niedziela, 6 października 2013

Rozdział osiemnasty "Zabawka"

 Zayn szybko zamrugał powiekami i usiadł. Nie wiedział gdzie się znajdował, ani kto go porwał. Miał tylko pewność, że nie był sam, że obok niego leżał ktoś jeszcze, czuł to.
- Liam? - wyszeptał imię przyjaciela, bojąc się, aby porywacze przypadkiem go nie usłyszeli.
 Payne cicho jęknął w odpowiedzi, on też zasnął. Czyżby dali im jakieś środki odurzające?
- Moja noga, boli... - mruczał młodszy z chłopców, próbując się obudzić. W jego przypadku jednak nie było to możliwe. Tylko dlaczego? Jego kolano było wykręcone pod dziwnym kątem, czuł tylko przeraźliwy ból. Chciał krzyczeć, ale nie miał na to siły, to było straszne. Czuł, że zbliża się koniec. Musiał umrzeć, tak byłoby dla niego lepiej.
 Malik pochylił się nad nim i spytał z czułością
- Boli cię noga?
 Liam pokiwał głową i - wiedząc, że jest zbyt ciemno, aby ten mógł cokolwiek zobaczyć - dodał
- Tak, bardzo... Zayn, gdzie my jesteśmy?
 Brunet wstał i zaczął powoli przechadzać się po tym ciemnym, wilgotnym pomieszczeniu. Nie było w nim żadnych mebli, oprócz jakiejś ogromnej skrzyni i krzesła z trzema nogami. W przeciwległym do tego, w którym spali, kącie mieściło się małe okienko z kratą. Nie docierało przez nie żadne światło, więc Zayn uznał, że była to noc.
- Mam dwie hipotezy - stwierdził, wracając i ponownie przyklękając koło Liama - Albo jesteśmy w więzieniu, albo w piwnicy.
- Pomóż mi wstać - poprosił Payne, starając się samodzielnie podźwignąć, ale każdy, nawet najmniejszy ruch, sprawiał mu potworny ból. Sam nie dał rady. Malik więc podniósł go i posadził.
- Zaraz mi przejdzie - zapewnił wyższy z uśmiechem - Na pewno. Musimy być dobrej myśli.
 Tak, łatwo ci powiedzieć. Czy ty naprawdę nie zdajesz sobie sprawy z tego, co teraz będzie się z nami działo? Pomyślał gorzko brunet, ale nie wypowiedział tego na głos. To nie był czas na kłótnie, musieli działać razem.
- Jak myślisz? - spytał, przyglądając się uważnie jego twarzy. Na lewym policzku dostrzegł kilka niezbyt głębokich zadrapań, nie obchodzono się z nimi delikatnie. - Porwali nas dla okupu?
 Wdech, wydech... Biedny Zayn pomyślał Liam Taki naiwny.
- Nie - szepnął, bo ta myśl nadal napawała go niemałym przerażeniem. To było zbyt straszne, żeby mogło być prawdziwe. Wszyscy, tylko nie oni. - To będzie jeszcze gorsze, mogę ci to obiecać.
 Zayn tylko pokiwał głową. Przecież to wiedział, teraz miał przynajmniej pewność, że i Liam zdaje sobie z tego sprawę. Ale w czym mu to pomogło? Co mu dała wiedza, że jego ukochany przyjaciel też cierpiał tak samo jak on, mimo że to wszystko się jeszcze tak naprawdę nie zaczęło? To wszystko było po prostu beznadziejne. Dlaczego byli z tym sami? Gdzie są chłopcy? Czy oni w ogóle zauważyli ich zniknięcie? A jeśli tak, to dlaczego nawet nie próbowali się z nimi skontaktować. Przecież każdy z nich miał przy sobie komórkę. Zayn trzymał ją na przykład w kieszeni, razem z kluczami do samochodu. Zostali bez kluczy...
 Chłopak wyjął swój telefon i odblokował go. A jednak się mylił w myśleniu, że reszty zespołu wcale nie obchodziło ich zniknięcie. Miał dwadzieścia nieodebranych połączeń od Nialla i jedno od Justina.
- Chłopcy do nas dzwonili - westchnął, pokazując swój telefon Liamowi. - Musimy się z nimi skontaktować, niech robią co mogą, żeby nas stąd wyciągnąć.
 Payne pokiwał uważnie głową. Przynajmniej tyle pocieszenia. Myślą o nich, od razu zrobiło mu się cieplej na sercu.
- Wyślij im esemesa - poradził - Skoro dzwonił i Justin, to on też o tym wie, powie im co mają z tym zrobić - stwierdził.
 Zayn więc w pośpiechu wystukał:
Porwali nas, nie wiemy gdzie jesteśmy. Pomóżcie, szybko!
Zayn i Liam
 Ledwo zdążył wcisnąć "wyślij", a do piwnicy zawitały dwie postaci. Kobieta i mężczyzna. Oboje byli bardzo zaniedbani, widać było na pierwszy rzut oka, co chcą z nimi zrobić.
- Chodź tu, mały - warknął mężczyzna z długimi, ciemnymi włosami, łapiąc boleśnie Liama za dekolt koszulki. Chłopak cicho westchnął, był już pewien, co zaraz z nim się stanie.
- W takim razie ja zajmę się Malikiem - zdecydowała kobieta, ciągnąc Zayna w przeciwległy kąt piwnicy.

