piątek, 9 sierpnia 2013

Rozdział jedenasty

 Kolejny dzień spędzony na samotnym czuwaniu przy łóżku Liama. Chłopak powinien się już wybudzić, ale oczywiście wcale się tak nie działo. Lekarze wciąż mówili, że niedługo to nastąpi, Pamela im wierzyła, chciała wierzyć. Mówią, że wiara czyni cuda. Czy tym razem także?
 Około godziny piętnastej dziewczyna poczuła czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Czyżby jakiś wyjątkowo łagodny lekarz? A może Danielle, która wcale nie odwiedzała swojego chłopaka, rudowłosa wiedziała już, czego się może z jej strony spodziewać. Ale potem usłyszała cichutki i jakże charakterystyczny śmiech i przestała myśleć o związku Liama z panną Peazer. Przestała, bo nagle czterech chłopaków przytuliło ją mocno, bardzo mocno.
- Przestraszyliście mnie - powiedziała z szerokim uśmiechem na powitanie. W rzeczywistości jednak wcale nie czuła strachu, a wdzięczność, że po prostu przyszli, nie zapomnieli.
- Taki był nasz zamiar - odparł nieco rozbawiony Harry.
- Nie cieszysz się, że tu jesteśmy? - spytał Louis, patrząc trochę na nią, a trochę na swojego najlepszego przyjaciela, Harry'ego.
- Prawdę mówiąc... - zaczęła dziewczyna. Ale nie dane jej było dokończyć, jeszcze nie teraz.
- No, kurwa - zdenerwował się Nialler - My tu się staramy, przychodzimy do niej, a ona nadal nie jest zadowolona - wyrzucił, wcale nie ze złością, chociaż niewątpliwie był troszeczkę na nią zły z tego powodu, że nie potrafiła docenić jego poświęcenia.
- Ależ jestem wniebowzięta - mruknęła z przekąsem Pamela - Bo ja przecież potrzebuję was o wiele bardziej, niż ciężko chory Liam, no nie?
- Liam! - wszyscy natychmiast dopadli łóżko Payne'a - Jak się czujesz? Żyjesz jeszcze? - pytali jeden przez drugiego. Jak mogli wcześniej go nie zauważyć? Przecież to właśnie do niego przyszli. Nie, żeby nie chcieli się także porozumieć z Pamelą, gdyż dziewczyna wychodziła z domu raniutko, kiedy oni jeszcze spali, a wracała późno w nocy, kiedy także leżeli już w łóżkach.
 I wtedy stała się rzecz co najmniej zadziwiająca i bardzo, ale to bardzo niezwykła. Chłopak, który leżał przez dwa dni na szpitalnym łożu wcale nie kontaktując, otworzył powoli oczy, zamrugał ostrożnie i cicho powiedział tylko jedno słowo - odpowiedź na pytania przyjaciół
- Tak.
 Wszyscy, łącznie z Pamelą, naraz poderwali się i zaczęli wrzeszczeć z radości oraz obsypywać biednego Payne'a setką uścisków, zupełnie nie zważając na to, że chłopak był przecież jeszcze bardzo słaby i bardziej przysłużyliby się mu wzywając lekarza, niż robiąc to, co robili.
 Opamiętali się dopiero, kiedy na salę wszedł, zwabiony wprost nieziemskim hałasem, który nie powinien mieć miejsca w szpitalu, lekarz. Na szczęście jeden z tych, których Pamela lubiła, gdyż byli i tacy, którzy natychmiast wyrzuciliby całą piątkę ze szpitala. Mężczyzna spojrzał jednak na nich tylko i upomniał
- Pan Payne potrzebuje spokoju, żeby się wybudzić.
 Niall wstał, wyprostował się i oznajmił dobitnym głosem, jakby właśnie wygrał wybory na prezydenta, albo na jakąś równie zaszczytną funkcję.
- Pan Payne już się obudził.
- To znaczy, że czas na badania - stwierdził z lekkim uśmiechem doktor i zabrał Liama z sali, zostawiając Zayna, Harry'ego, Louisa, Nialla i Pamelę samych.

