki w policzkach i oświadczył
- W takim razie nie mogę doczekać się jutra.
~ * ~
Pamela naprawdę bała się tego spotkania. Oczywiście, nie najbardziej, bo sama jeszcze nie wiedziała, czego się najbardziej się boi. Jeszcze nie teraz, o tym miała się dowiedzieć dużo później. W tamtej chwili czuła lęk właśnie na to spotkanie. Spotkanie z tak zachwalanym przez Justina Biebera menadżerem. Prawdę mówiąc, dziwiło ją nieco to, iż skoro był on tak dobry, to nie pracował dla samego Biebsa, ale w sumie i tak doświadczyła wielu dziwnych rzeczy przez ostatnie czterdzieści osiem godzin, więc jedna w tę, czy we wtę na pewno niczego nie zmieni. Nie wiedziała, jak bardzo się myliła. Ale cóż, miała rację w tym, że doświadczyła naprawdę wielu rzeczy ostatnich dwóch dób. Przecież miała nie żyć, a teraz mieszka sobie jak gdyby nigdy nic z członkami najsławniejszego boysbandu na świecie i jeszcze chodzi sobie na pizzę z nimi i Justinem Bieberem. Zaczęła się zastanawiać, kiedy media się nią zainteresują, bo w to, że tego nie zrobią nie wierzyła, tak samo jak nie wierzyła w to, że Niall odda komuś kiedyś swoją porcję kurczaka z Nandos. Tutaj też się myliła.
Wracając jednak do tego spotkania, to ten czas nadszedł punktualnie o jedenastej. No, może troszkę później, bo mężczyzna spóźnił się na nie pięć minut, czego Zayn nie omieszkał oczywiście skomentować.
Na szczęście chłopcy nigdy mu o tym nie powiedzieli, gdyż wtedy Malik naprawdę miałby się za co wstydzić. Bo już po samym wyglądzie zewnętrznym tego człowieka widać było, że nie jest on ani trochę podobny do tego mężczyzny, którego zwolnili zaledwie dzień wcześniej. Po pierwsze, miał włosy. Burzę czarnych, gęstych włosów, na które nawet Hazza spoglądał z podziwem. Miał też duże, chabrowe oczy, w których zawsze, niezależnie od sytuacji w jakiej się znajdował, tliła się iskierka nadziei. Poza tym mężczyzna ogólnie sprawiał wrażenie chętnego do pracy i podjęcia się nowych wyznań. Od razu się chłopakom spodobał.
- Cześć, chłopaki - przywitał się bezceremonialnie, wchodząc po prostu swobodnie do ich domu - I dziewczyny - dodał, uśmiechając się do Pameli - Czyżby skład waszego zespołu nieco się powiększył? - spytał żartobliwie.
- Nie - pokręcił szybko głową Zayn - To nasza koleżanka - wyjaśnił.
- I jeszcze nam gotuje i sprząta - dodał, wyraźnie zadowolony z tego powodu, Harry.
- Bo jest taka dobra - wtrącił Liam, a dziewczyna z miejsca zarumieniła się.
- I dobrze gotuje - dodał Niall, patrząc w jej stronę, zamiast na twarz swojego - być może - przyszłego menadżera.
- Nialler, nie przesadzaj - zganiła go Pamela, ale widać było, że tak naprawdę jej kobieca duma została mile połechtana przez blondyna. - Przecież to były zwykłe tosty.
Chłopak uśmiechnął się nieco zawstydzony. Dziwiło go to, że nigdy jeszcze nie udało mu się zaimponować tej dziewczynie. Przecież tyle dałoby się pokroić za chociaż krótkie spotakanie z nim. Tyle fanek zaczepia go na ulicy, prosi o autograf, a ta? Nic. Jakby wcale nie obchodził jej fakt, że zadaje się z członkami najsławniejszego boysbandu na świecie. Niall wcale nie uważał, że są aż tak sławni, ale ostatnio usłyszał o tym w radio, więc chyba jednak tak było.
- Chce pan pracować jako nasz menadżer, prawda? - spytał Louis, kiedy już uznał, że cisza panująca między nimi jest trochę niezręczna.
Mężczyzna natychmiast ochoczo pokiwał głową. Energia wprost rozpierała całe sto siedemdziesiąt centymetrów jego ciała.