 To był najgorszy dzień w życiu Liama, nie miał żadnych wątpliwości. Wolałby umrzeć, chociaż wiedział, że musi żyć. Nie może zostawić zespołu i Zayna. Bo Zaynowi też było przecież trudno. Ale on musiał robić to z kobietą, to zupełnie co innego, tak to sobie tłumaczył. Seks z mężczyzną był dla niego gorszy niźli z kobietą. Nawet jeśli obie sytuacje były najzwyczajniejszym w świecie gwałtem. Nie, Liam nawet nie chciał o tym myśleć. I nie chciał już patrzeć w tamto miejsce, na skrzynię.
 Tak, zrobili to tam, zdążył to zobaczyć jeszcze zanim zacisnął powieki. Bo zacisnął je, żeby nie dostarczać sobie żadnych dodatkowych doznań. Boże Święty... Starał się wtedy nawet nie oddychać, nie wydawać żadnych odgłosów, chociaż go bolało. Bolało mocniej, niż do tej pory zdołał doświadczyć. Nic, po prostu nic nie mogło się z tym równać. Chciał, żeby to wszystko już się skończyło, żeby chłopcy ich znaleźli i zabrali do domu. Chciałby się obudzić z tego koszmaru. Bo to nie mogła być prawda, po prostu nie.
~ * ~

 Chłopcy oraz Pamela przez długi czas wpatrywali się tępo w wyświetlacz telefonu Harry'ego. Kilka słów, które w sumie niewiele znaczyły, ale dawały im jakąś nadzieję.
- Przynajmniej mamy pewność, że żyją - postanowił przerwać milczenie Louis.
- Szkoda tylko, że nie wiedzą gdzie są - zasmucił się Loczek. Według niego już byli na przegranej pozycji, zaczął tracić nadzieję, że w ogóle ich odnajdą.
- Jest taki program, który pokazuje skąd została wysłana wiadomość - poinformował ich Justin, patrząc znacząco na najmłodszego członka zespołu, jakby chcąc go w ten sposób pocieszyć. - Policja się takim posługuje.
- To świetnie, ale wiesz, Justin, my nie posiadamy takiego programu. Nie jesteśmy glinami - westchnął zrezygnowany Louis. Dlaczego, od razu kiedy pojawił się promyczek nadziei, musiał go gasić? Chociaż nie ma co go obwiniać, bo nie zależało to o niego.
- Wiem to - pokiwał głową Bieber - Ale jeden z moich kumpli ma coś takiego. Zadzwonię do niego, żeby do nas przyjechał i to sprawdził - obiecał, od razu udając się na stronę. Zrobił to z dwóch powodów. Oficjalny był taki, że po prostu chciał przyśpieszyć poszukiwania. To była prawda, ale... Drugi powód był taki, że po prostu bał się, że Louis znowu mu odmówi. Nie był ślepy, widział, że Tommo jest nieco (a nawet dużo bardziej niż tylko nieco) sceptycznie nastawiony do tego, że on im pomaga. W pewnym sensie był nawet w stanie to zrozumieć. W końcu Louis był starszy, chciał być także samodzielny. Ale przecież pomoc nie jest niczym złym, prawda?
~ * ~