 Dziewczyna jednak nie miała zamiaru biernie czekać na powrót chorego z badań. Przecież na Liamie świat się nie kończy, z pewnością nie jej świat. Podała chłopcom gazetę i nakazała im szybkie przeczytanie tego artykułu.
- I co o tym sądzicie? - spytała, kiedy już Louis, jako najwolniej czytający, podniósł zaciekawione oczy w jej kierunku.
- To zdjęcie nie oddaje w pełni mojej urody - stwierdzł żartobliwie Tommo, zerkając przy tym na Harry'ego, który tylko się do niego promiennie uśmiechnął.
- To poważna sprawa, chłopaki - ofuknęła ich rudowłosa i wskazała na ten wielki napis "UWAGA" i dwa zdjęcia pod nim.
- Właśnie - przytaknął jej Zayn - Niall nie mówił nam o żadnej napaści fanek.
 Blondyn zarumienił się i spuścił na chwilę wzrok. Wcale nie chciał, żeby kumple z zespołu się o tym dowiedzieli. Teraz on wyjdzie na strachliwego dzieciaka, którego z każdej opresji ktoś musi ratować. Nawet, jeśli ten ktoś jest dziewczyną.
- A po co miałem wam mówić? - próbował się bronić - Przecież nic wielkiego się nie stało, Pamela je załatwiła.
 Zayn wolno pokiwał głową.
- Liam powiedziałby, że masz szlaban na samotne wychodzenie z domu - stwierdził, a pozostali chłopcy ochoczo mu przytaknęli. I nikogo nie obchodziło to, że wcale przecież nie był sam.
- Dajcie spokój - próbował ich przebłagać - Przecież to nie była moja wina. Poza tym, jestem wolnym człowiekiem - posłużył się wymówką, którą tamtej nocy posłużył się Liam, kiedy o nim mówił. Ale tylko Pamela o tym wiedziała i teraz właśnie z goryczą sobie to przypomniała.
- Tu nie chodzi o to czyja to wina, ani czy jesteś wolnym człowiekiem, czy nie - przerwał mu stanowczo Harry.
- Ale ważniejsze jest to, co mogło się stać i co się stało - uzupełnił Louis.
- Przecież to niedorzeczne! - wykrzyknął Zayn.
 Niall po raz kolejny podczas tej rozmowy zwiesił głowę. Znowu okazało się, że ktoś inny - nie on - miał rację. Pamela dobrze mu mówiła, żeby nie przesadzał z wylewnością, ale on nawet nie chciał jej wtedy słuchać. No nic, następnym razem będzie ostrożniejszy.
- A teraz ludzie myślą, że jesteśmy parą, chociaż ja tylko dziękowałem jej za uratowanie mi tyłka - westchnął smutno, myśląc w tym czasie, że gdyby Liam z nimi był, to na pewno nie dopuściłby do czegoś takiego.
~  *  ~
 Danielle Peazer, jak zwykle, wyglądała idealnie. Wszystkie elementy jej stroju idealnie ze sobą współgrały, a ona sama zdawała się jaśnieć swego rodzaju blaskiem tajemniczości i dobroci.
 Chociaż ta jej dobroć zaczynała się już wykańczać, szczególnie jeśli chodziło o pewnego osobnika imieniem Liam. Był strasznie nieodpowiedzialny. I to nie zdarzyło się po raz pierwszy, ale po raz już któryś z kolei. Za każdym razem, kiedy tylko musiała wyjechać, on robił coś, za co musiał potem ją przepraszać, miała tego zwyczajnie, po ludzku dosyć. I nawet do głowy jej przyszło, że to może przez nią, że za bardzo go ogranicza. Jeśli tak, to chyba najlepszym krokiem będzie rozstanie się z nim. Dla jego dobra. Poza tym, chyba już go nie kochała. Owszem, pociągał ją, ale przecież nie był jedynym chłopakiem na świecie, to nie było już to samo uczucie, co na początku.
 Podjęła więc decyzję i z ciężkim sercem ruszyła do szpitala, w którym leżał ten nieszczęśnik, Payne. Przez moment jeszcze zawahała się zanim weszła do środka, ale jednak podjęła decyzję, która jej zdaniem była jak najbardziej słuszna. Miała nadzieję, że ta ruda, z którą ostatnio tylu ludzi go widziało, należycie się nim zaopiekuje. Wiedziała, że niesłusznie ją wtedy potraktowała, ale to był taki impuls, nie mogła postąpić inaczej.
 Dwa głębokie oddechy i Danielle była już gotowa, by wziąć sprawy w swoje ręce. Otworzyła drzwi i powoli, bez żadnych emocji na twarzy, weszła do sali szpitalnej.
- Och, cześć, Danielle - Serce krajało jej się, kiedy zobaczyła, że Liam tak cieszy się na jej widok. Ale skoro podjęła decyzję, to już jej nie zmieni.
- Liam - mruknęła tak, jakby spodziewała się kogoś zupełnie innego.
 Chłopak uśmiechnął się do niej, udając, że nawet nie zauważył tego tonu. Tak, robi dobrą minę do złej gry, jak zawsze, pomyślała z goryczą.
- Zostawiłam cię samego na kilka dni, a ty już ściągasz na siebie kłopoty - wypaliła od razu, żeby odciąć sobie jakąkolwiek drogę ucieczki. Było to dla niej trudne, ale wmawiała sobie, że to dla większego dobra.
 Payne spuścił wzrok, jak dziecko przyłapane na gorącym uczynku. Zawsze rozbrajał tym Danielle, ale nie tym razem. Dziewczyna przysięgła sobie, że nie będzie zwracała uwagi na jego gesty.
- Ja chciałem tylko... - zaczął się nieporadnie tłumaczyć - To nie miało tak wyjść.
- A jak? - prawie krzyknęła, odrzucając przy tym na plecy swoje kręcone włosy - Najpierw nosiłeś jej zakupy, a potem chciałeś się uwalić i - boję się nawet pomyśleć, co - z nią robić.
 Ciężko jej było wypowiedzieć te słowa. Nie lubiła tej rudej, ale wcale tak nie myślała. Doskonale wiedziała, że Liam nie mógłby jej zdradzić, że tym razem mocno przesadziła. Ale dzięki temu wydała się chyba bardziej autentyczna.
- Nic z nią nie robiłem! - bronił się ostatkiem sił chłopak.
- I ma ci po tym wszystkim wierzyć?! - spytała, rzucając mu na kolana tę samą gazetę, nad którą kilka dni wcześniej pochylali się zaciekawieni członkowie zespołu One Direction. Liam już w tajemnicy zdążył ją przeczytać, więc wiedział, co jest w niej zawarte.
- To tylko prasa - starał się ją uspokoić, chociaż i jemu do oczu cisnęły się łzy. O, jakże chciałby ją po prostu przytulić i wyszeptać, że ją kocha... - Zazwyczaj nie znajdziesz w niej prawdy.
- ZAZWYCZAJ! - warknęła Danielle, wiedząc, że zbytnio już się czepia. Chciała to jak najszybciej zakończyć i odejść.
- Kochanie, przestań już. Usiądź sobie, porozmawiamy, wszystko ci wyjaśnię. Przecież wiesz, że to ciebie kocham - wyznał, mając nadzieję, że zmiękczy tym trochę dziewczynę.
- Nie zachowujesz się jakbyś mnie kochał - przerwała mu twardo - Wolisz ode mnie tę zdzirę - dodała, chociaż sama już nie wierzyła w to co mówiła.
- Nie na... - poprosił nieśmiało.
- W ogóle nie masz wstydu! - wyrzuciła mu dziewczyna - Jeszcze ją bronisz! Jesteś taki nieodpowiedzialny! - krzyczała - Zrywam z tobą! - zdecydowała, ciesząc się jednocześnie, że ma to już za sobą.
- Ale, Danielle... - próbował ją zatrzymać Liam, siłą powstrzymując łzy. Nie chciał, żeby ona widziała, że za nią płacze. Jeszcze miał dosyć dumy w sobie.
- To koniec - oznajmiła twardo dziewczyna i wybiegła z sali szpitalnej. Za drzwiami nie musiała już powstrzymywać płynących łez...

