niedziela, 28 lipca 2013

Rozdział dziewiąty

 Są w życiu takie sytuacje, które koniecznie trzeba uczcić dobrą imprezą. Jakie? To już indywidualna sprawa każdego człowieka na Ziemi. Większość ludzi hucznie obchodzi święta, kupno nowego domu... Inni celebrują takie okazje, jak pierwszy dzień wiosny, czy walentynki. Robią to też na różne sposoby. Uroczysty obiad, wyjście na długi spacer, kiedy normalnie nie ma się na to czasu, czy nawet zjedzenie po prostu dobrego ciasta. Każdy sposób i każda okazja jest dobra.
 Chłopcy z One Direction także postanowili świętować swoje małe zwycięstwo - znaleźli sobie nowego menadżera. Urządzili więc sobie "małą imprezkę" jak to określił Nialler i zaprosili na nią Justina Biebera, któremu byli ogromnie wdzięczni za pomoc.
 Oczywiście żadna impreza nie może obejść się bez podstawowych "dodatków" takich jak przekąski, czy alkohol.
 Ale tym razem chłopcy już trochę przesadzili, bo żadne okoliczności nie powinny usprawiedliwiać tego, co zrobili.
- Ale może polać ci jeszcze, Liam? - przekonywał Zayn, stojąc nad Paynem z wyciągniętą w ręku butelką wódki.
- Nie, naprawdę nie mogę i ty dobrze o tym wiesz - odrzekł spokojnie Liam, po prostu od niego odchodząc i siadając na ławce ogrodowej, na miejscu obok Pameli, która powiedziała "dość" już po drugim kieliszku. Chciała się dobrze bawić, ale bez przesady. Poza tym, uznała, że fajnie by było, gdyby Liam jednak miał z kim porozmawiać, kiedy już wszyscy będa zbyt pijani, żeby w ogóle wiedzieć o czym mówią. Nie spodziewała się jednak, że ten moment nastąpi tak szybko.
- Aleee tooo przecieeeż taakiiieee doooobreeee - przekonywał Harry, który ledwo już utrzymywał się w pozycji pionowej.
- Oni tak zawsze? - spytała Pamela, kiedy już chłopak jakimś cudem zrezygnował z przekonywania ich do picia i poszedł pozamęczać Louisa.
- Nie zawsze - odrzekł szybko Liam, chcąc ich bronić - Naprawdę, nie wiem, co w nich dzisiaj wstąpiło. Ale często namawiają mnie, żebym spróbował - wyznał, bawiąc się czystą serwetką, którą wziął sobie ze stołu.
- Nigdy nie piłeś? - zainteresowała się dziewczyna.
- Raz i to w zupełności mi wystarczy - przyznał chłopak, patrząc tępo w jej stronę.
 Nagle dało się słyszeć potężne huknięcie i wszyscy pobiegli sprawdzić, co się stało.
 Na ziemi leżał rozciągnięty Niall, nawet nie próbując wstać z tej pozycji.
- No co? - spytał nieco zirytowany - Przewrócić się już nie można?
- Można, można - przyznał Louis, który był chyba w lepszym stanie, niż Harry, Niall i Zayn, ale też widać było, że trochę sobie wypił, i wyciągnął rękę do leżącego - Chodź, pomogę ci wstać - zaoferował.
 Powinien jednak był wiedzieć, że popełnił wtedy duży błąd. Kiedy tylko jego dłoń musnęła rękę Irlandczyka, ten podniósł straszny krzyk
- Zostaw mnie, ty zboczeńcu!!! Nie jestem homo, nie będziesz mnie gwałcił!!!
 Liam uśmiechnął się pod nosem, ale Pamela nie rozumiała, dlaczego aż tak go to rozbawiło. Przecież tamta sytuacja wcale taka nie była. Wyglądała raczej dość strasznie.
- Gwałcił? - zdziwiła się. Według niej Louis podał mu tylko rękę, chciał pomóc. I wcale przecież nie był homoseksualny, skoro chciał ją wtedy pocałować.
- Tak - westchnął Payne - Nialler zawsze tak reaguje, kiedy jest pijany - przyznał, nie patrząc jednak już w jego stronę. Był pewien, że blondyn jakoś sobie poradzi.
- To czemu mu na to pozwalasz? - zapytała odruchowo dziewczyna.