- Właśnie po to tutaj przyszedłem - odparł na wypadek, gdyby któryś z chłopaków nie zauważył jego nadgorliwego ruchu głową. Niestety, nie do końca udało mu się ukryć jak bardzo jest zdenerwowany.
- A ma pan jakieś doświadczenie? - chciał wiedzieć Liam.
Brunet nie odzywał się przez chwilę.
- Mów mi Drew - zaproponował, żeby zyskać nieco na czasie - Wszyscy mnie tak nazywajcie.
- Ok, Drew - powtórzył zdecydowanym tonem Payne - Masz jakieś doświadczenie?
Twarz niewysokiego mężczyzny przybrała nieco zmieszany wyraz. Wszyscy wiedzieli już co to oznacza.
- No... nie mam - przyznał, nie patrząc jednak w ziemię, jak większość ludzi przy tego typu sytuacjach, ale w oczy Niallera. Ot tak go sobie wybrał, sam nie wiedział dlaczego. Miał jednak pewność, że dobrze zrobił. - Pracowałem wcześniej jako oświetleniowiec przy organizacji koncertów, ale mam też odpowiednie wykształcenie - bronił się.
Louis podrapał się w brodę. Coś mu się tutaj nie zgadzało.
- Dlaczego więc Justin tak gorąco ciebie polecał, skoro nie masz żadnego doświadczenia? - nie wytrzymał.
Mężczyzna nerwowo przejechał dłonią po swoich ciemnych włosach, nie spuszczając przy tym wzroku z Niallera. Wiedział, co ma robić, żeby dobrze wypaść, nawet jeśli brakuje mu doświadczenia.
- Jestem jego wujkiem - wyznał szybko, jakby to wcale nie było takie ważne. Bo w sumie nie było, każdy sam powinien pracować na swój sukces, a nie chwalić się swoją rodziną, czy znajomymi. Drew dobrze o tym wiedział, więc naprawdę chciał uniknąć sytuacji, w której wyszłoby to na jaw. Nie udało się to mu, ale jeszcze przecież nie wszystko było stracone.
Chłopcy stanęli przed ciężkim zadaniem. Przyjąć tego człowieka do pracy, mimo tego, że nie ma on doświadczenia, dać mu szansę? Czy podziękować i szukać dalej, a na razie... hm... Odwołać wszystkie koncerty i spotkania? Dać zarządzać Louisowi?
- Umiesz załatwiać koncerty, negocjować i tym podobne? - spytał Harry, chcąc się dowiedzieć nieco więcej o jego umiejętnościach.
- Umiem - przyznał nieskromnie mężczyzna. Ale przecież w takich chwilach nie wymagało się od człowieka skromności, a potwierdzenia swoich umiejętności.
- Pozwolisz nam zabierać wszędzie ze sobą Pamelę? - chciał jeszcze się upewnić Liam.
- Jasna sprawa - uśmiechnął się Drew. W gruncie rzeczy, wiedział już co się stanie.
Zayn pochylił się delikatnie w stronę Nialla, żeby krótko się z nim naradzić, bo blondyn miał jeszcze jakieś wątpliwości.
- Będę mógł jeść, kiedy zechcę, no nie? - spytał, dobrze pamiętając, że gdy pracował u nich stary menadżer nie mógł.
- Oczywiście - przytaknął mężczyzna - Nawet na scenie.
To była chyba najkrótsza narada w ich życiu. Znaczy, pewnie byłaby dłuższa, gdyby nie to, że Nialler po prostu krzyknął "Masz tę robotę", zanim inni cokolwiek zdążyli powiedzieć. Więc co mieli zrobić? Po prostu zgodzili się z nim, umawiając się na razie tylko na okres próbny, chociaż i tak z góry było wiadomo, że go przedłużą i w końcu podpiszą z mężczyzną prawdziwą umowę i stanie się on ich nowym menadżerem.
- Uprowadziłeś Pamelę! - rzucił na powitanie Zayn, wstając od stołu i podpierając się o blat dłońmi. Tak jakby wcale nie uprowadzili jej razem dwa dni wcześniej...
- Nie - zaprotestował blondyn, zbliżając się do jednej z szafek - Pojechaliśmy tylko razem po jedzenie - wskazał na torby trzymane przez siebie i przez dziewczynę - Przecież nie mogę sam...
