Tego wieczoru Pamela po prostu szybko umyła się i po bardzo krótkim pożegnaniu, czyli rzuconym gdzieś w powietrze "dobranoc", poszła do swojego pokoju z zamiarem położenia się spać. Po takim dniu nawet nikomu nie wydało się to dziwne. No, może z wyjątkiem Louisa. Chłopak naprawdę martwił się o nią, przeczuwał, że nie wszystko jest takie, jakie być powinno. Zapewnienia pozostałych członków zespołu, że może po prostu jest strasznie zmęczona, wcale go nie uspokajały, a wręcz przeciwnie - jeszcze bardziej niepokoiły. Żeby się już dłużej nie męczyć z tą niepewnością, postanowił pójść do jej pokoju i sprawdzić. Miał nadzieję, że zasta ją słodko śpiącą w pozycji embrionalnej, czy może na brzuchu. Miał nadzieję...
Rzeczywistość jednak zawsze jest o wiele bardziej brutalna niż obrazy, które często podsuwa biednemu człowiekowi wyobraźnia. Jak mówią, nadzieja matką głupich.
Kiedy Louis wszedł do sypialni dla gości, zajmowanej ówcześnie przez dziewczynę, naprawdę miał jeszcze nadzieję, że po prostu śpi. Ale tak nie było. Niby Pamela leżała na brzuchu, niby głowę miała schowaną, a oczy zamknięte, ale wrażliwe ucho piosenkarza usłyszało jeszcze dźwięki, których wcale nie chciało słyszeć. Dźwięki płaczu. Cichego szlochu, na siłę tłumionego przez poduszkę.
Powoli podszedł do łóżka i usiadł na jego skraju, przyglądając się przez chwilę zrozpaczonej dziewczynie. Potem delikatnie pogładził ją po jej długich, rudych włosach i cicho, ale to bardzo cicho spytał
- Co ci się stało?
Rudowłosa obróciła głowę w jego stronę
- Przeze mnie go wyrzuciliście - załkała.
- To nie twoja wina - zapewnił ją chłopak, przesuwając się trochę w lewo, aby dziewczyna także mogła usiąść obok niego na łóżku. - I tak mieliśmy to zrobić, ale po prostu wcześniej brakowało nam odwagi - wyjaśnił - Poza tym, jutro spotkamy nowego. Przecież Niall już nam to załatwił - uśmiechnął się do niej, próbując ją podnieść na duchu.
Pamela spuściła wzrok. Louis był dla niej taki miły, a ona cały czas go okłamywała. Już teraz, na początku miała tego dosyć, a co dopiero będzie potem? Ale chyba może powiedzieć mu prawdę? Chociaż część tej prawdy?
Zastanawiała się tak nad tym i nawet nie zauważyła, kiedy spojrzała chłopakowi głęboko w oczy. On też na nią patrzył i powoli, bardzo powoli zaczął się do niej przybliżać. Lekko musnął jej wargi swoimi, ale nie wystarczało mu to. Chciał więcej. Dotknął więc jej jeszcze raz i coraz śmielej zaczął ją całować. Ale dziewczyna w końcu go od siebie odsunęła.
- Nie możemy - stwierdziła ledwie słyszalnym szeptem, nie patrząc na niego, ale gdzieś w głąb pokoju.
Tommo także spuścił wzrok. Czuł się naprawdę, ale to naprawdę bardzo głupio.
- Przepraszam - westchnął, nadal nie mając odwagi chociażby na nią spojrzeć.
- To ja przepraszam. Nie powinnam żyć - stwierdziła, ciesząc się w duchu, że udało jej się już zacząć, więc i z pewnością skończy to wyznanie.
- Co ty wygadujesz? - zdziwił się szatyn, zmuszając się do podniesienia głowy i spojrzenia w jej kierunku.
Dziewczyna ciężko westchnęła i także spojrzała na niego. Jej oczy były jeszcze mokre od łez.
- To miała być moja kara - wyznała - Wychowałam się w sierocińcu, nie znałam więc prawdziwego życia. Nie miałam wpojonych tych zasad, które innym dzieciom rodzice powtarzali od małego. Żyłam tylko dla siebie i nawet nie przychodziło mi na myśl, że ktoś kiedykolwiek będzie darzył mnie uczuciem. Kiedy jednak okazało się, że jednemu chłopakowi się podobam, to bez wahania zgodziłam się zostać jego dziewczyną. Miałam wtedy czternaście lat... On był starszy, miał siedemnaście i przyjechał tylko do nas na wakacje. Jego ojciec mieszkał we Włoszech, a matka w naszym kraju. Na początku było bardzo fajnie. Wiesz... - zatrzymała się na chwilę, ale potem znów kontynuowała - Potem on zaczął coraz bardziej naciskać, żebyśmy to zrobili. Byłam głupia, młoda i zakochana, więc... - Znowu się zatrzymała. Tym razem na dłużej. Ukradkiem otarła dłonią łzę, która spłynęła jej po policzku. - Zgodziłam się. Nie wiedziałam, jak to się może skończyć. Długo ukrywałam, że jestem w ciąży, ale w końcu domyślili się. W piątym miesiącu odeszły mi wody i zaczęłam rodzić. Przez pierwsze trzy godziny nawet nikomu nic o tym nie wspomniałam, potem już za bardzo bolało. Ale dopiero po dwunastu godzinach porodu wydałam na świat śliczną córeczkę. Miała takie duże niebieskie oczy... - westchnęła, czując, że policzki robią się jej coraz bardziej wilgotne od łez - Była bardzo słabiutka, miała jeszcze nieukształtowane płuca i liczne wylewy. Maya zmarła jeszcze tej samej nocy. A i ze mną nie było najlepiej. Przez niecały rok leżałam w szpitalu, gdzie lekarze próbowali przywrócić mnie do używalności. Udało się im, a w domu dziecka chcieli mi dać jeszcze jedną szansę. Dosyć długo u nich wytrzymałam, ale w końcu zaczynałam mieć dosyć tych wszystkich docinków i po prostu uciekłam. Dopiero po miesiącu złapali mnie i postanowili zabrać na "przejażdżkę" helikopterem. Potem wyrzucili mnie stamtąd. To była dobrze zaplanowana zbrodnia, miałam tego nie przeżyć.
Dziewczyna skończyła mówić i powoli przeniosła wzrok na Louisa (kiedy opowiadała, pochyliła głowę w dół). Chłopak płakał i nawet się tego nie wstydził.
- Boże, nie wiedziałem - wyszeptał, nie próbując nawet jakoś się "ogarnąć".
- Mieliście się nie dowiedzieć - przyznała rudowłosa - Nie chcę na was żerować.
- Nie będziesz - odpowiedział natychmiast Tommo - Możesz nam gotować i sprzątać, jeśli chcesz - uśmiechnął się do niej przez łzy.