 Liam został teraz sam. Przez najbliższe dwie godziny, po których miała przyjść do niego Pamela, był zdany tylko i wyłącznie na własne towarzystwo. W normalnych warunkach nie byłby z tego powodu zły, ale teraz chyba wolał z kimś pogadać, niż leżeć i w samotności zalewać się łzami.
 Dlaczego? Dlaczego Danielle mu to zrobiła? Przecież była tak czułą i delikatną dziewczyną. Zawsze. Przeszło mu przez myśl, że może ktoś jej kazał z nim zerwać, zaszantażował ją, albo coś w tym stylu. Tak, jej nowy chłopak, pomyślał z goryczą, ukrywając twarz pod kołdrą i mocno zaciskając powieki. Nie miał ochoty patrzeć na ten okropny szpital. To przez to, że tutaj jest Danielle z nim zerwała. Chociaż tak naprawdę wiedział, że to on jest temu winien. W takim razie nie chciał na siebie patrzeć...
~  *  ~
 Niall spokojnym krokiem wszedł do szpitala i skierował się w stronę sali, w której leżał jego przyjaciel, Liam. Zanim jednak tam dotarł, zobaczył kogoś, kto przebiega z prędkością światła obok niego. Twarz tej osoby była zasłonięta, ale Irlandczyk po włosach poznał, że to...
- Danielle? - spytał, wiedząc już co się stało.
 Dziewczyna tylko pokręciła głową, ale wcale nie na znak, że nie jest panną Peazer, tylko po prostu z bezsilności.
- Musiałam to zrobić - powiedziała i pobiegła dalej.
 Horan nie miał zamiaru jej zatrzymywać, ani dociekać dlaczego. Dla niego ważne było to, że złamała Liamowi serce. Teraz, właśnie w tym momencie, kiedy potrzebował jej najbardziej. Przyspieszył kroku i znalazł się w sali, w której leżał Payne.