- Ale mój żołądek bezwzględnie domaga się posiłku! - rzekł z zrozpaczoną miną Harry.
Rudowłosa uśmiechnęła się do niego i podeszła do blatu, na którym stał toster.
- Starczyło tylko tu włożyć chleb - pouczyła, wskazując na urządzenie.
- Przecież wiem - obruszył się Styles, czując się nieco urażony takim potraktowaniem - Sam kupowałem ten toster - oznajmił z dumą.
Pamela jednak nie przejęła się tym, co mówił. Przecież skoro sam nie zrobił sobie tego jedzenia, to miał widocznie jakieś powody i raczej nie obraziłby się na nią z powodu jednego, głupiego zdania. Tym bardziej, że był w pełni świadomy, że ona jeszcze o tym nie wie. Po chwili kolor światełka znajdującego się na tosterze zmienił się z pomarańczowego na zielony, dziewczyna wyjęła stamtąd dwie pięknie upieczone kanapki i podała je Niallowi.
- Dzięki - uśmiechnął się do niej blondyn.
- Ale one nie były dla ciebie, tylko dla Liama - oznajmiła ruda, która widocznie miała ochotę, żeby się trochę z nim pokłócić - Podałam ci je, bo stałeś najbliżej - wyjaśniła.
- Nie, bo dla mnie!!! - wrzasnął Louis, zanim ktokolwiek inny zdażył zareagować.
- Dlaczego dla niego?! - oburzył się Harry. On - podobnie jak zresztą i pozostali - był zdania, że pierwsza poracja należy się właśnie jemu.
- Ponieważ jako jedyny jeszcze mnie dzisiaj nie wkurzył i nie darł się na mnie - wyjaśniła dziewczyna, chociaż wszyscy wiedzieli, że tak naprawdę wcale nie była zła na żadnego z nich.
Payne wyszczerzył się w dzikim triumfie do pozostałych i zamaszystym ruchem wydarł Horanowi talerz z ręki.
- Liam, dlaczego to zrobiłeś? - spytał Irlandczyk, będąc już bliski płaczu. Kiedy był głodny bardzo źle znosił tego typu zachowania i stawał się ogólnie bardzo płaczliwy. W sumie, to nie tylko wtedy, kiedy chciało mu się jeść, ale czasem też z innych powodów. Ten jednak był najczęstszy z nich.
Pamela jednak posiadała wrodzony dar. Potrafiła obchodzić się z chłopakami, przynajmniej z niektórymi, ale akurat młody gwiazdor należał do tego grona. Chcociaż na pewno jedna rzecz, o której ona jeszcze wtedy nie wiedziała, znacznie ułatwiała jej to zadanie. Ale o tym miała dowiedzieć się dużo, dużo później...
Wtedy jednak podeszła spokojnie do Irlandczyka, położyła mu dłoń na ramieniu i szepnęła mu do ucha, na tyle jednak głośno, żeby pozostali też mogli to usłyszeć
- Nie martw się, Nialler, następne będą dla ciebie. Przynajmniej będziesz miał cieplejsze - uśmiechnęła się i już po chwili podała mu talerz z tostami.
- Dzięki - ucieszył się Horan i usiadł na swoim miejscu za stołem.
Niestety i tym razem pech go nie opuścił. Na pewno nie w miejscu, w którym znajdował się Harry Styles. Wystarczył jeden bardzo szybki ruch ręki, dosłownie chwilka, i już biedny Niall miał o jedną kanapkę mniej.
- STYLES!!! - wrzasnął rozżalony Horan.
- Nie martw się, zrobię ci drugą, tylko większą - pocieszyła natychmiast go dziewczyna, wsadzając kolejną porcję do tostera.
Chłopak zerwał się z miejsca, żeby ją mocno przytulić.
- Jesteś kochana! - szepnął jej prosto do ucha.
- Bez przesady - uśmiechnęła się - Gdybym ci nie zrobiła tej kanapki, to jęczałbyś mi zapewne przez cały dzień.
Chłopcy - łącznie z nieco osłupiałym blondynem - ryknęli głośnym śmiechem.
Niesamowite, ale już kilka godzin spędzonych w towarzystwie członków tego boysbandu sprawiło, że Pamela czuła, jakby znała ich już od co najmniej kilku ładnych lat.
Po chwili jednak twarz Zayna przybrała zwyczajny, poważny wyraz.