Zasnęła słodko wtulona w jego ramiona...
Rzeczywistość jednak zawsze jest o wiele bardziej brutalna niż obrazy, które często podsuwa biednemu człowiekowi wyobraźnia. Jak mówią, nadzieja matką głupich.
Kiedy Louis wszedł do sypialni dla gości, zajmowanej ówcześnie przez dziewczynę, naprawdę miał jeszcze nadzieję, że po prostu śpi. Ale tak nie było. Niby Pamela leżała na brzuchu, niby głowę miała schowaną, a oczy zamknięte, ale wrażliwe ucho piosenkarza usłyszało jeszcze dźwięki, których wcale nie chciało słyszeć. Dźwięki płaczu. Cichego szlochu, na siłę tłumionego przez poduszkę.
Powoli podszedł do łóżka i usiadł na jego skraju, przyglądając się przez chwilę zrozpaczonej dziewczynie. Potem delikatnie pogładził ją po jej długich, rudych włosach i cicho, ale to bardzo cicho spytał
- Co ci się stało?
Rudowłosa obróciła głowę w jego stronę
- Przeze mnie go wyrzuciliście - załkała.
- To nie twoja wina - zapewnił ją chłopak, przesuwając się trochę w lewo, aby dziewczyna także mogła usiąść obok niego na łóżku. - I tak mieliśmy to zrobić, ale po prostu wcześniej brakowało nam odwagi - wyjaśnił - Poza tym, jutro spotkamy nowego. Przecież Niall już nam to załatwił - uśmiechnął się do niej, próbując ją podnieść na duchu.
Pamela spuściła wzrok. Louis był dla niej taki miły, a ona cały czas go okłamywała. Już teraz, na początku miała tego dosyć, a co dopiero będzie potem? Ale chyba może powiedzieć mu prawdę? Chociaż część tej prawdy?
Zastanawiała się tak nad tym i nawet nie zauważyła, kiedy spojrzała chłopakowi głęboko w oczy. On też na nią patrzył i powoli, bardzo powoli zaczął się do niej przybliżać. Lekko musnął jej wargi swoimi, ale nie wystarczało mu to. Chciał więcej. Dotknął więc jej jeszcze raz i coraz śmielej zaczął ją całować. Ale dziewczyna w końcu go od siebie odsunęła.
- Nie możemy - stwierdziła ledwie słyszalnym szeptem, nie patrząc na niego, ale gdzieś w głąb pokoju.
Tommo także spuścił wzrok. Czuł się naprawdę, ale to naprawdę bardzo głupio.
- Przepraszam - westchnął, nadal nie mając odwagi chociażby na nią spojrzeć.
- To ja przepraszam. Nie powinnam żyć - stwierdziła, ciesząc się w duchu, że udało jej się już zacząć, więc i z pewnością skończy to wyznanie.
- Co ty wygadujesz? - zdziwił się szatyn, zmuszając się do podniesienia głowy i spojrzenia w jej kierunku.
Dziewczyna ciężko westchnęła i także spojrzała na niego. Jej oczy były jeszcze mokre od łez.
- To miała być moja kara - wyznała - Wychowałam się w sierocińcu, nie znałam więc prawdziwego życia. Nie miałam wpojonych tych zasad, które innym dzieciom rodzice powtarzali od małego. Żyłam tylko dla siebie i nawet nie przychodziło mi na myśl, że ktoś kiedykolwiek będzie darzył mnie uczuciem. Kiedy jednak okazało się, że jednemu chłopakowi się podobam, to bez wahania zgodziłam się zostać jego dziewczyną. Miałam wtedy czternaście lat... On był starszy, miał siedemnaście i przyjechał tylko do nas na wakacje. Jego ojciec mieszkał we Włoszech, a matka w naszym kraju. Na początku było bardzo fajnie. Wiesz... - zatrzymała się na chwilę, ale potem znów kontynuowała - Potem on zaczął coraz bardziej naciskać, żebyśmy to zrobili. Byłam głupia, młoda i zakochana, więc... - Znowu się zatrzymała. Tym razem na dłużej. Ukradkiem otarła dłonią łzę, która spłynęła jej po policzku. - Zgodziłam się. Nie wiedziałam, jak to się może skończyć. Długo ukrywałam, że jestem w ciąży, ale w końcu domyślili się. W piątym miesiącu odeszły mi wody i zaczęłam rodzić. Przez pierwsze trzy godziny nawet nikomu nic o tym nie wspomniałam, potem już za bardzo bolało. Ale dopiero po dwunastu godzinach porodu wydałam na świat śliczną córeczkę. Miała takie duże niebieskie oczy... - westchnęła, czując, że policzki robią się jej coraz bardziej wilgotne od łez - Była bardzo słabiutka, miała jeszcze nieukształtowane płuca i liczne wylewy. Maya zmarła jeszcze tej samej nocy. A i ze mną nie było najlepiej. Przez niecały rok leżałam w szpitalu, gdzie lekarze próbowali przywrócić mnie do używalności. Udało się im, a w domu dziecka chcieli mi dać jeszcze jedną szansę. Dosyć długo u nich wytrzymałam, ale w końcu zaczynałam mieć dosyć tych wszystkich docinków i po prostu uciekłam. Dopiero po miesiącu złapali mnie i postanowili zabrać na "przejażdżkę" helikopterem. Potem wyrzucili mnie stamtąd. To była dobrze zaplanowana zbrodnia, miałam tego nie przeżyć.
Dziewczyna skończyła mówić i powoli przeniosła wzrok na Louisa (kiedy opowiadała, pochyliła głowę w dół). Chłopak płakał i nawet się tego nie wstydził.
- Boże, nie wiedziałem - wyszeptał, nie próbując nawet jakoś się "ogarnąć".
- Mieliście się nie dowiedzieć - przyznała rudowłosa - Nie chcę na was żerować.
- Nie będziesz - odpowiedział natychmiast Tommo - Możesz nam gotować i sprzątać, jeśli chcesz - uśmiechnął się do niej przez łzy.
Zasnęła słodko wtulona w jego ramiona...
~ * ~
Rano, a raczej jeszcze nad ranem, kiedy pierwsze słoneczne promienie zaczęły przedzierać się przez zawieszone w oknach firanki, Niall, który jakoś tamtej nocy nie mógł spać, postanowił zajrzeć do pokoju Pameli i zobaczyć, czy niczego jej nie brakuje. Tak naprawdę, chciał po prostu na nią popatrzeć. Kiedy jednak ujrzał ją śpiącą w objęciach Louisa Tomlinsona, sam nie wiedząc dlaczego, poczuł się strasznie. Jedyną rzeczą, jaka mu wtedy przyszła na myśl, to było opowiedzenie o wszystkim Liamowi. Akurat w tym momencie on wydawał się mu najodpowiedniejszą osobą. Był pewien, że wszystko zrozumie i go nie wyśmieje.
