niedziela, 13 października 2013

Rozdział dziewiętnasty "Łza szczęścia"

 Liam i Zayn znowu mieli "wolne". Bo przecież nie można bawić się cały czas tymi samymi zabawkami, to byłoby nudne. Poza tym, to takie przyjemne uczucie, kiedy ktoś mimo woli czeka no coś, czego w gruncie rzeczy się boi. Tak, doprawdy przyjemne... Oczekiwania te upływały chłopcom głównie na rozmyślaniu.
- Myślisz, że dostali naszą wiadomość? - spytał po pewnym czasie Liam, mając już co do tego poważne wątpliwości.
- Tak, na pewno - starał się go pocieszyć Zayn, ale w gruncie rzeczy, już sam nie wierzył w to, co mówił.
 Zamilkli. Nie rozmawiali ze sobą zbyt dużo od tego porwania. Nie mieli o czym, nie chcieli się tylko nawzajem zamartwiać. Dlatego też od razu usłyszeli za drzwiami głosy porywaczy. Przestraszyli się, że znowu idą po nich, więc odruchowo skulili się, jeszcze bardziej przybliżając do siebie.
 Ale nikt nie otworzył drzwi, jeszcze nie teraz. Chociaż nie mieli wątpliwości, że tak naprawdę jeszcze nieraz to się zdarzy, to jednak w jakiś sposób odetchnęli z ulgą. To normalne, prawie wszyscy ludzie tak mają. Wiedzą, że coś i tak musi nadejść, ale i tak cieszą się, gdy jest to choć trochę odwlekane w czasie.
- Oni już jadą - usłyszeli głos Victora, mężczyzny, który upodobał sobie Liama - Aff dobrze wykonał swoją robotę.
- Musimy się stąd wynieść - zdecydowała kobieta - I zostawić jednego z nich - dodała z paskudnym cieniem radości w głosie.
 Naraz obaj chłopcy pisnęli
- Tylko nie to!
 Nie chcieli się rozdzielać. Bo co z tego, że jeden z nich zostanie odnaleziony, jeśli trzeba by było na nowo szukać drugiego. Poza tym, wcale nie było wiadomo, w jakim stanie chcą ich zostawić. Znaczy, jednego z nich, nie mogą przecież się pozbyć dwóch zabawek naraz.
- Masz jakiś plan? - spytał porywacz, przekręcając klucz w zamku. Ale nie był to zamek od drzwi prowadzących do piwnicy. A więc tak chcą zabić jednego z nich...
- Mam jedną kwaterę w Nowym Yorku, ale musimy go tam jakoś przetransportować - odparła Jade, wyłamując sobie przy tym palce. - Już ustaliliśmy, że bierzemy Malika, on jest w tym lepszy - zachichotała.
 Liam poczuł, że się rumieni. Nie, jakoś nie dotarło do niego to, że to jego chcą zastrzelić. Zayn przeżyje, ale co z nim? Też go kiedyś zabiją, na świecie jest mnóstwo chłopaków w ich wieku. I coś mu mówiło, że kolejni po nich w tej dziwacznej kolejce są Niall, Louis i Harry.
 Oprzytomniał dopiero, kiedy Zayn szturchnął go delikatnie w bok.
- Włącz telefon, jeśli możesz i napisz do chłopaków, że chcą mnie stąd wywieźć - poprosił. Celowo nie dodał, że mają zamiar też zabić Liama. W ogóle, zachowywał się, jakby wybór porywaczy nie zrobił na nim żadnego wrażenia. Po prostu był.
 Payne szybko wystukał wiadomość i wybrał numer Niallera, bo to do niego pisał po raz ostatni, jeszcze przed porwaniem. Wysłał i wyłączył telefon, gdyż bał się, że za chwilę się rozładuje, a potem może być im jeszcze potrzebny.
~ * ~

  Jechali już ponad godzinę i zaczynało być im niewygodnie, ale byli tak zestresowani, że nawet nie przyszło im do głowy, że mogą trochę ponarzekać, tak że Niall ani razu nie wspomniał, że jest głodny. A był i to bardzo, bardzo mocno. Nagle komórka Horana wydała z siebie charakterystyczny dźwięk, który mógł oznaczać tylko jedno, a mianowicie to, że przyszedł do niego esemes od któregoś z chłopców (miał ustawiony inny dzwonek, kiedy do niego dzwonili, bądź pisali, żeby wiedzieć, czy ma od razu odbierać, czy też nie ma takiej potrzeby). Od razu odrzucił Louisa i Harry'ego, przecież siedzieli obok. Czyli... Odblokował szybko telefon i sprawdził
- Liam do mnie napisał - poinformował wszystkich siedzących w samochodzie. Mówił cicho, aby opanować jakoś drżenie głosu, ale i tak nikt z obecnych się nie odzywał, a radio było wyłączone, więc wszyscy dobrze usłyszeli.