 Głowę miał zakrytą, ale po poruszającej się rytmicznie kołdrze można było poznać, że płakał.Horan ostrożnie usiadł na skraju łóżka i pogładził miejsce, gdzie powinny znajdować się jego plecy.
- Liam - wyszeptał cicho, a chłopak odwrócił się w jego stronę, decydując się na zdjęcie z siebie pościeli. I tak był pewien, że Irlandczyk zauważy, ale był jego przyjacielem, a przed przyjaciółmi nie powinno się mieć tajemnic. - Wiedziałem, że to się tak skończy - stwierdził, patrząc mu głęboko w zrozpaczone oczy.
 Przez chwilę nie odzywali się, tylko patrzyli na siebie. Wyraziste, brązowe oczy Liama naprzeciw delikatnym, ale także pięknym, niebieskim oczom Niallera.
- Wiedziałem, że Danielle kiedyś z tobą zerwie - powtórzył powoli blondyn - Ona nie była ciebie warta - stwierdził, ale w jego głosie wcale nie było oburzenia. Przecież widział, w jakim stanie była panna Peazer, kiedy wychodziła ze szpitala. On po prostu tłumaczył przyjacielowi, że na jednej dziewczynie świat się nie kończy.
 Ale Liam wcale nie chciał tego zrozumieć. Dla niego Danielle była tą jedyną, przy której chciałby zasypiać każdego wieczora i budzić się każdego poranka. To z nią chciał pokonywać wszystkie życiowe trudności, dla niej był gotów zrobić wszystko.
- To moja wina - powiedział łamiącym się głosem - Nie powinienem był wtedy tak się upijać.
 Niall położył dłonie na jego ramionach, prawą na lewym, a lewą na prawym, spojrzał na niego uważnie i stwierdził powoli i wyraźnie:
- Ja też mogłem nie drzeć się jak wariat, ale widocznie tak musiało być. Wierzysz w przeznaczenie, prawda? - Brązowooki wolno pokiwał głową, nie wiedząc jeszcze, do czego dąży przyjaciel. - Liuś - zaczął, a Liam nie miał siły, żeby powiedzieć mu, że nie cierpi, kiedy ktoś się tak do niego zwraca. Może i to dlatego, że tym razem mu to nawet nie przeszkadzało. - Wiesz, każdy w życiu popełnia błędy, mnóstwo błędów. Mówią, że człowiek uczy się na błędach, to prawda. Ale wiesz, dlaczego czasem te błędy popełniamy? Właśnie z miłości, a także dlatego, że tak miało być. Ktoś po prostu tak kiedyś ustalił. Kochałeś Danielle, ale popełniłeś jeden błąd. Ona nie mogła tego znieść, więc z tobą zerwała. Wiesz, co to oznacza? - chłopak pokręcił głową. Zresztą, nawet nie interesowało go to, co mówił o nim Niall. Bardziej zajął się pierwszą częścią jego wypowiedzi i był niemal pewien, że blondyn mówiąc to, miał na myśli więcej niż jedną osobę. Był pewien, że mówił o co najmniej dwóch chłopakach. - Jesteś teraz wolny. Masz wiele możliwości. Zobaczysz, znajdziesz kogoś, kto cię pokocha i to nawet niedługo.
 Po czym opuścił ręce i mocno go przytulił. Siedzieli tak wtuleni w siebie przez kilka minut, po czym Liam delikatnie uwolnił się od uścisku i spytał, patrząc Horanowi w oczy:
- Nialler, czy ty...?
 Nie musiał kończyć, przecież Nialler domyślił się o co mu chodzi. Przymknął lekko oczy i pokiwał głową.
- Tak - wyszeptał - Cholernie mocno. I właśnie dlatego tak to przeżyłem, kiedy zobaczyłem ją z Louisem - wytłumaczył, bo wcześniej jakoś nie miał odwagi, powtarzał tylko, że to był duży problem, ale nie mówił dlaczego.
 Liam spojrzał na niego. Blondyn nie mógł kłamać, tak nie wyglądał człowiek, który kłamał. Był więc pewien, że go nie wkręca. Chciał zadać jeszcze jedno pytanie.
- Myślisz, że coś zaszło pomiędzy nimi?
 Irlandczyk zwiesił głowę, ale po chwili wyprostował się.
- Musiało - stwierdził z przekonaniem - W innym przypadku nie spaliby w jednym łóżku.