 Liam znowu ciężko westchnął, przenosząc tym razem wzrok na ziemię. Była już prawie północ i zaczynało się robić zimno. Chłopcy tego nie czuli, ale pewnie Pamela już tak. Niewiele myśląc, zdjął bluzę, którą miał na sobie i okrył nią dziewczynę.
- Zimno ci - stwierdził przy tym.
 Rudowłosa tylko pokiwała nieznacznie głową i z wdzięcznością przyjęła dar chłopaka. To miłe, że pomyślał o niej. Jednak nie chciała zrezygnować z poznania odpowiedzi na to pytanie, które wcześniej zadała ciemnookiemu.
- No, dlaczego? - powtórzyła, patrząc wyczekująco w jego duże oczy. Swoją drogą, bardzo ładne oczy...
 Liam wzruszył ramionami, a potem odrzekł
- Nie mam przecież nad nim władzy, jest dorosły. Nie mogę zakazać mu picia, skoro uważa, że może to robić - wytłumaczył, chociaż sam nie wierzył w to, co mówił. Wiedział, że w gruncie rzeczy mógł. Mógł zabrać mu butelkę, zamknąć drzwi od domu, schować klucze, kazać bawić się chłopakom bez alkoholu. Ale uważał, że to nie miałoby sensu. Bo niby dlaczego miałby zabierać im wolność? Wszyscy byli już dorośli i umieli myśleć. A przecież nie imprezowali za często... - Przejdziemy się? - zaproponował, żeby jakoś odwrócić uwagę od tego tematu. Bardzo drażliwego jak dla niego tematu.
- A nie boisz się ich zostawić? - zdziwiła się rudowłosa.
 Racja... Znowu pokazał jaki jest głupi. W zespole robi za odpowiedzialnego "Tatusia", a najchętniej swoich synków zostawiłby samych, odurzonych alkoholem, na pastwę losu. Nie mógł uwierzyć, że był aż tak lekkomyślny.
- To może chociaż sobie usiądziemy, co? - wpadł na nowy pomysł. Mógł gadać sobie spokojnie z Pamelą, a także miałby dobry widok na chłopaków.
- Ok - zgodziła się dziewczyna i podążyła za nim.
Było zimno, więc usiadła bardzo blisko niego. Ich uda niemal się stykały, a Liam wziął jej ręce w swoje dłonie i pozwolił jej oprzeć głowę na swoim ramieniu. Sam spuścił wzrok i starał się na nią nie patrzeć. Nie wiedział dlaczego, ale było mu wstyd, chociaż przecież każdy człowiek ma prawo do błędu, wiedział o tym.
- Źle się czujesz? - spytała, prostując się i przyglądając mu się uważniej.
- Skądże znowu? - zdziwił się i nagle wpadł na "wspaniały" pomysł - Muszę się tylko napić - stwierdził. Potem sięgnął po butelkę wódki, która leżała na stole i upił łapczywie prosto z niej kilka dużych łyków. Była taka chłodna i... dobra. Już się nie dziwił, dlaczego niektórzy topią swoje smutki właśnie w alkoholu.
- Liam, to nie jest dobry pomysł - stwierdziła twardo rudowłosa, podnosząc się przy tym ze swojego miejsca i będąc gotowa do ewentualnego powstrzymania go. Jeszcze nie wiedziała w jaki sposób.
 Chłopak jednak popatrzył na nią jak na niezbyt mądrego człowieka i ręką pokazał gest, który miał ją namówić do zajęcia z powrotem na swojego miejsca, czyli miejsca obok niego.
- Bzdury - odparł przy tym szybko, nawet nie patrząc w jej oczy. Bo gdyby spojrzał, to pewnie już by więcej nie pił. Może zobaczyłby w nich to wielkie przerażenie, lęk. Lęk tylko i wyłącznie o niego. Może wtedy uświadomiłby sobie jak bardzo jej na nim zależy... Ale nie zrobił tego, a tylko jeszcze raz przechylił butelkę i pociągnął z niej dwa duże łyki. Wódka - wbrew tego, co myślał kilka minut temu - wcale nie była jakaś szczególnie smaczna, ale coś sprawiało, że miał ochotę nie przestawać i pić więcej. I wtedy poddał się temu czemuś, choć w głębi duszy chyba wiedział, że nie powinien.