 Po wykonaniu telefonu okazało się, że domniemany kumpel, Aff, może przyjechać dopiero następnego dnia w południe.
- Lepsze to niż nic - westchnął Niall, ale każdy dostrzegł tę nutę zawodu w jego głosie. Horan doskonale wiedział, że nie powinien nikogo obwiniać o to, że poszukiwania tak długo się ciągną. Przecież słyszał i o takich przypadkach, w których trwały one latami. A chłopcy robili to na własną rękę, bez zawiadamiania policji, więc nic dziwnego, że trochę to trwało. Nie mieli przecież bezpośredniego dostępu do profesjonalnego sprzętu. Powinien cieszyć się, że Aff w ogóle się zgodził im pomóc.
- Wiem, że to dziwne i niestosowne pytanie... - zaczęła Pamela, chcąc przerwać krępującą ciszę, która zapadła po słowach jej chłopaka. - Ale jesteście głodni? Mogę zrobić wam coś do jedzenia - zaoferowała, chcąc się po prostu czymś zająć.
- Jasne - wysilił się na uśmiech Nialler - Ja zawsze jestem głodny. Pomogę ci z tym - dodał, bo sam też w sumie nie miał co robić.
- Ja też - postanowił Justin i od razu ruszył do kuchni, przecież dobrze już wiedział gdzie ona jest. Louis i Harry poszli posprzątać w salonie, co samo w sobie już było dziwne, bowiem kto jak kto, ale oni nigdy dobrowolnie nie wzięliby odkurzacza do ręki. Cóż, wyjątkowe okoliczności wymagają wyjątkowych zachowań.
~ * ~

- Śniadanie! - Drzwi z hukiem otworzyły się i przez nie ktoś wrzucił dwie miski zupy, po czym po prostu je zamknął, także żaden z chłopców nie mógł rozpoznać kto to jest, taki właśnie był ich zamiar.
 Liam i Zayn powoli podnieśli się ze swojego miejsca na zimnej podłodze. Naraz  jak grom uderzyło ich wspomnienie poprzedniego dnia. Wspomnienie i ból. Starszy z nich podszedł powoli i podniósł te miski, aby jedną z nich podać Payne'owi. Obaj byli straszliwie głodni, gdyż ostatni posiłek spożywali będąc jeszcze w domu.
- Liam, zjedz - poprosił, czując, że nie będzie to próba otrucia. Po co truć swoje zabawki do seksu? Nie, one nie mogą być chore, bo nie spełniałyby wtedy swojego zadania.
- Nie chcę - pokręcił gwałtownie głową Liam i naraz odsunął się.
- Liam, proszę - westchnął Malik. Wiedział, że nie może się poddać, Payne ma po prostu to zjeść i tyle. Nie może mu tutaj zasłabnąć. Bo co robi się z zepsutymi zabawkami? Wyrzuca i szuka się drugich. Nie, skoro oni zostali wybrani, to nie mogą zawieść, nie mogą, bo gdyby to się zdarzyło, to porywacze szukaliby reszty chłopaków. Nie, dwóch im w zupełności powinno wystarczyć.
- Ale tam jest... - Nie dokończył, nie musiał. Wystarczył sam fakt, że wskazał palcem na metalowy sztuciec zanurzony do połowy w tej zupie. Przecież on panicznie bał się łyżek, każdy to wiedział. Czy dlatego właśnie dostali zupę? Na pewno, w końcu byli tylko zabawkami, a zabawkę można zmusić do wszystkiego.
- Wiem, że tu jest łyżka, a ty się boisz łyżek, ale mamy kryzysową sytuację. Albo zjesz, albo będziesz przymierał z głodu, a jestem bardziej niż pewien, że następnego posiłku tak szybko znowu nie dostaniemy - próbował uświadomić mu Zayn. Zrozumie. Wie przecież, że sytuacja jest krytyczna. zaklinał w duchu.
 Ale nie zrozumiał. Niby pokiwał głową, niby zdawał sobie sprawę z tego, że po prostu MUSI to zjeść, ale jednak był zbyt uparty. Zacisnął tylko usta i odparł:
- W takim razie chcę umrzeć.
 Malik westchnął ciężko. Czy to wszystko musi być takie trudne? Czy nie wystarczy, że i tak są niepewni jutra? Nie, Liam musi jeszcze stroić fochy, że nie będzie jadł. Nie będzie, jego sprawa. W sumie, co go to obchodziło? Będzie miał więcej dla siebie. Nie, tak nie można. Musisz go zmusić pomyślał.
- Liam, proszę - jęknął zrezygnowany i sam jednocześnie zabrał się do jedzenia. Pomoże mu, ale na pewno nie będzie się już z nim pieścił.
 W tym czasie Payne uważnie go obserwował. Każdy jego ruch... I przybliżał się do tej nieszczęsnej miski z jedzeniem.
- Ok, zjem - zdecydował i drżącą dłonią sięgnął po łyżkę. Zupa, o ile można było tak to nazwać, smakowała okropnie, a konsystencją przypominała gluty trolla, które razem z chłopakami zobaczyli podczas oglądania Harry'ego Pottera. Przemógł się jednak i zjadł wszystko co do ostatniej kropli. Jeśli stąd wyjdę, to już nigdy nie użyję łyżki. Nie, żebym wcześniej chciał jej używać postanowił z ironią.
- Liam, byłeś bardzo dzielny - pochwalił go Zayn, głaszcząc przy tym po ramieniu. Liam po raz kolejny pokiwał głową. Czuł, że nie wytrzyma już dłużej tego napięcia, nie był w stanie. Malik chociaż trochę go rozumiał, przecież mu też nie było łatwo. Znajdowali się w niemalże takim samym położeniu. Starał się jednak z całego serca podnieść chociaż trochę "tatusia" na duchu. - Liam, musisz jeszcze trochę wytrzymać - przemawiał do niego cierpliwie, raz po raz powtarzając jego imię. Wierzył, że dzięki temu lepiej do niego trafi. - Nie możesz się załamać, nie teraz. Nie będziesz płakał, ok?
 Przytaknął jednym niepewnym kiwnięciem głową. Wcale nie był pewien, czy nie będzie, ale dla świętego spokoju postanowił przytaknąć.
 I znów drzwi otworzyły się. Czas wykorzystać trochę swoje zabawki.
- Jade, Malik jest twój - rzucił tylko ten obleśny facet, ciągnąc przy tym Liama w przeciwległy kąt piwnicy.