- Ale przecież nie są parą, a gdyby coś się wtedy wydarzyło, toby byli - tłumaczył Liam, starając się go podnieść na duchu.
- Ona w ogóle jest sama.
- Wiem - pokiwał głową Payne, nią mając pojęcia, co powinien mu odpowiedzieć.
 I znowu na kilka minut zapanowała cisza, która jednak dla chłopców wcale nie była krępująca, w zupełności wystarczał sam fakt, że byli razem. Jak przyjaciele.
- Kurde, dlaczego to wszystko jest takie trudne? - spytał po chwili blondyn, wpatrując się wyczekująco w Liama. Czasem irytowało go to, że Niall zawsze oczekiwał od niego dobrych rad, mimo, że był starszy tylko o piętnaście dni. Ale wiedział, to dlatego, że Irlandczyk uważa go za osobę doświadczoną i godną zaufania.
- Co jest trudne? - chciał wiedzieć Liam. Kolejna rzecz, która irytowała go w Niallu: oczekiwał rad, nie dopowiadając nawet do końca pytania.
- No, miłość - odpowiedział nieco zirytowany - Człowiek się stara, a i tak nic nie wychodzi - wyznał.
- Wiem - pokiwał głową starszy z nich. Przecież niedawno sam doświadczył tego na własnej skórze. I to Niall go na początku pocieszał. Zadziwiające, że po niecałej godzinie ich role się zupełnie odwróciły.
 Horan siedział tak skulony na łóżku przyjaciela. Wyglądał przy tym tak żałośnie, że serce samo się ściskało, a ręce wyciągały do objęcia go. Usta blondyna były żałośnie wygięte w podkówkę, a radosny płomyk w jego oczach - jakiś taki przygaszony, w ich kątach można było dostrzec łzy. Nawet postawa chłopaka wskazywała na to, że nie wszystko jest z nim dobrze. Głęboko westchnął i schował głowę pomiędzy kolanami, przyciągając je do siebie za pomocą ramion.
 Liam nie mógł tak po prostu na niego patrzeć. W mig zapomniał o bólu związanym z rozstaniem z Danielle i zastanowił się, jakby go tu pocieszyć. Najpierw delikatnie odgarnął mu jasne kosmyki włosów zza prawego ucha, potem przybliżył się jeszcze bardziej i szepnął:
- Wiesz, że ona zaraz tutaj przyjdzie?
  Niall nie poruszył się, ale Payne i tak wiedział, że chłopak go słuchał. Nie mogło przecież być inaczej.
- Wyjdź na zewnątrz i czekaj tam na nią - poradził - Ja zostanę i zajmę się swoimi problemami. Kiedy już dowie się o tym, co się dzisiaj wydarzyło, nie mogę przecież wyglądać jakbym się tym nie przejął - uśmiechnął się lekko.
 Niall odwrócił się szybko, przytulił go z całych sił, wtulając przy tym głowę w jego ramiona, a potem popędził na zewnątrz.
 Był ogromnie wdzięczny Liamowi za wsparcie. Wiedział, dlaczego aż tak go kochał. Kochał jak brata, jak przyjaciela, nie jak kogoś więcej. Do tej pory to on był najdroższą mu osobą na świecie. Do czasu, aż w jego życiu pojawiła się Pamela. I nawet nie wiedział, co ona miała w sobie takiego, że zajęła w jego sercu aż tyle miejsca, przecież zarzekał się na początku, że się nie zakocha w żadnej dziewczynie, dopóki jej dobrze nie pozna, a tu taka niespodzianka. Niby ją znał, ale tak naprawdę nic konkretnego o niej nie wiedział. Nie miał pojęcia co lubiła robić (yy... gotować?), jakiej muzyki słuchała (tak, na pewno One Direction), ani nawet, czy go chociaż trochę lubiła. Ale chciał się o tym przekonać, przecież miał dobra okazję. Musiał tylko dostatecznie nad sobą panować i wymyślić jakiś dobry plan...
--------------------------------------------------------------
 Znajcie moje "dobre serce", postanowiłam odpuścić Wam ten jeden komentarz ;D Założyłam teraz fan page'a moich blogów na Facebooku link. Możecie polubić, jeśli chcecie.
 To teraz trzynaście komentarzy, co? Wierzę, że dacie radę. Kocham Was ;***