 W tym czasie Pamela doszła do wniosku, że warto by było poszukać pomocy wśród pozostałych obecnych. Przecież nie była sama, a wiedziała już, że w pojedynkę człowiek jest w stanie zrobić dużo mniej niż, gdy ma jakiegoś sojusznika. Gorzej tylko, gdy tych sojuszników brakuje, bo są na przykład tak pijani, że leżą na ziemi, krzycząc, że ktoś próbuje ich zgwałcić (jak Niall), przysypiają w kącie (jak Louis) udając, że oglądają striptiz robiony przez Harry'ego. Chociaż jedna osoba zachowywała się w miarę spokojnie. Był nią Justin, który rozmawiał gdzieś w kącie z Zaynem.
- Zadzwońmy do Drewa! - nagle wrzasnął Malik, podnosząc wysoko swoją komórkę nad głowę i wymachując nią na wszystkie strony świata.
- Nie! - wrzasnęła szybko Pamela, wiedząc, że to na pewno nie jest dobry pomysł i że nic dobrego z niego raczej by nie wynikło.
- Dlaczego? - zdziwił się chłopak, uśmiechając się do niej tak, jakby po prostu przekomarzał się z nią o to, kto będzie zmywał szklanki po śniadaniu.
- Bo... - zaczęła dziewczyna, próbując na poczekaniu wymyślić jakąś wymówkę - Bo on już tu jedzie - skłamała, mając jednak nadzieję, że Zayn nie połapie się, że to zrobiła. Miała jednak na głowie inne sprawy niż myślenie, czy zrobiła dobrze czy źle. Przecież chodziło jej o dobro Liama. - Justin, możesz na słówko? - zwróciła się do chłopaka stojącego obok.
 Gwiazdor odgarnął włosy z twarzy takim sposobem, jak tylko on to umiał robić i odpowiedział bez namysłu:
- Oczywiście, moje słoneczko. Dla ciebie jestem w stanie zrobić wszystko.
 Niestety, Justin był o wiele bardziej pijany, niz Pamela sie spodziewała. Jednak postanowiła jeszcze nie rezygnować i spróbować coś od niego wyciągnąć.
- Słuchaj - zaczęła, rozglądając się nerwowo na boki. Po prostu coś nie pozwalało jej szybko przejść do sedna sprawy. A tak bardzo chciała mieć to już za sobą.
 Ale tej rozmowy nigdy nie skończyła, o nie. Kiedy tylko nabrała już oddech odpowiedni, żeby zadać Bieberowi istotne pytanie, oboje usłyszeli pełen szczęścia wrzask
- ZERWAŁEM Z PERRY!!!
 Co? Nie! Pamela natychmiast podbiegła z powrotem do Malika. Przecież to nie mogła być prawda, on tylko żartował. Nie była ślepa, widziała, że niemal non stop "wisiał" przy telefonie rozmawiając z tą dziewczyną. Wyglądał wtedy na najbardziej zakochanego chłopaka na całej Kuli Ziemskiej.
- Co zrobiłeś? - powtórzyła osłupiała, wpatrując się w niego jakby widziała go po raz pierwszy w życiu.
- No, zadzwoniłem do niej i powiedziałem jej, że już jej nie kocham - wyjaśnił, będąc wyraźnie z siebie zadowolony.
- Dlaczego? - dopytywała dziewczyna, nadal nie mogąc zrozumieć tego posunięcia.
- Bo nie chcę już z nią być - odpowiedział, jakby to było rzeczą dziecinnie oczywistą. Może w tym stanie dla niego i było, ale lepiej na razie nie myśleć jak zareagował, kiedy dowiedział się o tym później...
 Ruda nie miała już czasu na dalszą "pogawędkę" ze szczęśliwym - na razie - singlem, gdyż wiedziała, że ma coraz mniej czasu, żeby uratować Liama. Musiała odnaleźć kogokolwiek, a pech chciał, że najbliżej niej leżał Niall.
- Nialler? - zwróciła się do niego, przykucając, aby móc lepiej go słyszeć.
- Ty też chcesz mnie zgwałcić?! - wrzasnął w odpowiedzi tak głośno, że dziewczyna natychmiast pożałowała, że znajdowała się tak blisko niego.
- Nie - odpowiedziała szybko. Czas, Pamela, masz coraz mniej czasu, powtarzała sobie w myślach. - Wiesz może, co się stanie, jeśli Liam wypije za dużo wódki? - spytała prosto z mostu.
- A co niby miałoby się stać? - zirytował się nieco blondyn - Nic się nie stanie - zapewnił ją, ale ona nie uwierzyła mu. Coś jej mówiło, że nie powinna.
- Ale on przecież nie może pić - spierała się, choć wiedziała, że na próżno.
- No i co? - usłyszała, ale nie pofatygowała się nawet, żeby cokolwiek mu odpowiedzieć. Miała już dosyć chłopaków, ale teraz musiała uratować Liama, bo przecież mogło mu się coś stać! I ta myśl nie dawała jej spokoju. Czuła się za niego odpowiedzialna, a skoro pozostali nie chcą jej pomóc, to trudno. Poradzi sobie sama.