Blondyn więc ile sił w nogach popędził do pokoju chłopaka i - uprzednio nawet nie pukając - wszedł i od razu rzucił się do jego łóżka.
- Coś się stało? - spytał Liam, siadając i od razu obejmując go, gdyż wiedział, że działa to na Niallera uspokajająco.
- Mhm - przytaknął Irlandczyk.
- Harry zabrał ci śniadanie? - próbował zgadnąć, a przy tym nieco go rozweselić, co jednak wcale nie odniosło pożądanego efektu.
- Nie - zaprzeczył chłopak, przybliżając się nieco do kolegi.
- Coś gorszego? - nie dowierzał.
- Mhm - To potwierdzenie mógł sobie odpuścić, tak samo, jak i Liam poprzednie pytanie. naprawdę, po Niallu było widać, że stało się coś, co dosyć mocno go zraniło.
- To powiedz może, co? Razem coś poradzimy - zaproponował Payne.
- Wątpię - wzruszył ramionami młodszy z nich.
- Nial...
- No dobra - poddał się i drżącym głosem opowiedział mu o tym, co zobaczył w pokoju Pameli.
- Ale... - zaczął nieśmiało Liam, kiedy już Niall skończył swoje sprawozdanie - Ja nie widzę w tym żadnego problemu - przyznał, starając się uniknąć jego zrozpaczonego wzroku.
- No jest problem, bo spali razem - stawiał uparcie na swoim blondyn.
- Ale, że w sensie: kochali się? - Liam aż podskoczył na tę myśl.
- Nie, bo Louis zasnął w ubraniu, ale to i tak źle - twierdził nadal, chowając twarz w ramionach Payne'a.
- Dlaczego? - próbował się dowiedzieć. On sam nie widział w tym niczego złego. Przecież każdy miał prawo zasnąć, trzymając koleżankę w objęciach.
- No, mówię, że źle - powtórzył blondyn, cały czas mocno przytulając się do Liama.
- Przecież Lou zerwał już z Eleanor - próbował go przekonać.
- To nie ma znaczenia.
- Jest wolny - upierał się starszy z nich.
- No i co? - prawie wykrzyczał Niall, a naraz do sypialni Liama wparował znienacka Louis.
- Hej, NIall - przywitał się, widząc, że blondyn nie jest w zbyt dobrym humorze, ale nie mając kompletnie pojęcia o przyczynie jego nastroju - Byłeś u Pameli. Czemu zwiałeś? - spytał.
Ale Irlandczyk nic mu nie odpowiedział. Miał przecież do niego żal.
- Ej, no chyba nie powiesz mi, że zazdrościsz? - roześmiał się szatyn. Ale wcale nie był to złośliwy, niemalże szyderczy śmiech, tylko zwyczajny, serdeczny, w którym nie było żadnych negatywnych emocji.
Niall jednak odebrał go nieco inaczej. Nie dlatego, że nie zrozumiał intencji najstarszego członka zespołu, ale bardziej z tego powodu, że zazdrościł. I to bardzo. Nie chciał się przyznawać do tego nawet przed samym sobą, ale wiedział jaka jest prawda. Zamiast tego mruknął tylko cicho
- Może - i nawet nie spojrzał na Tomlinsona.
Po chwili do sypialni Liama weszli również pozostali członkowie zespołu.
- Yo, yo! - przywitali się i również usiedli na łóżku należącym do Payne'a, nawet nie pytając właściciela o zgodę.
- Słuchajcie, mam wam coś do powiedzenia - oświadczył Louis, wstając, aby każdy z nich mógł go lepiej widzieć.
- Hm... Pomyślmy... Spałeś z jakąś nową dziewczyną? - próbował zgadnąć Zayn.
- Nie, no co ty? To coś o wiele ważniejszego - rzekł.
A potem opowiedział chłopakom całą historię dziewczyny, przecież wcale nie mówiła mu, że nie może jej powtarzać. Poza tym, uważał, że skoro on już wie, to pozostali też mają do tego pełne prawo. Oczywiście, przy zdawaniu relacji z wczorajszej rozmowy, ominął ten moment, kiedy zaczął ją całować. To miało pozostać tajemnicą.
Tak jak przypuszczał, kiedy już skończył, wszyscy płakali.
- To straszne - wyszeptał Zayn, wpatrując się tępo w przeciwległą ścianę, żeby jakoś powstrzymać łzy.
Niall nic nie powiedział, tylko znowu wybuchł niepohamowanym płaczem. Teraz już sam nawet nie wiedział do końca z jakiego powodu.
- Nie płacz - powiedział miękko Louis, kładąc mu rękę na ramieniu - Przecież teraz będzie już dobrze. Trafiła do nas - próbował go pocieszyć. Nie przypuszczał nawet, że Irlandczyk wcale nie chce takiego rodzaju pocieszenia.
- Oj, zamknij się, Tomlinson - burknął i odwrócił się od niego, wstając z łóżka - Idę - oznajmił krótko.
- Po co? - zainteresował się Harry.
- Po jedzenie - odparł szybko i próbował wyjść z pokoju, ale Liam był szybszy i zagrodził mu drogę.
Chodzenie po jedzenie było ulubioną wymówką Nialla. Zawsze, kiedy nie mógł już wytrzymać z chłopakami, wybierał się na zakupy.
- Nie pójdziesz sam - oświadczył twardo Liam, trzymając rękę na klamce i będąc gotów w każdej chwili odeprzeć ewentualne naparcie kumpla z zespołu.
- A właśnie, że pójdę - uparł się chłopak i - wykorzystując chwilę nieuwagi Payne'a - wyszedł z pokoju, po czym szybko się ubrał i zszedł na dół po buty.
Pech, a może raczej szczęście (zależy od tego, w jakiej sytuacji znajdował się Niall, kiedy potem oceniał to całe wydarzenie) chciało, że akurat zastał Pamelę, stojącą w kuchni i przygotowującą coś do jedzenia.
- Niall, gdzie idziesz? - spytała, spoglądając na niego przez ramię, gdyż stała odwrócona od niego plecami.
- Po jedzenie - odparł szybko, otwierając drzwi wyjściowe.
- Przecież lodówka jest prawie pełna - zauważyła dziewczyna, przyglądając mu się z dziwnym niepokojem w oczach.
- Wcale nie - stwierdził krótko blondyn i już miał wyjść z domu, kiedy nagle sobie o czymś przypomniał - Pamela - zaczął - Chłopaki nie puszczają mnie samego na zakupy ze względu, że w sklepie możemy spotkać jakieś szalone fanki, ale chwilowo się do nich nie odzywam, więc pojedziesz ze mną? - spytał, patrząc na niego wyczekująco tymi swoimi dużymi, niebieskimi oczami.
