wtorek, 22 kwietnia 2014

Rozdział Trzydziesty Drugi "Boże Narodzenie"

 Pierwsze samotne święta Nialla. Dotychczas zawsze spędzał je w domu z rodziną, ewentualnie w trasie z chłopakami i ekipą. Zawsze było dużo śmiechu, czułości, gorące życzenia, łzy wzruszenia, tradycyjna choinka i mnóstwo prezentów. Irlandczyk niejednokrotnie wyobrażał sobie te święta, miały być idealne. Miał pojechać z Pamelą do Mullingar, przedstawić ją rodzinie, pokazać jej małego Teo. Zresztą, Teo już nie był wcale taki mały, stawiał swoje pierwszej kroczki, a ostatnio, przy rozmowie z nim przez Skype'a, powiedział nawet cichutko "Niall". Blondyn tak bardzo chciał go teraz wziąć w ramiona, przytulić, pośpiewać mu, może zabrać na długi spacer zaśnieżonymi uliczkami miasta... Lecz wybrał swoją ukochaną. Nie czuł, że postąpił źle, po prostu trochę było mu żal tych świąt. Z drogiej jednak strony świadomość, że Pamela miałaby być w tym czasie samotna, kiedy to on obżerałby się w najlepsze w rodzinnym gronie, byłaby dla niego po prostu miażdżąca. Dlatego wybrał Boże Narodzenie w szpitalu.
 Zresztą, wcale nie był samotny. Rano chłopcy przyszli się z nim pożegnać, wszyscy wracali do domów. Zayn leciał do Perrie, tak dobrze się między nimi układa. Alice i Liam także planują spędzić razem cały tydzień po Świętach. To ona zdecydowała, żeby ten pojechał do swoich bliskich. Sarah nie zawitała do Nialla, w ogóle nie odzywała się do niego, ostatnio coraz częściej kłóciła się z Louisem o byle co. Za to wizyta Leah, ukochanej Harry'ego, której rodzina mieszkała właściwie bardzo niedaleko szpitala, więc dziewczyna naturalnie została u niego najdłużej, skłoniła go nieco do myślenia.

 Harry'emu udało się przemycić na oddział małą sztuczną choineczkę. Nikomu nie można było tego robić, ale parę słodkich minek i Loczek już stawiał drzewko na stoliku przy łóżku rudowłosej. Leah zgodziła się zostać, aby przystroić świątecznie drzewko i dotrzymać towarzystwo Niallerowi. Zarówno pierwsze, jak i drugie zadanie poszło jej doskonale. Wszystkie bombki, światełka i łańcuchy zostały pięknie powieszone, a dziewczynie usta się dosłownie nie zamykały, a uśmiech nie znikał z jej ust. Ale mówiła o poważnych rzeczach. Widziała, że blondyn nie jest w zbytnim nastroju do rozmowy, przeszła więc na ton nawet nieco moralizatorski.
- Niall, nie możesz tak cały czas siedzieć i rozpaczać, musisz zacząć żyć własnym życiem. Jesteś młody, ja rozumiem, że to twoja dziewczyna, że ją kochasz i te sprawy, ale musisz powrócić do świata żywych. Nie ułatwia to sprawy ani tobie, ani chłopcom, ani nikomu. Nawet Pamela, gdyby o tym wiedziała... Nie. jak się o tym dowie, nie będzie z ciebie dumna. Wciąż tylko rozpaczasz i rozpaczasz, nie da się z tobą już normalnie rozmawiać, zapomniałam nawet już prawie jak brzmi twój głos. Jeśli nie chcesz mówić do nas, to mów do niej. Opowiadaj chociaż co się dzieje na świecie. Wątpię, czy czerpie jakąś przyjemność z tego, że po prostu obok niej siedzisz. Niall, proszę cię, mów do niej...