 Coraz szybciej zaczęła biec w jego stronę, modląc się w duchu, żeby jeszcze zdążyła.
- BOŻE! - wrzasnęła na jego widok - Nic ci się nie stało? Liam! - wołała, pochylając się nad nim.
 Ale Payne nic nie odpowiedział. Dziewczyna sprawdziła, czy oddycha i - na szczęście - tak było. Obok niego leżała szklana butelka po wódce i wszystko wskazywało na to, że chłopak sam wypił całą jej zawartość.
 Dziewczyna pochyliła głowę, naprawdę nie wiedziała co ma zrobić, żeby mu pomóc. Nie chciała dzwonić na pogotowie, traktowała to jako ostateczne wyjście. Ale chyba nie miała wyboru...
 Zmuszona więc przez okoliczności powoli wybrała odpowiedni numer do służb ratunkowych i nacisnęła zieloną słuchawkę w telefonie. Po raz pierwszy w życiu dzwoniła po pomoc i gdyby trzeźwo myślała, to na pewno bardzo by się stresowała tą rozmową. Ale tym razem stres nie był ważny i w ogóle ją opuścił, gdyż chodziło o coś ważniejszego. O życie Liama.
 Na szczęście nie musiała długo czekać na odebranie telefonu, gdyż mężczyzna po drugiej stronie odezwał się do niej już po drugim sygnale.
- Halo! - zaczęła dziewczyna - Mam problem. Chłopak upił się, wypił chyba z pół litra wódki, a ma tylko jedną i to nie w pełni sprawną nerkę - przedstawiła bardzo ogólny zarys sytuacji.
- Proszę przy nim czuwać - poradził tamten mężczyzna - Za chwilę przyjedziemy - obiecał.
 Pamela już zaczęła czuć falę wdzięczności wobec tego mężczyzny. Tak dobrze ją potraktował i nie zadawał żadnych zbędnych pytań. Ale przedwczesna okazała się jej radość. Wrzask Nialla w tle o czymś jej przypomniał. I to nie był bynajmniej żaden pikuś.
- Proszę pana, ze mną jest jeszcze pięciu pijanych chłopaków - dodała, nie myśląc nawet o tym, jakie ten człowiek musiał mieć o niej wyobrażenia. Liam i przede wszystkim Liam. - Co ja mam z nimi zrobić?
- Proszę dać tamtym środki nasenne - poradził mężczyzna po drugiej stronie telefonu.
 Ok, może i Pamela była zdezorientowana i nie znała się na leczeniu. Ale na pewno nie na tyle, żeby nie wiedzieć, że środków nasennych pijanym osobom się po prostu nie podaje.
- Ale...? - próbowała jakoś wyrazić swoje wątpliwości.
- Proszę się nie obawiać - uspokoił ją funkcjonariusz - Wysyłamy już karetkę po tego chłopaka.
 Rudowłosa rozłączyła się. Niby ta rozmowa powinna rozwiać jej wątpliwości, uspokoić ją, przecież pomoc jest już w drodze, ale wcale tak nie było. Jak ona ma niby, do choinki jasnej, podać chłopakom środki nasenne?
 Odpowiedź niejako przyszła jej z nieba. I to dosłownie. Coraz większe krople słonego deszczu zmusiły biesiadników do przeniesienia imprezy do domu. I wtedy dziewczynie do głowy przyszedł pomysł. Można by nawet powiedzieć, że miała w zanadrzu iście szatański plan. Nalała do czterech szklanek wody zmieszanej z sokiem (nie była pewna, czy takie tabletki można popijać sokiem, ale nie miała czasu ani nerwów na sprawdzanie tego) i rozpuściła tam dodatkowo domniemane środki nasenne. Potem podała ten napój chłopakom.
 Znaczy, nie wszystkim, bo na przykład Louisowi nie musiała nic dawać. Chłopak był tak zmęczony, że od razu po przestąpieniu progu domu położył się na wielkiej czerwonej kanapie stojącej w salonie.
 Z Justinem tez poszło łatwo, gdyż wcale nie stawiał oporów przed wypiciem tego osobliwego "drinka". Wymamrotał tylko coś w stylu "dla mojego koteczka wszystko" i grzecznie położył się obok Louisa.
 Najtrudniej było napoić Niallera, gdyż Irlandczyk jeszcze nie pozbył się wrażenia, że każdy, kto próbuje złapać z nim kontakt, tak naprawdę ma na celu zgwałcenie go.
- Chcesz mi dać pigułkę gwałtu, prawda? - spytał, kiedy dziewczyna postawiła przed nim szklankę i twardo poleciła mu, żeby wypił szybko jej zawartość.
 Ruda uśmiechnęła się lekko pod nosem. I to wcale nie dlatego, że sytuacja wydawała jej się wtedy taka zabawna. Wręcz przeciwnie, było jej trudno. Ale tej nocy słowo "gwałt" tak śmiesznie brzmiało w ustach Horana.
 Blondyn spytał o to jeszcze chyba sześć razy zanim zgodził się na opróżnienie szklanki. Ale i on po chwili leżał obok pozostałych na wielkiej czerwonej kanapie w salonie.