~ * ~

- Witaj, Aff - Justin podał rękę mężczyźnie, który zgodził się pomóc znaleźć Liama i Zayna. Obiecał też zachować dyskrecję.
- Yo, Jus - burknął. Niezbyt lubił ludzi, tak go nauczono. Miał tylko odwalić swoją robotę i po kłopocie, nie chciał nawet nic więcej. Od początku uczono go, że ma nie mieć uczuć. A czy człowiek pozbawiony uczuć może chcieć czyjegoś dobra? Odpowiedź jest oczywista, Aff właśnie taki był. - Załatwmy to szybko i bezboleśnie - postanowił zgodnie ze swoją dewizą życiową, którą zawsze starał się kierować. Masz ten telefon?
 Harry pogrzebał w kieszeni ciemnych jeansów i bez słowa wręczył komórkę, na którą Zayn wysłał tę wiadomość.
- Ok - mruknął facet - Za jakieś dwie, trzy godziny podrzucę wam to - wskazał nieznacznie ręką na telefon Hazzy - I powiem skąd został wysłany SMS.
~ * ~

 To były chyba najdłuższe trzy godziny w ich życiu. Łącznie z tym popołudniem, kiedy Pamela rodziła Mayę - swoją córeczkę oraz wtedy, gdy czekała na wiadomość czy żyje. I razem z tym czasem, kiedy chłopcy z One Direction czekali na to, co miało się z nimi stać po X Factorze. Tylko jedna z tych spraw zakończyła się dobrze. Czy tym razem też tak będzie?
 Aff pojawił się równo dwadzieścia sekund przed godziną piętnastą. Wiedzą to, bo Niall cały czas patrzył z nadzieją na zegarek, jakby chcąc przyśpieszyć ślimaczący się czas. Dziwne, z czasem zawsze jest odwrotnie, niż by się tego chciało. Kiedy jest się spóźnionym, wskazówki obracają się wokół tarczy w szaleńczym tempie, ale kiedy się na coś czeka, to godzinami zdają się nie ruszać z miejsc.
- Mam adres - powiedział na powitanie mężczyzna i rzucił Harry'emu telefon, tak że Loczek ledwo złapał go w locie. No tak, Zayn był w tym o niebo lepszy pomyślał z goryczą, ale postanowił się nie złamać. W końcu zaraz już będą wiedzieli gdzie mają jechać.
 Justin podał koledze kartkę, na której miał zapisać adres. Aff zrobił tak i rzekł
- Spadam.
 Odszedł.
 Przez chwilę wszyscy stali jak zaklęci, póki Nialler nie postanowił zajrzeć Bieberowi przez ramię i zdecydował
- Jedziemy tam - Ale nikt go nie poparł. Byli chyba zbyt zmęczeni tym wszystkim. - Justin? - próbował przekonać chociaż jednego z nich, ale ten tylko wzruszył ramionami. Louis za to zrobił dwa maleńkie kroki w przód i zapytał zadziwiony
- Ale tak od razu?
- Dokładnie - przytaknął mu Irlandczyk, który był wprost święcie przekonany o swojej nieomylności.
~ * ~
- Gotowi? - zapytał Justin, który jako jedyny z całej piątki miał dostęp do samochodu.
- Jedźmy już, szybciej będziemy na miejscu - poprosił Nialler, siedzący na tylnej kanapie po lewej stronie. Obok niego siedziała Pamela, po lewej Louis, a na przednim miejscu obok kierowcy - Harry.
 Tak naprawdę, żadne z nich nie było w pełni gotowe na tę podróż. Bali się. Ale chęć uwolnienia chłopców była znacznie silniejsza niż strach. Bo - chociaż głośno o tym nie mówili - doskonale wiedzieli, co działo się z Liamem i Zaynem. Dlatego chodzili tacy przybici. Ale nie chcieli o tym między sobą rozmawiać, bo jak to niby mieli zrobić? Po prostu pójść i powiedzieć
- Miałem dziś w nocy sen o chłopakach. To był bardzo dziwny sen, bo... gwałciłem w nim Liama.