- Ale, Pamelo, ja także jestem głodny - przypomniał tonem tak poważnym, jakby składał ustny meldunek w wojsku, a nie prosił o jedzenie.
- I ja! - wrzasnął o wiele mniej oficjalnie Louis - Nie zapominaj o mnie!!!
- Jasne - roześmiała się, po raz etny tego dnia, ruda - O tobie nie da się zapomnieć.
Po dziesięciu minutach wszyscy siedzieli już razem przy stole i zajadali w najlepsze, wesoło przy tym rozmawiając.
- Robisz najsmaczniejsze tosty na świecie - stwierdził Liam, biorąc z talerza leżącego na środku już piątą kanapkę.
- Nie przesadzaj - ofuknął go Niall - Naleśniki też były świetne.
- Dzięki, jutro wymyślę coś specjalnego - zaoferowała dziewczyna, odnosząc swój talerz do zmywarki, którą chłopcy oczywiście posiadali, ale i tak rzadko jej używali, gdyż woleli po prostu wstawić talerze do zlewu, a potem czekać aż ktoś (czytaj: Zayn) zlituje się nad nimi, lub po prostu będzie miał dosyć zapachu wydzielanego przez nie, ewentualnie będzie potrzebował szklanki, i zmyje te naczynia.
Teraz jednak chłopak wcale o tym nie myślał, gdyż bardziej zaciekawiło go to, co powiedziała jego wybawicielka, która widocznie potrafiła obsługiwać urządzenia elektroniczne bez czytania instrukcji albo potrafiła te instrukcje w jakiś sposób zdobyć, bo jemu Harry nigdy nie chciał jej dać.
- Co takiego? - zaciekawił się, idąc przy tym w jej ślady i również wstawiając swój talerz do środka. Dziewczyna kiwnęła głowa na znak, że potrafi obsłużyć tak tajemnicze urządzenie jakim jest zmywarka. - Czy to sushi? - próbował odgadnąć.
- Nie - pokręciła głową Pamela, która do końca swojego życia nie chciała spożywać tej potrawy.
- Może pizza? - wyskoczył Nialler.
- Też nie...
- A sałatka? - chciał wiedzieć Louis, niechcący szturchając swojego przyjaciela siedzącego po lewej stronie w ramię.
- Jajecznica! - wymyślił Harry i oddał kumplowi trzy razy mocniej, aż ten nieco się skulił z bólu.
- Nie, nie powiem wam, bo nie będzie niespodzianki - oznajmiła dziewczyna i zaczęła zbierać talerze od tych, którzy sami by ich nie posprzątali.
Chłopcy udali, że strzelają na nią focha, co było bardzo zabawną sceną, zważywszy na to, że Niall cały czas się śmiał. Jedynie Hazza zachował się nieco rozsądniej, a na pewno w sposób, który pochlebiał młodej kucharce. Uśmiechnął się do niej, pokazując przy tym swoje słodkie dołeczki w policzkach i oświadczył
- W takim razie nie mogę doczekać się jutra.
~ * ~
Pamela naprawdę bała się tego spotkania. Oczywiście, nie najbardziej, bo sama jeszcze nie wiedziała, czego się najbardziej się boi. Jeszcze nie teraz, o tym miała się dowiedzieć dużo później. W tamtej chwili czuła lęk właśnie na to spotkanie. Spotkanie z tak zachwalanym przez Justina Biebera menadżerem. Prawdę mówiąc, dziwiło ją nieco to, iż skoro był on tak dobry, to nie pracował dla samego Biebsa, ale w sumie i tak doświadczyła wielu dziwnych rzeczy przez ostatnie czterdzieści osiem godzin, więc jedna w tę, czy we wtę na pewno niczego nie zmieni. Nie wiedziała, jak bardzo się myliła. Ale cóż, miała rację w tym, że doświadczyła naprawdę wielu rzeczy ostatnich dwóch dób. Przecież miała nie żyć, a teraz mieszka sobie jak gdyby nigdy nic z członkami najsławniejszego boysbandu na świecie i jeszcze chodzi sobie na pizzę z nimi i Justinem Bieberem. Zaczęła się zastanawiać, kiedy media się nią zainteresują, bo w to, że tego nie zrobią nie wierzyła, tak samo jak nie wierzyła w to, że Niall odda komuś kiedyś swoją porcję kurczaka z Nandos. Tutaj też się myliła.