 Cassidy nie zadzwoniła, chociaż Zayn ją o to prosił. Może to i dobrze. I tak nie potrafiłby z nią rozmawiać, i tak nie chciałby jej wpuścić na salę Pameli. Nie mógłby spojrzeć w oczy dziewczynie... narzeczonej Victora, gwałciciela. Do tej pory tak naprawdę nie wybaczył do końca Zaynowi tego, że z nią się umawiał. Chociaż teraz w głębi duszy cieszył się, że wrócił do Perrie, zawsze kibicował gorąco ich związkowi. Po prostu tych dwoje dobrało się jak w korcu maku. Idealnie się dopełniali, zawsze potrafili dojść do porozumienia, a pośród nich było mnóstwo czułości i delikatności. Dziwił się, że Malik próbował stworzyć związek z tak niepodobną do niej dziewczyną.

 Słońce zaszło dobre dwie godziny temu, na niebie pojawiła się pierwsza gwiazdka. Nie, były to już setki gwiazd, każda pierwsza dla tego, kto zdążył ją wypatrzeć na ciemnym sklepieniu nieba. Ale jego jedyna gwiazda, jego radość życia, leżała w łóżku szpitalnym w śpiączce. I nic nie wskazywało na to, że zamierza się wkrótce wybudzić. Blondyn pochylił żałośnie głowę, czuł, że zaraz znowu, po raz setny, a może tysięczny, łzy popłyną mu po policzkach. Przypomniał sobie wtedy to, co mówiła Leah. Musisz do niej mówić szumiało mu w głowie. Głęboko odetchnął dwa razy, po czym wstał i ukląkł przy jej łóżku z drugiej strony.
 Delikatnie pogłaskał ją po długich rudych włosach i wyszeptał:
- Dzisiaj są święta, wiesz? Następne spędzimy już razem. Ty, ja... Zabiorę cię do swojej rodziny w Irlandii, poznasz małego Teo, zawsze powtarzałaś mi, że lubisz dzieci. On jest bardzo słodziutki i mądry, chociaż jeszcze młody. Wdał się w chrzestnego, nie ma co...

 Mówił do niej tak długo, aż zasnął. Zamknął zmęczone powieki i położył głowę na jej materacu, obok jej dłoni. Nie wiedział ile czasu spał, ale z całą pewnością spałby jeszcze dłużej. Było mu przecież tak przyjemnie. Niestety, obudził go głośny dźwięk jego telefonu telefonu. Napis na wyświetlaczu sugerował, że to jego starszy brat - Greg. Tak, przecież miał zadzwonić zaraz po kolacji. Niall zapomniał o tym. A zresztą, czy gdyby pamiętał, to zmieniłoby to coś w jego życiu?
- Haloo? - wyszeptał do słuchawki. Nigdy bowiem nie zachowywał się głośno zaraz po przebudzeniu. Znaczy, po takim przebudzeniu, kiedy nie czuł strachu. Bo kiedy się bał, to krzyczał.
- Cześć, Nialler. Spałeś? - spytał jego brat, chociaż przecież bardzo dobrze wiedział, że tak było. Dziwiło go to, ale z drugiej strony także cieszyło.
- A no.. Trochę mi się przysnęło - przyznał, przyłapując się przy tym, że zastygł z leciutkim uśmiechem na ustach. Tak, powinien uważniej słuchać Leah, bo to mądra dziewczyna. W gruncie rzeczy.
- To dobrze, sen jest zdrowy - przyznał starszy z nich - Masz pozdrowienia od całej rodziny.
- Super, pozdrów ich ode mnie. A jak mały Teo?
- Tęskni. Pytał się dzisiaj gdzie Niall - roześmiał się krótko. Blondyn odpowiedział takim samym śmiechem. Przez moment zrobiło mu się lżej na sercu. Zaczął wierzyć, ze Pamela naprawdę z tego wyjdzie. Że już niedługo będą razem. Że następne Święta spędzą wszyscy w Irlandii.
---------------------------------------------------------------------------
 Wielkanocny cud, że wreszcie napisałam kolejną notkę ;) Witajcie i wesołych Świąt ;D Jutro wyjeżdżam do Rzymu na kanonizację. Ok, nie zanudzam Was już, dzięki, że jesteście!

3 komentarze:

  1. genialne opowiadanie! przeczytałam całe inbardzo mi się podoba! czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy rozdział??????

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze. One naprawdę wiele mi dają. Za każdy komentarz z linkiem postaram się odwdzięczyć, ale za obserwację się nie odwdzięczam. Chyba, że blog naprawdę mi się spodoba