 Ta, dokładnie o tym powinno rozmawiać się z przyjaciółmi, czy z dziewczyną/chłopakiem. Chociaż, gdyby wiedzieli, że nie byli w tym sami, to może poinformowaliby się o tym. Tak to już jest, kiedy zaburzona zostaje komunikacja...
-------------------------------------------------------------------------------------------
 Siemka!
 A więc, mamy już kolejny rozdział. Jak widzicie, trochę się zmieniło na tym blogu. Po pierwsze, zaczęłam nadawać rozdziałom tytuły. Jak będę miała czas, to może ponadaję też reszcie. Dodałam etykiety, nowe postacie niedługo pojawią się w zakładce "bohaterowie". Zmieniłam też wygląd bloga, playlistę oraz kursor. Jak się podoba?
 Gorąco zapraszam do komentowania i obserwowania!

9 komentarzy:

  1. Profil bardzo fajny ale i sam rozdział niczego sobie❤

    Zapraszam do mnie:
    http://onedirectionimaginy2013.blogspot.com/2013/10/harry-1.html?m=1

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny .Nie mogę doczekać się następnego ! :D < 33

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu genialny *o*
    Pisz szybko dalej! <333
    Zapraszam do mnie na nowy rozdział :)
    http://loolopowiadaniao1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. nie podoba mi się wygląd. małe literki wgl, Tamten był lepszy!!!!!!!!!! ,ale rozdział spk, i nie mó do mnie lara krasnoludku!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Zacznę od tego, że wygląd bardzo mi się podoba. Jest inaczej, ciekawiej. Ładniej. :)
    Co do rozdziału... Hmm... Jest fantastyczny. Z każdym rozdziałem zadziwiasz mnie coraz bardziej. <3
    Kocham tu wracać i czytać to opowiadanie. ;*


    Mam nadzieję, że uda im się pomóc Liam'owi i Zayn'owi. Szkoda mi ich. Eh.
    Zajrzałam też do zakładki 'bohaterowie' i powiem szczerze, że nowy bohaterzy są ciekawi, intrygujący. ;D Będzie świetnie.
    Czuje, że teraz opowiadanie staje się jeszcze lepsze. Czuję? Nie... Ja to wiem.

    No cóż...
    Zostawiłam też komentarz pod poprzednim rozdziałem. :))
    Życzę weny i czekam nn. <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy następny ? :**
    Boże to jest świetne :* Polecę znajomym <33

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem strasznie ciekawa czy pomogą Liamowi i Zaynowi. Czekam na ten moment z niecierpliwością. Mam nadzieję, ze nikt na tym nie ucierpi.
    Umiesz trzymać w napięciu ;D
    Świetny rozdział.;)


    zapraszam na:
    http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/
    http://onedirection-bella-liamkowa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow faaajne i to bardzo! Podoba mi się :)
    Hmm the Best fragment LIAM+ZAYN <3
    Mmm! Masz niezłe pomysły, tylko pogratulować talentu :-*
    Weny i czekam na nn:-)

    Zapraszam do sb
    najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Oczywiście (jak zawsze) świetny rozdział. :D
    http://neverstopdreamingandnevergiveup.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze. One naprawdę wiele mi dają. Za każdy komentarz z linkiem postaram się odwdzięczyć, ale za obserwację się nie odwdzięczam. Chyba, że blog naprawdę mi się spodoba