- Przeczytaj na głos, jeśli możesz - poprosił Justin, po raz piąty w ciągu tej godziny poważnie przekraczając maksymalną dozwoloną prędkość.
 Irlandczyk pokiwał głową i zacisnął intuicyjnie rękę na dłoni Pameli, szukając jakby w niej oparcia, po czym przeczytał:
- Chcą wywieźć Zayna do Nowego Yorku. Szybko! Liam i Zayn
 Nie wiedzieli co mają zamiar zrobić z Paynem, ale domyślali się. Nie, nie mogli do tego dopuścić. Muszą ich znaleźć, muszą być szybciej.
- Boże - westchnęła Pamela, robiąc się nienaturalnie blada na twarzy, tak że wyglądała, jakby lada chwila miała osunąć się bezwładnie na ziemię. Nie w głowie jednak było jej mdlenie w obliczu zagrożenia życia przyjaciół.
- Złapiemy ich jeszcze - odparł Louis, trzymający mapę, a Justin na potwierdzenie docisnął jeszcze pedał gazu. - Zaraz będziemy na miejscu.
~ * ~
 Dojechali pół godziny wcześniej, niż się tego na początku spodziewali.
- Mamy dobry czas - zauważył z satysfakcją Justin, zatrzymując przy tym gwałtownie samochód pod samym budynkiem, w którym byli przetrzymywani chłopcy. Był to prosty dom zbudowany z pustaków, o którego wyglądzie ludzie zwykli mówić "cegła", w kolorze siwym i o pomarańczowym dachu. Pełno takich w okolicy, ten niczym się nie wyróżniał, dlatego też Hazza sprawdził adres trzy razy, zanim zdecydował się wtargnąć do środka.
- I co? mamy tak po prostu zrobić napad? - nie dowierzał Nialler - Czy to nie jest zbyt...Hmm...Oczywiste?
- Jest - odparł z nerwowym uśmiechem Louis. - Ale właśnie dlatego nikt się tego nie spodziewa.
- A jeśli mają broń? - dramatyzował blondyn, z jednej strony już chcąc być w środku i wyciągnąć stamtąd przyjaciół, ale z drugiej bojąc się jednak tego wszystkiego. Przecież to byli przestępcy, z takimi się nie zadziera. Dlaczego jednak nie zawiadomili policji? Tak, wiem... Pamela... pomyślał, karcąc się w duchu za taki tok myślenia.
- Daj spokój, Niall - próbował pocieszyć go Harry - Nie zdążą nawet zrozumieć co się dzieje. Zgarniemy tylko chłopaków i po kłopocie - zaśmiał się nerwowo. Mówił o tym, jakby to była taka łatwa sprawa. A co tam, że wykorzystują seksualnie naszych najlepszych przyjaciół? A co tam, że chcą ich zabić? Oj, w każdej chwili mogą to zrobić!  W rzeczywistości jednak wcale tak nie myślał. Był zestresowany chyba nawet bardziej niż Niall, ale nie chciał tego okazywać. To nie było w jego stylu.
- Ok - przywołała wszystkich na ziemię jedyna w tym gronie dziewczyna, a zarazem najmłodsza uczestniczka "wyprawy", Pamela. - Wchodzimy, szukamy chłopaków i uciekamy - przypomniała.
- Dokładnie - pokiwał uważnie głową Bieber.
- Teraz - szepnęła i wszyscy rzucili się do drzwi.
 Po chwili już znaleźli się w środku. Nikogo nie zauważyli, więc rozejrzeli się uważnie. Wnętrze było brudne i bardzo zakurzone, widać, że nikt tam nie sprzątał, ani nie starał się, by wyglądało chociaż trochę mniej obskurnie. Cały korytarz był pozastawiany starymi meblami i różnego rodzaju skrzynkami.
 Jako pierwszy z szoku otrząsnął się Niall. Blondyn pamiętał, że mają zrobić małą "rozróbę", ale nie do końca wiedział jak to powinno wyglądać. Mieli zbyt mało czasu, aby to omówić. Zdecydował się więc na wersję, którą zobaczył kiedyś w jakimś dennym filmie, które często oglądał u siebie, w Irlandii, jeszcze przed X Factorem, kiedy cierpiał na paskudne przeziębienia, które nie pozwalały mu przez pewien czas wychodzić z domu.