Dziewczyna przez chwilę zastanowiła się, ale potem szybko wyłączyła toster i odpowiedziała
- Spoko - narzucając naprędce na siebie kurtkę i buty.
Po chwili oboje siedzieli wygodnie w samochodzie prowadzonym przez Nialla i zmierzali w stronę najbliższego supermarketu. Długi czas jechali w całkowitej ciszy i żadne z nich za nic nie chciało jej przerwać nawet zwykłym kichnięciem, czy włączeniem radia. Coś w rodzaju gry, kto dłużej wytrzyma. Tę rundę wygrał Niall, gdyż Pamela, dosłownie zżerana przez ciekawość, zapytała, a raczej po prostu stwierdziła
- Pokłóciłeś się z chłopakami.
Irlandczyk pochylił na chwilę głowę, ale potem znowu spojrzał na ulicę
- Nie do końca, ale, faktycznie, nie odzywamy się do siebie. To dlatego, że wszyscy wzięli stronę Tomlinsona - wyjaśnił naprędce. Zawsze, kiedy coś wyjaśniał, a targały nim silne emocje, trudno było połapać się w jego wyznaniach. Tak było i w tym przypadku.
- Louisa? - zdziwiła się dziewczyna - Przecież wy się chyba bardzo lubicie. Miałam wrażenie, że kłócisz się częściej z Harrym - stwierdziła.
- Harry nie zrobiłby czegoś takiego - mruknął Nialler.
- Ale co takiego zrobił Lou? - chciała koniecznie wiedzieć Pamela. Tak, jedną z jej wad było to, że była zbyt ciekawską osobą i po prostu musiała, musiała wiedzieć wszystko na temat, który akurat ją zainteresował.
- To zbyt złożona sprawa - burknął blondyn, zatrzymując samochód tak gwałtownie, że oboje zostali z wielką siłą odrzuceni do tyłu. Widać było, że Horan niezbyt często siadał za kierownicą. Ale cóż? Rolę kierowcy najczęściej w ich zespole pełnił Louis...
- Uważaj, bo nas zaraz pozabijasz - mruknęła dziewczyna, usadawiając się wygodniej na fotelu.
- Nie musiałaś ze mną jechać - odburknął, nawet na nią przy tym nie patrząc.
- Sam mnie o to poprosiłeś - przypomniała mu dziewczyna. bardzo nie podobało jej się to zachowanie Nialla.
- Wiem, przepraszam - powiedział ze skruchą, znowu na chwilę spuszczając wzrok. Sam nie wiedział dlaczego Pamela tak na niego działa.
Rudowłosa odwróciła się w jego stronę i spytała z czułością kładąc mu dłoń na ramieniu.
- Niall, źle się czujesz?
- Nie, skądże znowu? - zaprzeczył szybko i uśmiechnął się do niej - To co? Idziemy?
- Jasne - podniosła się z fotela i szybko wyskoczyła z samochodu.
Oczywiście, tego dnia wcale nie zdarzyło się w życiu Niallera zbyt dużo złych rzeczy. Przecież to tylko kłótnia z Louisem i resztą oraz nieumyślne chłodne potraktowanie jedynej jeszcze przyjaznej mu osoby. Limit nieszczęść tego chłopaka jeszcze się nie wyczerpał. Przed sklepem spotkał swoje ukochane, ale jakże wrzaskliwe i nadgorliwe fanki. Naprawdę, uwielbiał je, ale teraz po prostu nie miał ochoty na spotkanie z nimi. Chciał w spokoju zrobić zakupy.
Dziewczyny zaczęły biec w jego stronę i drzeć się do niego, wyznając mu miłość. Blondyn rozejrzał się wokół siebie zaniepokojony. Ze wszystkich stron był otoczony krzyczącymi dziewczynami, które gotowe były zrobić wszystko, żeby dostać od niego autograf. Nawet się na niego rzucić. Tym bardziej, że zobaczyły go z inną dziewczyną. Nie będą przecież słuchać tłumaczeń, że Pamela jest tylko jego koleżanką. W normalnej sytuacji Louis albo Zayn by go ochronił, ale tamta sytuacja nie była zwyczajna czy normalna. Był sam. Prawie sam. Nagle zaczęło brakować mu powietrza i kręcić się w głowie. Pochylił się nisko, żeby zaczerpnąć trochę powietrza (kiedyś poradził mu to Harry), po czym ukrył twarz w dłoniach i nieco się skulił.
Na szczęście z odsieczą przybyła mu Pamela. Dziewczyna wcale nie była taka słaba i nieporadna, na jaką z początku wyglądała. Odważnie wysunęła się do przodu, odgrodziła swojego sławnego kolegę wyprostowaną ręką i wrzasnęła, ile tylko miała sił w płucach.
- DAJCIE CZŁOWIEKOWI PO LUDZKU ZROBIĆ ZAKUPY!!! JEST TYLE SPOTAKŃ DLA FANÓW! ON PRZYSZEDŁ TU TYLKO PO JEDZENIE! A WY MU NAWET NIE DAŁYŚCIE JESZCZE WEJŚĆ DO SKLEPU!!!
Przez chwilę żadna z dziewcząt się nie odzywała. Wszystkie były zaskoczone tym wybuchem rudowłosej. Potem kilka z nich zaczęło coś szeptać między sobą. Wreszcie pewna blondynka uczesana w dwa warkocze odważyła się głośno westchnąć
- Po jedzenie? To takie słodkie.
Niall przerażony cofnął się kilka kroków, chcąc po prostu uciec, ale Pamela jednak nie pozwoliła mu na to. Władczo złapała go za przegub i szepnęła
- Załatwię to, ok?
Blondyn tylko pokiwał głową. Nie był w stanie zrobić nic więcej, strach całkowicie go sparaliżował.
Rudowłosa wyprostowała się, popchnęła lekko Irlandczyka za siebie, nabrała powietrza i powiedziała bardzo, bardzo głośno, ale już nie krzycząc
- Ok, dziewczyny, robimy tak: ALBO SIĘ OD NIEGO WRESZCIE ODWALICIE, ALBO WEZWĘ POLICJĘ I OCHRONĘ!
Tak, tę końcówkę wykrzyczała, ale wiedziała, że jeśli tego nie zrobi, to fanki nie wezmą jej groźby na poważnie. A tak? dziewczyny natychmiast się uciszyły i - zapewne bojąc się konsekwencji - poszły w swoją stronę. Niall usłyszał jeszcze, jak kilka z nich rozmawiało między sobą o tym, że jest on kolejną rozkapryszoną gwiazdką.
