niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział dwudziesty drugi "Przedstawienie"

 Ten dzień miał być szalony, miał wiele zmienić, naprostować. Miał przede wszystkim pokazać, że One Direction znów jest gotowe na zdobywanie szczytów. Zaczął się więc kompletnym chaosem, tak jak zaczynają się wszystkie ważne dni. Już od wczesnych godzin w całym domu słychać było nerwowe pokrzykiwania chłopaków:
- Gdzie są moje skarpetki?
- Nie zdążymy!
- Harry, gdzie moja suszarka???
 Pamela w tym czasie cierpliwie pomagała chłopakom naszykować się na ten wywiad, a do tego jeszcze zdążyła usmażyć naleśniki, które każdy zjadł w biegu. Ten dzień był zbyt ważny, aby tracić czas na wspólne jedzenie. Może po programie wybiorą się do Nando's, kiedy już wszystko będzie wiadome, kiedy już zapowiedzą swój powrót do pracy.

 Na miejsce przybyli dokładnie za pięć. Czyli mieli tyle czasu, by zdążyć przywitać się z Drewem. Już wcześniej ustalili, że Pamela będzie czekać razem z nim, nie chcieli zostawiać jej samej w domu. Porywacze w każdej chwili mogli wrócić, a to by się mijało z planem powrotu do pracy. Bardzo by się mijało.
 Zdążyli tylko wymienić ukradkowe uściski dłoni, zanim naprzeciwko nich wyrósł jakby spod ziemi reżyser programu oraz dwie makijażystki. Jedna z nich była typową "lalunią", skąpy strój, długie tipsy, tlenione blond włosy. Druga zaś miała czerwonego irokeza i dziesięć kolczyków na twarzy. Żaden z chłopców tak naprawdę nie miał nawet najmniejszej ochoty na oddanie się w ich ręce. Ale skoro chcieli wrócić, to musieli na to pozwolić. Program był dosyć popularny.
 Obie kobiety najpierw przeleciały uważnie wzrokiem po twarzach młodych gwiazdorów, a po chwili zgodnie podeszły do Niallera, stając o wiele bliżej, niż pozwalał na to dystans intymny. Pół metra dla nich. Kropka. Ale nie w tym przypadku, one sprawiały wrażenie, jakby żadne zasady ich nie dotyczyły. Pamela w jednej sekundzie zapałała do nich szczerą nienawiścią.
- Ma strasznie zniszczoną cerę - powiedziała ta kczerwona, jak ją w myślach nazwała ukochana Horana. Ta z tlenionymi włosami popchnęła go przed siebie.
- Co? - spytał niezbyt inteligentnie blondyn w jednej chwili stając. Nie było czasu na zastanowienie jak ma się przed nimi ratować. - Proszę, tylko nie za mocno - spojrzał na nią błagalnie.
- Zobaczymy co da się zrobić - mruknęła ta, do której panna Heatway czuła większą nienawiść. Czyli właścicielka tlenionych włosów.
- Niall nie ma zniszczonej cery - zaprotestowała, częściowo wbrew własnej woli. To był po prostu impuls. Podświadomie czuła, że nie może pozwolić na to, by tamte tak bezkarnie mówiły o nim złe rzeczy. Nawet jeśli to miało być tylko określenie stanu jego cery.
- A ty kim jesteś, że będziesz się tu wpierdalać, co? - naskoczyła na nią blondynka. Nie, tego nie można było nazwać blondem.
- Koleżanka - postawiła się odważnie, nie chcąc jednak wyjawiać zbyt wiele. jej chłopak posłał jej jedno ostrzegawcze spojrzenie. Tylko jedno, więc raczej nie miał nic przeciwko temu, aby się z nimi kłóciła. Wręcz przeciwnie, pochlebiało mu to, że Pameli także na nim zależy.
 Tleniona zachichotała. Nie wierzyła w tę bajeczkę o koleżance. Przecież czytała wszystkie najpopularniejsze gazety o gwiazdach. Każdy je czytał.
- Ta, koleżanka - mruknęła do rudej, patrząc na nią takim wzrokiem, jakby miała zamiar nim ją zabić. - A powiedziałaś mu chociaż, że nie chcesz być TYLKO koleżanką? - spytała, mając zamiar ją tym upokorzyć.
- I nie jest - mruknął blondyn, patrząc z rozbawieniem w stronę swojej ukochanej i odchodząc do garderoby z tamtą natrętną babą. A niech sobie myśli co chce! I tak go nie dostanie nawet na sekundę.