- Dawajcie Liama i Zayna! - wrzasnął, otwierając wszystkie drzwi po kolei. Nikogo tam jednak nie znalazł, wszystkie pokoje były takie same, zagracone, brudne u bez śladów życia. No, chyba że liczyć te kolonie roztoczy gnieżdżących się na meblach, starych dywanach i okryciach ozdobnych krzeseł, których jednak nikt nie używał zgodnie z ich przeznaczeniem.
 Louis nie działał tak pochopnie jak Nialler, ale tym razem nie miał mu tego za złe. Chłopak najpierw mniej więcej zorientował się, gdzie mogą przetrzymywać chłopców, a potem po prostu tam poszedł. Na pierwszy ogień padła piwnica, która mieściła się zapewne na końcu korytarza. Wtedy jeszcze nie wiedział jak wielkie szczęście miał, że trafił za pierwszym razem... Klucz był w zamku. Z niemałym trudem przekręcił go dwa razy i po prostu wszedł do środka. A strach? Teraz go nie było. Miał przecież ważniejsze rzeczy do zrobienia. Bez wachania przeszedł na środek pomieszczenia. Było ciemniejsza, jak to piwnica, i jeszcze bardziej zaniedbane niż reszta domu. Ale najważniejsze było to, co (a raczej kogo) tam znalazł.
 Byli tam. Siedzieli razem, skuleni w jednym z odleglejszych kątów tejże piwnicy i czekali na to, co przyniesie los. Kiedy zobaczyli Louisa, natychmiast wstali i podbiegli do niego, starając się opanować łzy płynące po ich policzkach.
- Liam, Zayn! Wszystko będzie już dobrze. Zabieramy was stąd - przemówił do nich łagodnie, czując, że i w kąciku jego oka kręci się samotna łza. Łza szczęścia.
 Nie było jednak im dane zbyt długo cieszyć się sobą, w końcu to była akcja odbicia, wszystko musiało toczyć się nadzwyczajnie szybko. Poza tym, wszyscy usłyszeli jakieś odgłosy, dochodzące z pierwszego piętra i byli pewni, kto tam się znajduje.
- To oni... - szepnął przerażony Liam, wtulając ciemną od kurzu twarz w ramię Tomlinsona.
- Nie martw się, już cię nie dostaną - pocieszał go Louis, głaszcząc delikatnie po włosach.
- Ty nic nie rozumiesz - wtrącił się Zayn, który przez ten cały czas trzymał się z nieco boku - Oni mają broń, chcą ... - w tym miejscu na chwilę przestał. To nadal było zbyt straszne, żeby mówić o tym głośno - Chcą zabić Liama - dokończył jednym tchem - Musimy stąd jak najszybciej uciec.
 Louis pokiwał ze zdenerwowaniem głową. Dla niego ta wiadomość była szokiem, chociaż chyba nie powinna nim być. W sumie, można się było tego spodziewać, ale zarazem myśl o bliskim końcu jednego z jego najlepszych przyjaciół była po prostu porażająca. Bez słowa złapał chłopaków za ręce i wyprowadził ich z domu, zanim jeszcze Victor i Jade zdążyli zejść, a raczej "stoczyć się" ze schodów. Oboje byli pod rażącym wpływem mocnego alkoholu, albo i jeszcze innych środków. Zaniedbani, otumanieni i spragnieni seksu. I dlatego chłopcy z Pamelą na czele mieli nad nimi ogromną przewagę i to sprawiło, że udało im się uciec.
 Po prostu wskoczyli do samochodu, nie dbając o nic. Czy wzięli wszystko ze sobą, czy pasy są zapięte. Nic się nie liczyło. Ważne było tylko to, że byli tam wszyscy. Justin nacisnął gwałtownie pedał gazu i odjechali. Chcieli jak najszybciej znaleźć się w domu, odetchnąć, wziąć prysznic, zjeść coś ciepłego widelcem.
 Siedzieli w tym samochodzie tak ściśnięci, że ledwo mogli oddychać, ale było im dobrze. Nikt nie potrafił opisać euforii, jaka nimi żądziła w tym momencie. Udało się! Liam i Zayn są wolni! Ale wiedzieli, że porywacze na tym nie poprzestaną, że to by było za mało. Nie, dobry przestępca nigdy się nie poddaje. Teraz jednak woleli o tym nie myśleć, każdy skupił się na swoich wewnętrznych przeżyciach.
 Justin, na przykład, całą swoją uwagę starał się poświęcić rozpościerającej się przed nim drodze, ale trudno było ukryć, że duma po prostu rozpierała go aż po brzegi. Dobrze się im przysłużył, pomógł ludziom, których uważa się za jego muzycznych rywali. O nie, nie walczyli ze sobą. O wiele lepiej jest być jedną, wielką drużyną.