9 komentarzy:

  1. Ale ty ślicznie piszesz! Budzi we mnie dużo emocji.
    Ile masz lat, że tak ci to się udaje? Czuję niedosyt. I ciekawa jestem co będzie dalej.
    + śliczny wygląd bloga, takiego jeszcze nie widziałam. :)

    my-magical-lifee.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję za uznanie ;) mam czternaście lat, jakby co, nie potrafię ocenić, czy to dużo, czy mało

      Usuń
  2. Fenomenalne!
    Nie wiem co mam napisać... Na prawdę, brakuje mi słów takich, które mogłyby opisać to co teraz myślę...
    Piszesz cudownie! I Ty dobrze i tym wiesz. ;)
    Kocham, kocham, kocham tego bloga i to opowiadanie! I Ciebie też! :D <3
    Już nie mogę się doczekać, żeby przeczytać następny rozdział. Chcę wiedzieć jak potoczy się to wszystko... :))
    Czekam nn. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. super wygląd bloga .! a piszesz zachwycająco .... jestem ciekawa co bd dalej :P zapraszam do wspólnego obserwowania http://jennymargaretfashion.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem ciekawa co to za plan ;)
    Wpadłam tutaj przez przypadek i musze powiedzieć, ze mi się spodobało ;)

    Wpadniesz do mnie? ;)
    Będzie mi miło ;)

    http://whenever-you-kiss-him-im-breaking.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. HEJ!!!!!! Właśnie mam nocowanie z koleżankami i trafiłysmy na twojego bloga! Matko1 jesteś booooska! uwielbiam te twoje opisywanie wszystkiego! NIe wiem czy wiesz ,ale własnie skończyło sie głosowanie na MTVHottest. głosowałaś? my tak :3 mamy naddzieje ,ze wygrają :) swoją drogą to mogłabyś wysłać chłopakom link do tego swojego bloga. jakby mieli czas to chyba chetnie by sie posmiali z tych twoich pomysłów. :) no chyba m,że zrobiz jakiś paring ,wtedy to juz lepiej nie wysyłaj :) no to pisz dalej, czekamy na notki iiii.... kochamy cie !!!
    Pozdrowienia :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, że głosowałam, ale dałam siostrze internet i to ona siedziała do północy (no prawie, bo dostała limit). Raczej by się załamali, gdyby to przeczytali, ale w sumie, czemu nie? ;D

      Usuń
    2. Nocowanie o 19.50??? Ok... Lara, to ty???

      Usuń
    3. nieee.... to nie jaaaaa... XD dobra taka mała suprajs!!!!!!!!!

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze. One naprawdę wiele mi dają. Za każdy komentarz z linkiem postaram się odwdzięczyć, ale za obserwację się nie odwdzięczam. Chyba, że blog naprawdę mi się spodoba