- Nie przejmuj się, Nialler, one i tak będę cię kochać - poprosiła dziewczyna, wskazując na drzwi, przez które mieli wejść do środka.
- Dzięki, jesteś wspaniała - stwierdził Horan, zarzucając jej ręce na szyję.
- Ty też - odpowiedziała, delikatnie zdejmując go z siebie - Ale nie przesadzaj, proszę, z tą wylewnością. Mogą jeszcze coś sobie pomyśleć - poradziła.
- Ok - zgodził się chłopak, ale mina mu nieco zrzedła.
Chodzili spokojnie pomiędzy regałami, a Nialler co chwila pokrzykiwał "To nam się jeszcze przyda", albo "Właśnie na to miałem ochotę". Dzięki tym zakupom humor nieco mu się poprawił. Przy kasie okazało się, że musi zapłacić sto pięćdziesiąt funtów.
- Mówiłam ci, że bierzesz za dużo - upomniała go Pamela, biorąc kilka ciężkich siatek, a resztę zostawiając do niesienia blondynowi.
- Bzdury - uśmiechnął się do niej chłopak - Zawsze tyle jem.
Dziewczyna spojrzała na jego jasne, promieniujące teraz radością oczy, które jeszcze godzinę temu rozglądały się wokoło z przerażeniem i uśmiechnęła się do chłopaka promiennie.
- Wiesz, cieszę się, że do nas trafiłaś - wyznał blondyn, pakując siatki do bagażnika.
- Ja też się bardzo cieszę - odrzekła dziewczyna, kiedy oboje siedzieli już w samochodzie, a potem mocno go przytuliła - Powiedziałbyś mi może, co zaszło między tobą a Louisem? - spytała.
- A, nic poważnego - machnął ręką Niall - Ale mogę cię o coś zapytać?
- Jasne, dajesz - uśmiechnęła się dziewczyna, odwracając jeszcze bardziej głowę w jego stronę.
- Czy... - zaczął, ale po chwili wyraźnie stracił pewność siebie - Boże, to brzmi tak głupio... Czy...? - zaczął jeszcze raz, patrząc jej głęboko w oczy, żeby w razie czego nie mógł już się wycofać - Czy czujesz coś do... no wiesz... do Louisa? Czy on... podoba ci się? Bo, wiesz... niedawno zerwał z Eleanor i teraz jest wolny i...
Szybko spuścił wzrok. Czasem nienawidził siebie za takie rzeczy. Zawsze, zawsze, kiedy miał z kimś poważnie rozmawiać za bardzo się wstydził, a potem plótł coś trzy po trzy. Ale wiedział, że nic na to nie poradzi. Po prostu taki się urodził.
Dziewczyna nie wiedziała co ma mu odpowiedzieć. Znaczy, wiedziała, ale nie miała pojęcia jak to ubrać w słowa, żeby nie zabrzmiało źle. Chyba jednak będzie musiała powiedzieć mu to mniej delikatnie niż z początku chciała.
- Nie, Nialler. Na razie... - tutaj na chwilę przerwała, szukając odpowiedniej wymówki - Nie czuję się na siłach, żeby wiązać się z kimkolwiek. Nie zrozum mnie źle...
Zamknęła oczy i pokręciła głową, bo wymawianie tych słów autentycznie sprawiało jej ból.
- Ahaaa... - wolno pokiwał głową blondyn, starając się nie okazywać zbytnio żadnych uczuć - Jesteśmy już prawie na miejscu - oznajmił, wjeżdżając do garażu. Chyba nawet nie porysował przy tym zbytnio auta. Miał chociaż taką nadzieję. - Dzisiaj jeszcze przyjdzie do nas nasz nowy menadżer, więc musimy trochę posprzątać, żeby się nie przestraszył - roześmiał się cicho.
Pamela także się uśmiechnęła, ale jej uśmiech nie był tak szczery jak uśmiech Niallera. Dziewczyna wcale nie cieszyła się z dzisiejszych odwiedzin. Do tego jeszcze ogromnie bała się, że kolejnemu nie spodoba się to, że chłopcy chcą ją ze sobą wszędzie zabierać. I na nic zapewnienia Louisa i reszty, że dla nich to żaden problem, że tamten mężczyzna i tak był zły. Ona i tak wiedziała swoje i winą o tamto wydarzenie obarczała tylko i wyłącznie siebie. To miało się potoczyć inaczej, naprawdę. Ale teraz nie było czasu na rozpamiętywanie, były ważniejsze rzeczy do zrobienia. na przykład zaniesienie tej góry jedzenia do domu, czy posprzątanie bałaganu, jaki zrobili w nim chłopaki.
Blondyn więc ile sił w nogach popędził do pokoju chłopaka i - uprzednio nawet nie pukając - wszedł i od razu rzucił się do jego łóżka.
- Coś się stało? - spytał Liam, siadając i od razu obejmując go, gdyż wiedział, że działa to na Niallera uspokajająco.
- Mhm - przytaknął Irlandczyk.
- Harry zabrał ci śniadanie? - próbował zgadnąć, a przy tym nieco go rozweselić, co jednak wcale nie odniosło pożądanego efektu.
- Nie - zaprzeczył chłopak, przybliżając się nieco do kolegi.
- Coś gorszego? - nie dowierzał.
- Mhm - To potwierdzenie mógł sobie odpuścić, tak samo, jak i Liam poprzednie pytanie. naprawdę, po Niallu było widać, że stało się coś, co dosyć mocno go zraniło.
- To powiedz może, co? Razem coś poradzimy - zaproponował Payne.
- Wątpię - wzruszył ramionami młodszy z nich.
- Nial...
- No dobra - poddał się i drżącym głosem opowiedział mu o tym, co zobaczył w pokoju Pameli.
- Ale... - zaczął nieśmiało Liam, kiedy już Niall skończył swoje sprawozdanie - Ja nie widzę w tym żadnego problemu - przyznał, starając się uniknąć jego zrozpaczonego wzroku.
- No jest problem, bo spali razem - stawiał uparcie na swoim blondyn.
- Ale, że w sensie: kochali się? - Liam aż podskoczył na tę myśl.
- Nie, bo Louis zasnął w ubraniu, ale to i tak źle - twierdził nadal, chowając twarz w ramionach Payne'a.
- Dlaczego? - próbował się dowiedzieć. On sam nie widział w tym niczego złego. Przecież każdy miał prawo zasnąć, trzymając koleżankę w objęciach.
- No, mówię, że źle - powtórzył blondyn, cały czas mocno przytulając się do Liama.
- Przecież Lou zerwał już z Eleanor - próbował go przekonać.
- To nie ma znaczenia.
- Jest wolny - upierał się starszy z nich.
- No i co? - prawie wykrzyczał Niall, a naraz do sypialni Liama wparował znienacka Louis.