 Niall dopiero teraz przypomniał sobie jak bardzo był głodny. Ale jakoś mu to nie przeszkadzało. Wbrew pozorom, świat nie kręci się wokół jedzenia. Zdecydowanie nie jego świat. Przecież miał ukochaną dziewczynę, oddanych przyjaciół, wspaniałą rodzinę. Przeżył przygodę. Był szczęśliwy.
 Harry też czuł swego rodzaju szczęście i ulgę. Ulgę, że znowu są razem, że nie muszą martwić się o jutro. Chciał, żeby już wszystko wróciło do normy, taką miał nadzieję. Planował już nawet sobie, że zadzwoni do Drewa, ustalą nową trasę koncertową, może jakiś wywiadzik, kampanię... Jednym słowem: Hazza chciał już wrócić do rzeczywistości. Do pięknej, kolorowej codzienności, bo przecież codzienne życie wcale nie musi być nudne.
  Louis z całej siły starał się skupić na trzymanej w rękach mapie, ale po prostu nie mógł. To on odnalazł chłopców, to on - jako jedyny na razie - usłyszał od Zayna, że porywacze chcieli zabić Liama. To było stanowczo zbyt wiele jak na kilka dni. Za wiele jak dla niego, Louisa Tomlinsona. Niczego w tej chwili tak nie pragnął jak tego, aby One Direction nigdy nie odniosło takiego sukcesu. Może i sława była piękna, ale bardzo, bardzo niebezpieczna. Chciałby poznać chłopaków w innych okolicznościach, chociaż doskonale wiedział, że to by było niemożliwe.
  Pamela próbowała odetchnąć z ulgą. Próbowała, bo przecież nie była głupia, wiedziała, że oni na tym nie skończą, że jeszcze się odezwą. Wiedziała o tym lepiej niż ktokolwiek z obecnych w samochodzie osób. Wstydziła się tej wiedzy. Nie, nie mogła podzielić się nią z chłopakami, zabiliby ją za to. No może nie zabili, ale na pewno nie chcieliby jej już dalej znać, ani tym bardziej trzymać w swoim domu. Nie, tego stanowczo nie chciała. Nie chciała też stracić Nialla, na którego to kolanach teraz siedziała. W samochodzie było zdecydowanie za mało miejsca dla nich wszystkich. Znaczy, nie. To samochód był za mały, ich było tyle ile trzeba. Tyle ile trzeba plus jeden...
 Zayn po prostu nie miał siły na myślenie. To wszystko wydawało mu się takie nierealne, nie mógł uwierzyć, że największe zagrożenie już minęło, że wieczorem będzie mógł położyć się spać w swoim łóżku, że weźmie porządny prysznic w swojej łazience, że po prostu wróci do domu. To porwanie skłoniło go niejako do refleksji, którymi jednak nie chciał dzielić się z innymi. Zobaczą to kiedyś po czynach. Może nawet już niedługo. teraz najważniejsze było to, że on i Liam są tam gdzie być powinni, czyli w drodze do domu.
 Liam, no właśnie, Liam. Chciałby położyć się spać. Spać i obudzić się w swoim pokoju trzy dni wcześniej, Chciałby, żeby to wszystko okazało się tylko złym snem, najzwyczajniejszym w świecie koszmarem. Ale nie, wiedział, że to niemożliwe. Ból był zbyt autentyczny, żeby to mogło być snem. Nie, on nawet teraz, w samochodzie nie czuł się bezpieczny i wątpił czy kiedykolwiek będzie się tak czuł. Nie był już sobą. Nie po tym wszystkim...
---------------------------------------------------------------------
 Przepraszam, że rozdział taki krótki, dziękujcie za to wspaniałej instytucji jaką jest szkoła... No, ale znalazłam czas na napisanie i wstawienie mniej więcej na czas, nie jest źle ;) Tak, końcówka jest dziwna, nie umiem pisać końcówek. Ok, zapraszam na 

4 komentarze:

  1. Ojej mega *__*
    Podoba mi się ;>

    zapraszam na:
    http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Zostałaś nominowana do Liebster Blog Awards : )
    Szczegóły na moim blogu ; )
    http://loveworldstyle.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Krótki? Jest bardzo długi :D
    Długo mnie tu nie było, ale postaram się jak najszybciej nadrobić zaległosci ;)
    http://storybelel.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze. One naprawdę wiele mi dają. Za każdy komentarz z linkiem postaram się odwdzięczyć, ale za obserwację się nie odwdzięczam. Chyba, że blog naprawdę mi się spodoba