 Na pogotowie dziewczyna nie musiała długo czekać. Może dlatego, że szczęśliwym trafem tego dnia nie było zbyt wielu zgłoszeń, a może dlatego, że sytuacja naprawdę była poważna. Pamela nigdy się nad tym nie zastanawiała. W tamtej chwili o wiele bardziej ważny był Liam. Chłopak leżał na dywanie w pozycji bocznej ustalonej, w której go ułożyła rudowłosa, a która była naprawdę jedyną rzeczą, którą zapamiętała z lekcji pierwszej pomocy, tak często przecież powtarzanych w szkołach.
- Mam z nim jechac, czy może lepiej będzie, jeśli zostanę tutaj z resztą? - spytała jednego z funkcjonariuszy. Wysokiego, dobrze zbudowanego mężczyznę o czarnych włosach i z trzydniowym zarostem na twarzy.
- A czy chłopak nie ma żadnych bliskich? - odpowiedział jej pytaniem na pytanie.
- Tutaj nie... - zasmuciła się rudowlosa, ale nagle sobie o czymś, a w zasadzie to o kimś, przypomniała. - Danielle! - wykrzyknęła uradowana - Ma dziewczynę.
 Mówiąc to pogrzebała delikatnie w przedniej kieszeni jeansów Liama i wyciągnęła stamtąd jego telefon komórkowy. Na szczęście chłopak nie miał założonego hasła.
- Halo, Danielle? - niemal wykrzyczała do słuchawki. Może i coś mówiło jej już wtedy, że źle robi, ale całkowicie to zignorowała.
- Dlaczegoż mnie budzisz w środku nocy? - usłyszała zamiast powitania.
- Z Liamem źle, upił się - wytłumaczyła szybko, nie mając głowy nawet do podawania zbędnych szczegółów.
- To jedź z nim do szpitala - usłyszała radę w odpowiedzi.
- Nie mogę - westchnęła smutno Pamela - Karetka już przyjechała, ale pozostali też są pijani.
- To jak ty ich pilnowałaś?! - zirytowała się dziewczyna. Rudowłosa tłumaczyła sobie wtedy, że jest taka nerwowa tylko dlatego, że została obudzona z głębokiego snu.
- Danielle, proszę - wyszeptała, gdyż nie miała już nawet siły żeby mówić, tak była wykończona.
- Ok, już jadę - westchnęła ciężko, jakby "z łaski" dziewczyna i rozłączyła się.
 Ale panna Heatway wtedy się tym nawet nie przejęła, tylko odłożyła telefon na półkę i oznajmiła:
- Jego dziewczyna przyjedzie, a ja dołączę jutro z samego rana. Proszę mnie jednak poinformować, gdyby coś się działo.
- Dobrze - zgodził się drugi funkcjonariusz karetki. Był on niższy od swojego kolego z pracy, miał jaśniejsze włosy oraz bardzo duże niebieskie oczy.
 Ruda jednak nie zwróciła wtedy na to uwagi. Po raz ostatni przeniosła wzrok na Liama. Żadne słowa nie mogły opisać tego jak wtedy wyglądał. Był blady, ledwo co oddychał, widać było, że jest mocno pijany. Dziewczyna ze łzami w oczach patrzyła, jak pakują do karetki tego zabawnego, bojącego się łyżek chłopaka, który teraz nie był nawet w stanie wydusić z siebie najmniejszego dźwięku. No, może poza tym ciężkim oddychaniem...
---------------------------------------------------------------
 Długo mnie nie było, przepraszam. Wróciłam z obozu w sobotę, a w poniedziałek już musiałam wyjeżdżać do babci. Rozdział wyszedł jakiś bardzo krótki, ale zawarłam w nim to wszystko, co chciałam w nim zawrzeć, więc chyba nie jest zły. Ciągle jeszcze żyję tym obozem, było wspaniale, dziękuję za życzenia dobrej zabawy ;D Następny rozdział wstawię, jeśli będzie co najmniej dziesięć komentarzy pod tą notką. Pod tamtą było zaledwie pięć...
Ok, kończę już. Uściski ;*