- Hej, NIall - przywitał się, widząc, że blondyn nie jest w zbyt dobrym humorze, ale nie mając kompletnie pojęcia o przyczynie jego nastroju - Byłeś u Pameli. Czemu zwiałeś? - spytał.
Ale Irlandczyk nic mu nie odpowiedział. Miał przecież do niego żal.
- Ej, no chyba nie powiesz mi, że zazdrościsz? - roześmiał się szatyn. Ale wcale nie był to złośliwy, niemalże szyderczy śmiech, tylko zwyczajny, serdeczny, w którym nie było żadnych negatywnych emocji.
Niall jednak odebrał go nieco inaczej. Nie dlatego, że nie zrozumiał intencji najstarszego członka zespołu, ale bardziej z tego powodu, że zazdrościł. I to bardzo. Nie chciał się przyznawać do tego nawet przed samym sobą, ale wiedział jaka jest prawda. Zamiast tego mruknął tylko cicho
- Może - i nawet nie spojrzał na Tomlinsona.
Po chwili do sypialni Liama weszli również pozostali członkowie zespołu.
- Yo, yo! - przywitali się i również usiedli na łóżku należącym do Payne'a, nawet nie pytając właściciela o zgodę.
- Słuchajcie, mam wam coś do powiedzenia - oświadczył Louis, wstając, aby każdy z nich mógł go lepiej widzieć.
- Hm... Pomyślmy... Spałeś z jakąś nową dziewczyną? - próbował zgadnąć Zayn.
- Nie, no co ty? To coś o wiele ważniejszego - rzekł.
A potem opowiedział chłopakom całą historię dziewczyny, przecież wcale nie mówiła mu, że nie może jej powtarzać. Poza tym, uważał, że skoro on już wie, to pozostali też mają do tego pełne prawo. Oczywiście, przy zdawaniu relacji z wczorajszej rozmowy, ominął ten moment, kiedy zaczął ją całować. To miało pozostać tajemnicą.
Tak jak przypuszczał, kiedy już skończył, wszyscy płakali.
- To straszne - wyszeptał Zayn, wpatrując się tępo w przeciwległą ścianę, żeby jakoś powstrzymać łzy.
Niall nic nie powiedział, tylko znowu wybuchł niepohamowanym płaczem. Teraz już sam nawet nie wiedział do końca z jakiego powodu.
- Nie płacz - powiedział miękko Louis, kładąc mu rękę na ramieniu - Przecież teraz będzie już dobrze. Trafiła do nas - próbował go pocieszyć. Nie przypuszczał nawet, że Irlandczyk wcale nie chce takiego rodzaju pocieszenia.
- Oj, zamknij się, Tomlinson - burknął i odwrócił się od niego, wstając z łóżka - Idę - oznajmił krótko.
- Po co? - zainteresował się Harry.
- Po jedzenie - odparł szybko i próbował wyjść z pokoju, ale Liam był szybszy i zagrodził mu drogę.
Chodzenie po jedzenie było ulubioną wymówką Nialla. Zawsze, kiedy nie mógł już wytrzymać z chłopakami, wybierał się na zakupy.
- Nie pójdziesz sam - oświadczył twardo Liam, trzymając rękę na klamce i będąc gotów w każdej chwili odeprzeć ewentualne naparcie kumpla z zespołu.
- A właśnie, że pójdę - uparł się chłopak i - wykorzystując chwilę nieuwagi Payne'a - wyszedł z pokoju, po czym szybko się ubrał i zszedł na dół po buty.
Pech, a może raczej szczęście (zależy od tego, w jakiej sytuacji znajdował się Niall, kiedy potem oceniał to całe wydarzenie) chciało, że akurat zastał Pamelę, stojącą w kuchni i przygotowującą coś do jedzenia.
- Niall, gdzie idziesz? - spytała, spoglądając na niego przez ramię, gdyż stała odwrócona od niego plecami.
- Po jedzenie - odparł szybko, otwierając drzwi wyjściowe.
- Przecież lodówka jest prawie pełna - zauważyła dziewczyna, przyglądając mu się z dziwnym niepokojem w oczach.
- Wcale nie - stwierdził krótko blondyn i już miał wyjść z domu, kiedy nagle sobie o czymś przypomniał - Pamela - zaczął - Chłopaki nie puszczają mnie samego na zakupy ze względu, że w sklepie możemy spotkać jakieś szalone fanki, ale chwilowo się do nich nie odzywam, więc pojedziesz ze mną? - spytał, patrząc na niego wyczekująco tymi swoimi dużymi, niebieskimi oczami.
Dziewczyna przez chwilę zastanowiła się, ale potem szybko wyłączyła toster i odpowiedziała
- Spoko - narzucając naprędce na siebie kurtkę i buty.
Po chwili oboje siedzieli wygodnie w samochodzie prowadzonym przez Nialla i zmierzali w stronę najbliższego supermarketu. Długi czas jechali w całkowitej ciszy i żadne z nich za nic nie chciało jej przerwać nawet zwykłym kichnięciem, czy włączeniem radia. Coś w rodzaju gry, kto dłużej wytrzyma. Tę rundę wygrał Niall, gdyż Pamela, dosłownie zżerana przez ciekawość, zapytała, a raczej po prostu stwierdziła
- Pokłóciłeś się z chłopakami.
Irlandczyk pochylił na chwilę głowę, ale potem znowu spojrzał na ulicę
- Nie do końca, ale, faktycznie, nie odzywamy się do siebie. To dlatego, że wszyscy wzięli stronę Tomlinsona - wyjaśnił naprędce. Zawsze, kiedy coś wyjaśniał, a targały nim silne emocje, trudno było połapać się w jego wyznaniach. Tak było i w tym przypadku.
- Louisa? - zdziwiła się dziewczyna - Przecież wy się chyba bardzo lubicie. Miałam wrażenie, że kłócisz się częściej z Harrym - stwierdziła.
- Harry nie zrobiłby czegoś takiego - mruknął Nialler.
- Ale co takiego zrobił Lou? - chciała koniecznie wiedzieć Pamela. Tak, jedną z jej wad było to, że była zbyt ciekawską osobą i po prostu musiała, musiała wiedzieć wszystko na temat, który akurat ją zainteresował.
- To zbyt złożona sprawa - burknął blondyn, zatrzymując samochód tak gwałtownie, że oboje zostali z wielką siłą odrzuceni do tyłu. Widać było, że Horan niezbyt często siadał za kierownicą. Ale cóż? Rolę kierowcy najczęściej w ich zespole pełnił Louis...
- Uważaj, bo nas zaraz pozabijasz - mruknęła dziewczyna, usadawiając się wygodniej na fotelu.
- Nie musiałaś ze mną jechać - odburknął, nawet na nią przy tym nie patrząc.