Wracając jednak do tego spotkania, to ten czas nadszedł punktualnie o jedenastej. No, może troszkę później, bo mężczyzna spóźnił się na nie pięć minut, czego Zayn nie omieszkał oczywiście skomentować.
Na szczęście chłopcy nigdy mu o tym nie powiedzieli, gdyż wtedy Malik naprawdę miałby się za co wstydzić. Bo już po samym wyglądzie zewnętrznym tego człowieka widać było, że nie jest on ani trochę podobny do tego mężczyzny, którego zwolnili zaledwie dzień wcześniej. Po pierwsze, miał włosy. Burzę czarnych, gęstych włosów, na które nawet Hazza spoglądał z podziwem. Miał też duże, chabrowe oczy, w których zawsze, niezależnie od sytuacji w jakiej się znajdował, tliła się iskierka nadziei. Poza tym mężczyzna ogólnie sprawiał wrażenie chętnego do pracy i podjęcia się nowych wyznań. Od razu się chłopakom spodobał.
- Cześć, chłopaki - przywitał się bezceremonialnie, wchodząc po prostu swobodnie do ich domu - I dziewczyny - dodał, uśmiechając się do Pameli - Czyżby skład waszego zespołu nieco się powiększył? - spytał żartobliwie.
- Nie - pokręcił szybko głową Zayn - To nasza koleżanka - wyjaśnił.
- I jeszcze nam gotuje i sprząta - dodał, wyraźnie zadowolony z tego powodu, Harry.
- Bo jest taka dobra - wtrącił Liam, a dziewczyna z miejsca zarumieniła się.
- I dobrze gotuje - dodał Niall, patrząc w jej stronę, zamiast na twarz swojego - być może - przyszłego menadżera.
- Nialler, nie przesadzaj - zganiła go Pamela, ale widać było, że tak naprawdę jej kobieca duma została mile połechtana przez blondyna. - Przecież to były zwykłe tosty.
Chłopak uśmiechnął się nieco zawstydzony. Dziwiło go to, że nigdy jeszcze nie udało mu się zaimponować tej dziewczynie. Przecież tyle dałoby się pokroić za chociaż krótkie spotakanie z nim. Tyle fanek zaczepia go na ulicy, prosi o autograf, a ta? Nic. Jakby wcale nie obchodził jej fakt, że zadaje się z członkami najsławniejszego boysbandu na świecie. Niall wcale nie uważał, że są aż tak sławni, ale ostatnio usłyszał o tym w radio, więc chyba jednak tak było.
- Chce pan pracować jako nasz menadżer, prawda? - spytał Louis, kiedy już uznał, że cisza panująca między nimi jest trochę niezręczna.
Mężczyzna natychmiast ochoczo pokiwał głową. Energia wprost rozpierała całe sto siedemdziesiąt centymetrów jego ciała.
- Właśnie po to tutaj przyszedłem - odparł na wypadek, gdyby któryś z chłopaków nie zauważył jego nadgorliwego ruchu głową. Niestety, nie do końca udało mu się ukryć jak bardzo jest zdenerwowany.
- A ma pan jakieś doświadczenie? - chciał wiedzieć Liam.
Brunet nie odzywał się przez chwilę.
- Mów mi Drew - zaproponował, żeby zyskać nieco na czasie - Wszyscy mnie tak nazywajcie.
- Ok, Drew - powtórzył zdecydowanym tonem Payne - Masz jakieś doświadczenie?
Twarz niewysokiego mężczyzny przybrała nieco zmieszany wyraz. Wszyscy wiedzieli już co to oznacza.
- No... nie mam - przyznał, nie patrząc jednak w ziemię, jak większość ludzi przy tego typu sytuacjach, ale w oczy Niallera. Ot tak go sobie wybrał, sam nie wiedział dlaczego. Miał jednak pewność, że dobrze zrobił. - Pracowałem wcześniej jako oświetleniowiec przy organizacji koncertów, ale mam też odpowiednie wykształcenie - bronił się.
Louis podrapał się w brodę. Coś mu się tutaj nie zgadzało.
- Dlaczego więc Justin tak gorąco ciebie polecał, skoro nie masz żadnego doświadczenia? - nie wytrzymał.