14 komentarzy:

  1. Heej kochanaa !! :* rozdzial swietny !!! Czekam na next'a byle by szybko !! ;)

    Pozdrawiam PattyTommo x.

    OdpowiedzUsuń
  2. Krotki nie krotki , wazne ze wogole coa dodalas :) juz sie balam ze zawiesilas lub opuscilas bloga haha :) tak sie ciesze ze postanowilas sie nad nami zlitowac i cos napisac :)
    Lola.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rewelacyjny ten rozdział GRATULUJĘ, tak samo, jak ósmy, będę tu częściej wpadała - rewelacyjna jesteś !:)
    Jesteś świetna, choć dziwi mnie, że u Julki Wróblewskiej na blogu piszesz, powiem Ci szczerze, że Ona prywatnie niestety nie jest taka, jak o sobie pisze, zwłaszcza w stosunku do osób z klasy czy nawet ze szkoły. Zuzke nawet uderzyła w głowę, bo nie było wszystko po jej myśli i tak, jak chciała, a na fejscie jakiś czas temu dała notkę "uwielbiam pojeżdzać po ludziach".

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. najsa :) czekam na nowy rozdział mam nadzieje że wkrótce go dodasz


    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. chyba se żartujesz krótki on był mega długi czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  6. OMG! Wczoraj zaczęłam czytać tw bloga i od razu się w nim zakochałam *.* Pisz dalej dziewczyno i czekam na nn który ma być 2x dłuższy od tego ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Zajebisty ;3 Czekam na nn ;>

    OdpowiedzUsuń
  8. Zgadzam się z poprzedniczkami ze wszystkim......C-U-D-O-W-N-Y blog <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Ej no dziewczyno! Odpuścisz nam tej 1 komentarz i dodasz 10 rozdział prawdaaaaa? =D

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej! Twój blog jest super! Pisz jak najwięcej i jak najczęściej!
    Czekam na next! ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja Cię po prostu kocham! To co piszesz jest takie zadziwiające, świetne... że sama nie mogę w to uwierzyć! :)
    Nie mam pojęcia co mam napisać. Ten rozdział należy do moich ulubionych! <3 <3 <3
    Masz wielki talent i cieszę się, że go rozwijasz.
    Jestem strasznie ciekawa co będzie dalej z Liam'em. <3
    Czekam nn . :)

    Przy okazji zapraszam do mnie na nowy rozdział. :)
    http://www.one-direction-story-by-my.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny blog będę wpadać :D zapraszam http://youdonotgobackto.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie przepadam za One Direction ale twoje opowiadanie jest spoko. Fajna muza w tle.jaiswiatus.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Super blog!


    Ja obserwuję i myślę na to samo z twojej strony.
    http://moda-ma-zasady.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze. One naprawdę wiele mi dają. Za każdy komentarz z linkiem postaram się odwdzięczyć, ale za obserwację się nie odwdzięczam. Chyba, że blog naprawdę mi się spodoba