- Sam mnie o to poprosiłeś - przypomniała mu dziewczyna. bardzo nie podobało jej się to zachowanie Nialla.
- Wiem, przepraszam - powiedział ze skruchą, znowu na chwilę spuszczając wzrok. Sam nie wiedział dlaczego Pamela tak na niego działa.
Rudowłosa odwróciła się w jego stronę i spytała z czułością kładąc mu dłoń na ramieniu.
- Niall, źle się czujesz?
- Nie, skądże znowu? - zaprzeczył szybko i uśmiechnął się do niej - To co? Idziemy?
- Jasne - podniosła się z fotela i szybko wyskoczyła z samochodu.
Oczywiście, tego dnia wcale nie zdarzyło się w życiu Niallera zbyt dużo złych rzeczy. Przecież to tylko kłótnia z Louisem i resztą oraz nieumyślne chłodne potraktowanie jedynej jeszcze przyjaznej mu osoby. Limit nieszczęść tego chłopaka jeszcze się nie wyczerpał. Przed sklepem spotkał swoje ukochane, ale jakże wrzaskliwe i nadgorliwe fanki. Naprawdę, uwielbiał je, ale teraz po prostu nie miał ochoty na spotkanie z nimi. Chciał w spokoju zrobić zakupy.
Dziewczyny zaczęły biec w jego stronę i drzeć się do niego, wyznając mu miłość. Blondyn rozejrzał się wokół siebie zaniepokojony. Ze wszystkich stron był otoczony krzyczącymi dziewczynami, które gotowe były zrobić wszystko, żeby dostać od niego autograf. Nawet się na niego rzucić. Tym bardziej, że zobaczyły go z inną dziewczyną. Nie będą przecież słuchać tłumaczeń, że Pamela jest tylko jego koleżanką. W normalnej sytuacji Louis albo Zayn by go ochronił, ale tamta sytuacja nie była zwyczajna czy normalna. Był sam. Prawie sam. Nagle zaczęło brakować mu powietrza i kręcić się w głowie. Pochylił się nisko, żeby zaczerpnąć trochę powietrza (kiedyś poradził mu to Harry), po czym ukrył twarz w dłoniach i nieco się skulił.
Na szczęście z odsieczą przybyła mu Pamela. Dziewczyna wcale nie była taka słaba i nieporadna, na jaką z początku wyglądała. Odważnie wysunęła się do przodu, odgrodziła swojego sławnego kolegę wyprostowaną ręką i wrzasnęła, ile tylko miała sił w płucach.
- DAJCIE CZŁOWIEKOWI PO LUDZKU ZROBIĆ ZAKUPY!!! JEST TYLE SPOTAKŃ DLA FANÓW! ON PRZYSZEDŁ TU TYLKO PO JEDZENIE! A WY MU NAWET NIE DAŁYŚCIE JESZCZE WEJŚĆ DO SKLEPU!!!
Przez chwilę żadna z dziewcząt się nie odzywała. Wszystkie były zaskoczone tym wybuchem rudowłosej. Potem kilka z nich zaczęło coś szeptać między sobą. Wreszcie pewna blondynka uczesana w dwa warkocze odważyła się głośno westchnąć
- Po jedzenie? To takie słodkie.
Niall przerażony cofnął się kilka kroków, chcąc po prostu uciec, ale Pamela jednak nie pozwoliła mu na to. Władczo złapała go za przegub i szepnęła
- Załatwię to, ok?
Blondyn tylko pokiwał głową. Nie był w stanie zrobić nic więcej, strach całkowicie go sparaliżował.
Rudowłosa wyprostowała się, popchnęła lekko Irlandczyka za siebie, nabrała powietrza i powiedziała bardzo, bardzo głośno, ale już nie krzycząc
- Ok, dziewczyny, robimy tak: ALBO SIĘ OD NIEGO WRESZCIE ODWALICIE, ALBO WEZWĘ POLICJĘ I OCHRONĘ!
Tak, tę końcówkę wykrzyczała, ale wiedziała, że jeśli tego nie zrobi, to fanki nie wezmą jej groźby na poważnie. A tak? dziewczyny natychmiast się uciszyły i - zapewne bojąc się konsekwencji - poszły w swoją stronę. Niall usłyszał jeszcze, jak kilka z nich rozmawiało między sobą o tym, że jest on kolejną rozkapryszoną gwiazdką.
- Nie przejmuj się, Nialler, one i tak będę cię kochać - poprosiła dziewczyna, wskazując na drzwi, przez które mieli wejść do środka.
- Dzięki, jesteś wspaniała - stwierdził Horan, zarzucając jej ręce na szyję.
- Ty też - odpowiedziała, delikatnie zdejmując go z siebie - Ale nie przesadzaj, proszę, z tą wylewnością. Mogą jeszcze coś sobie pomyśleć - poradziła.
- Ok - zgodził się chłopak, ale mina mu nieco zrzedła.
Chodzili spokojnie pomiędzy regałami, a Nialler co chwila pokrzykiwał "To nam się jeszcze przyda", albo "Właśnie na to miałem ochotę". Dzięki tym zakupom humor nieco mu się poprawił. Przy kasie okazało się, że musi zapłacić sto pięćdziesiąt funtów.
- Mówiłam ci, że bierzesz za dużo - upomniała go Pamela, biorąc kilka ciężkich siatek, a resztę zostawiając do niesienia blondynowi.
- Bzdury - uśmiechnął się do niej chłopak - Zawsze tyle jem.
Dziewczyna spojrzała na jego jasne, promieniujące teraz radością oczy, które jeszcze godzinę temu rozglądały się wokoło z przerażeniem i uśmiechnęła się do chłopaka promiennie.
- Wiesz, cieszę się, że do nas trafiłaś - wyznał blondyn, pakując siatki do bagażnika.
- Ja też się bardzo cieszę - odrzekła dziewczyna, kiedy oboje siedzieli już w samochodzie, a potem mocno go przytuliła - Powiedziałbyś mi może, co zaszło między tobą a Louisem? - spytała.
- A, nic poważnego - machnął ręką Niall - Ale mogę cię o coś zapytać?
- Jasne, dajesz - uśmiechnęła się dziewczyna, odwracając jeszcze bardziej głowę w jego stronę.
- Czy... - zaczął, ale po chwili wyraźnie stracił pewność siebie - Boże, to brzmi tak głupio... Czy...? - zaczął jeszcze raz, patrząc jej głęboko w oczy, żeby w razie czego nie mógł już się wycofać - Czy czujesz coś do... no wiesz... do Louisa? Czy on... podoba ci się? Bo, wiesz... niedawno zerwał z Eleanor i teraz jest wolny i...