Mężczyzna nerwowo przejechał dłonią po swoich ciemnych włosach, nie spuszczając przy tym wzroku z Niallera. Wiedział, co ma robić, żeby dobrze wypaść, nawet jeśli brakuje mu doświadczenia.
- Jestem jego wujkiem - wyznał szybko, jakby to wcale nie było takie ważne. Bo w sumie nie było, każdy sam powinien pracować na swój sukces, a nie chwalić się swoją rodziną, czy znajomymi. Drew dobrze o tym wiedział, więc naprawdę chciał uniknąć sytuacji, w której wyszłoby to na jaw. Nie udało się to mu, ale jeszcze przecież nie wszystko było stracone.
Chłopcy stanęli przed ciężkim zadaniem. Przyjąć tego człowieka do pracy, mimo tego, że nie ma on doświadczenia, dać mu szansę? Czy podziękować i szukać dalej, a na razie... hm... Odwołać wszystkie koncerty i spotkania? Dać zarządzać Louisowi?
- Umiesz załatwiać koncerty, negocjować i tym podobne? - spytał Harry, chcąc się dowiedzieć nieco więcej o jego umiejętnościach.
- Umiem - przyznał nieskromnie mężczyzna. Ale przecież w takich chwilach nie wymagało się od człowieka skromności, a potwierdzenia swoich umiejętności.
- Pozwolisz nam zabierać wszędzie ze sobą Pamelę? - chciał jeszcze się upewnić Liam.
- Jasna sprawa - uśmiechnął się Drew. W gruncie rzeczy, wiedział już co się stanie.
Zayn pochylił się delikatnie w stronę Nialla, żeby krótko się z nim naradzić, bo blondyn miał jeszcze jakieś wątpliwości.
- Będę mógł jeść, kiedy zechcę, no nie? - spytał, dobrze pamiętając, że gdy pracował u nich stary menadżer nie mógł.
- Oczywiście - przytaknął mężczyzna - Nawet na scenie.
To była chyba najkrótsza narada w ich życiu. Znaczy, pewnie byłaby dłuższa, gdyby nie to, że Nialler po prostu krzyknął "Masz tę robotę", zanim inni cokolwiek zdążyli powiedzieć. Więc co mieli zrobić? Po prostu zgodzili się z nim, umawiając się na razie tylko na okres próbny, chociaż i tak z góry było wiadomo, że go przedłużą i w końcu podpiszą z mężczyzną prawdziwą umowę i stanie się on ich nowym menadżerem.
----------------------------------------------------------------------
Następna notka o jedzeniu, przysięgam: nigdy więcej! Dziękuję Wam za wszystkie komentarze, wejścia i obserwacje! Naprawdę, jest to dla mnie bardzo ważne, ze czytacie mojego bloga. Wrócę pewnie około 22 z nowym rozdziałem. mam nadzieję, że się wyrobię do tego dnia, bo pewnie wiecie, że data ta nie jest przypadkowa ;p
Hmm... Powiem tyle- BOSKO!!! <33
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze wspaniały. :)
Głodna jestem ;P
Czekam z niecierpliwością na następny ;)
wciąga :)
OdpowiedzUsuńJejku , extra rozdział. Czekam z niecierpliwością na nexta ! :D
OdpowiedzUsuńhttp://neverstopdreamingandnevergiveup.blogspot.com/ Jeśli znalazłabyś troszkę czasu na skomentowanie mojego bloga to bardzo proszę. :D
Zostałaś nominowana przeze mnie do Liebster Award ! Więcej na : http://jak-kochac-to-na-wieki.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Wciągający^^
OdpowiedzUsuńObserwujemy?
miss-hanuss.blogspot.com
Rewelacyjny ten rozdział GRATULUJĘ !:)
OdpowiedzUsuńJesteś świetna, choć dziwi mnie, że u Julki Wróblewskiej na blogu piszesz, powiem Ci szczerze, że Ona prywatnie niestety nie jest taka, jak o sobie pisze, zwłaszcza w stosunku do osób z klasy czy nawet ze szkoły. Zuzke nawet uderzyła w głowę, bo nie było wszystko po jej myśli i tak, jak chciała, a na fejscie jakiś czas temu dała notkę "uwielbiam pojeżdzać po ludziach".
Pozdrawiam:)
Uuuuuuuuuuuuu ;)
OdpowiedzUsuń