Szybko spuścił wzrok. Czasem nienawidził siebie za takie rzeczy. Zawsze, zawsze, kiedy miał z kimś poważnie rozmawiać za bardzo się wstydził, a potem plótł coś trzy po trzy. Ale wiedział, że nic na to nie poradzi. Po prostu taki się urodził.
Dziewczyna nie wiedziała co ma mu odpowiedzieć. Znaczy, wiedziała, ale nie miała pojęcia jak to ubrać w słowa, żeby nie zabrzmiało źle. Chyba jednak będzie musiała powiedzieć mu to mniej delikatnie niż z początku chciała.
- Nie, Nialler. Na razie... - tutaj na chwilę przerwała, szukając odpowiedniej wymówki - Nie czuję się na siłach, żeby wiązać się z kimkolwiek. Nie zrozum mnie źle...
Zamknęła oczy i pokręciła głową, bo wymawianie tych słów autentycznie sprawiało jej ból.
- Ahaaa... - wolno pokiwał głową blondyn, starając się nie okazywać zbytnio żadnych uczuć - Jesteśmy już prawie na miejscu - oznajmił, wjeżdżając do garażu. Chyba nawet nie porysował przy tym zbytnio auta. Miał chociaż taką nadzieję. - Dzisiaj jeszcze przyjdzie do nas nasz nowy menadżer, więc musimy trochę posprzątać, żeby się nie przestraszył - roześmiał się cicho.
Pamela także się uśmiechnęła, ale jej uśmiech nie był tak szczery jak uśmiech Niallera. Dziewczyna wcale nie cieszyła się z dzisiejszych odwiedzin. Do tego jeszcze ogromnie bała się, że kolejnemu nie spodoba się to, że chłopcy chcą ją ze sobą wszędzie zabierać. I na nic zapewnienia Louisa i reszty, że dla nich to żaden problem, że tamten mężczyzna i tak był zły. Ona i tak wiedziała swoje i winą o tamto wydarzenie obarczała tylko i wyłącznie siebie. To miało się potoczyć inaczej, naprawdę. Ale teraz nie było czasu na rozpamiętywanie, były ważniejsze rzeczy do zrobienia. na przykład zaniesienie tej góry jedzenia do domu, czy posprzątanie bałaganu, jaki zrobili w nim chłopaki.
----------------------------------------------------------------------
A więc, mamy i kolejny rozdział. jak już zapewne zauważyliście, zmieniłam tytuł bloga. Wydaje mi się, że jest lepszy niż poprzedni. Ok, widzę, że coraz mniej osób komentuje tego bloga, więc jeśli to czytasz, skomentuj. Ósmego lipca jadę na obóz i wrócę dopiero dwudziestego, więc notkę postaram się jeszcze wstawić przed obozem, a potem następnej długo nie będzie, ale postaram się jak najszybciej ją wstawić, żebyście nie musieli zbyt długo czekać. Wracając jeszcze do rozdziału, to myślę, że wcale nie jest taki zły. Trochę za dużo w nim pokazałam, ale przynajmniej początek mi się podoba. Aha, i wstawiłam gadżet do obserwacji przez Bloglovin. No, to chyba wszystko.
Pozdrawiam
W takim razie powiem teraz, żeby nie zapomnieć: baw się dobrze na tym obozie. :) Mam nadzieję, że wytrzymam bez nowych rozdziałów.
OdpowiedzUsuńHistoria Pameli jest wzruszająca, ale nie rozumiem dlaczego i kto chciał ją zabić. Dlaczego nie pójdzie z tym na policję? Ja bym się na jej miejscu bała, że ktoś będzie jej chciał coś zrobić przy chłopcach, co może się dla nich źle skończyć.
Ach, Louis. Ostatnio coraz bardziej go lubię, tak samo jak Niallera. Chcę, żeby Pamela chodziła z Lou. A jeśli nie z nim, to z Liamem. xD Bo przecież wszystko się może wydarzyć, nie? ^__^
Pozdrawiam
www.marionetki-losu.blogspot.com
Dziękuję *.*
UsuńNiestety, nie mogę zdradzić, dlaczego, ani co będzie dalej.;d Ale jestem z siebie dumna, gdyż podjęłam już decyzję, jak mniej więcej zakończyć tę historię ;D najważniejsze rzeczy zostaną jednak wyjaśnione na końcu ;D
Ok, kończę, bo siedzę z małą siostrą i ona zasłania mi pół klawiatury ;D
Super rozdział. Czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg. Zapraszam do mnie http://everything-haschanged.blogspot.com/2013/06/oczami-ani-byam-bardzo-zmeczona-bo.html?m=1
OdpowiedzUsuńsuper rodział czekam na nn bardzo długo go wyczekiwałam :)
OdpowiedzUsuńPomysłowy kursor ^^
OdpowiedzUsuńNie lubię 1D, ale Twoje opowiadanie jest interesujące i wciągające :)
Ah, jak Ty piszesz cudownie. Naprawdę masz duży talent, który podziwiam z każdym nowym wpisem. Bardzo wciągasz! :))
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowe notki :)
http://blondoptymistka.blogspot.com/
kawałek i już mi się podoba xD
OdpowiedzUsuńNie lubię 1D, ale opowiadania są świetnie napisane. Wciągają^^
OdpowiedzUsuńKażdy moment tego rozdziału mi się spodobał ! *.*
OdpowiedzUsuńPiszesz bardzo dobrze, świetnie. Wiem, mówiłam Ci już to, ale jesteś świetna, więc napisałam to ponownie ;** :)
Rozdział boski. *o*
Z niecierpliwością czekam nn! :* :)
Właściwie to muszę przyznać, że nie przepadam za opowiadaniami z 1D, między innymi dlatego, że jest takich pełno. Byłam już z początku zniechęcona, ale...zaczęłam zagłębiać się w rozdział i okazał się świetny! ;) Na prawdę dawno nie czytałam czegoś tak cudownego *,*
OdpowiedzUsuńhttp://complywithyourdreams.blogspot.com/
;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c ;c
OdpowiedzUsuńSpecjalnie to zrobiłas!!!! znaczy to dla mnie nie jest szok ,bo czytałam to na telefonie ,ale wiesz ,że ranisz mi uczucia :c
OdpowiedzUsuń:/
Tak, wiem, że Cię ranię, ale taka kolej rzeczy. Czytałaś to wszystko więc wiesz...
UsuńŻyczę miłej zabawy na obozie ^^ A co do opowiadanie to na prawdę fantastyczne *,* wciagające, więc na pewno bedę zaglądała regularnie i czekała na nowe rozdziały ^^
OdpowiedzUsuńobserwuję i zapraszam do mnie ;)
http://anuula.blogspot.com/
ciekawie piszesz! :)
OdpowiedzUsuńUdanego wyjazdu :)
No co tu dużo pisać. Rewelacja! ;*
OdpowiedzUsuń