 Kiedy już makijażystki wystarczająco wyrzyły się na chłopakach, oni natychmiast pobiegli do łazienki, uprzednio pożyczając od Pameli paczkę chusteczek do demakijażu. Tak, zemsta była słodka, ale najbardziej przekonał się o tym wcale nie Niall, tylko Zayn.
- Wyglądam jak lalka! - rozpaczał brunet, stając przed lustrem i pocierając delikatnie twarz wspomnianą już zbawienną chusteczką. Chodziło mu o to, żeby zmyć z siebie część makijażu, ale trochę zostawić, aby zbytnio nie rzucać się w oczy.
- No chodź, laluniu - uśmiechnął się Nialler, biorąc Malika pod łokieć - Zaraz zacznie się nasz program.
 Chłopak posłusznie podążył za nim i za resztą zespołu. Podświadomie czuł, że ten wywiad to nie był aż tak do końca dobry pomysł. Chyba już zaczął zdawać sobie sprawę z tego, jak to wszystko może się zakończyć. A to zakończenie w żadnym wypadku nie mogłoby zostać uznane za pomyślne...
- Pamiętajcie, że idziecie na żywo. Żadnych głupot, pomyślcie, zanim coś powiecie - pouczył ich Drew i wtedy wszystko się zaczęło.
 Już sam początek wskazywał na to, że ten wywiad będzie jedną wielką katastrofą. Reflektory świeciły zbyt jasno, dziennikarz mówił zbyt szybko, a kanapa, na której mieli usiąść, była zbyt mała i niewygodna.
- A teraz powitajcie najpopularniejszy boysband na świecie... Panie i panowie przed nami... ONE DIRECTION - wrzasnął mężczyzna, na którego identyfikatorze widniało imię Stev. Chłopcy weszli na scenę, machając wesoło do publiczności i usadowili się na kanapie, która w rzeczywistości była chyba ze trzy razy mniejsza, niż im się na początku zdawało. Pośrodku zajął miejsce Nialler, z jego lewej strony Liam i Zayn siedzący na oparciu, a z prawej Harry i Louis. - Witajcie, chłopaki - przywitał się naprędce, ledwo nawet zerkając w ich kierunku. Widocznie w tym programie nie byli aż tak ważni, żeby poszczycić ich chociaż spojrzeniem. - Dzisiaj porozmawiamy sobie trochę o optymizmie i radości z życia, której chyba wam nie brakuje, prawda?
 Zaczęło się całkiem niewinnie, ale chłopcy przecież nie byli głupi. Wiedzieli, że tak zaczyna się absolutnie każdy kontrowersyjny odcinek. Ale dlaczego akurat to miałby być ten z ich udziałem?
- Tak, tak - pokiwał głową Louis. On jako pierwszy otrząsnął się z tego szoku wywołanego niejako nadmiarem wrażeń.
- Oczywiście - mruknął bez przekonania Liam, ale zaraz potem uśmiechnął się szeroko. Był to wystudiowany uśmiech, taki jaki często widuje się w telewizji, nie mający tak naprawdę nic wspólnego ze szczerą radością.
- Zawsze się cieszymy - zaśmiał się Harry. Nawet może nieco bardziej naturalnie niż Paynee. Ale w końcu on nie został zgwałcony...
- Ale tylko wasze życie jest takie kolorowe - westchnął Stev, udając, że jest zazdrosny. Mężczyzna chyba był mistrzem prowokacji.
 Ale chłopcy nie chcieli się mu poddać, pamiętali, że nie mogą zacząć powrotu skandalem. Chociaż w tym programie często właśnie do takich skandali dochodziło. Teraz zaczynali rozumieć już, dlaczego. A to dopiero był początek.
- Wasze fanki się tną, zabijają na potęgę... - próbował stworzyć trochę dramaturgii i wywołać w nich poczucie winy. Albo chociaż złość.
- Nasze fanki nie robią tego przez nas - wtrącił się Nialler, nie mając pojęcia, jak to zabrzmiało. Gdyby wiedział, to by pewnie nic nie mówił.
- Bardzo nam na nich zależy - próbował sprostować Liam - Są wspaniałe.
- Właśnie to chciałem powiedzieć - wtrącił blondyn, rumieniąc się lekko. Nie był pewien ile jeszcze czasu wytrzyma, zanim zrani te swoje ukochane fanki. Wiedział, że nie przyjmą tego dobrze, dlatego aż tak to opóźniali. Dlatego chował się zawsze z Pamelą w domu, dlatego nie okazywali sobie publicznie czułości. Dlatego chwilami czuł, że zwariuje, jeśli nie będzie mógł wypowiedzieć tego na głos, jeśli nie poinformuje całego świata o tym jak bardzo ją kocha. Ale on już nie mówił, krzyczał. Krzyczał całym swoim ciałem, krzyczał spojrzeniem, choć siedział cicho. Nie, to było zbyt skomplikowane, bo o tym mówić tak prosto. I zbyt ważne, żeby to trzymać w tajemnicy. Właśnie w tym momencie postanowił, że jeszcze tego samego dnia porozmawia na ten temat z Drewem. On już na pewno coś mu poradzi.
- Liam, ostatnio miałeś mały wypadek, prawda? - zmienił temat prezenter. Payne zrobił wielkie oczy. Skąd on o tym wie? przeszło mu przez myśl. Przecież wydawało mu się, że o porwaniu wiedzą tylko mieszkańcy jego domu i Justin... Ale... A, już zrozumiał! Chodziło mu o ten incydent, kiedy za dużo wypił na imprezie. W sumie wydarzyło się to całkiem niedawno, ale nikt nie znał jeszcze oficjalnej wersji zdarzeń, którą teraz miał opowiedzieć. Tylko jak? kA, upiłem się tylko, chociaż wiem, że mi nie można. Nikt nie mógł mi pomóc, bo wszyscy też byli pijani i zostawiliśmy jedyną w naszym gronie dziewczynę samą. Tak, piękny wzór dla fanów. Chociaż niektórzy pewnie by się ucieszyli z tego ostatniego. Oni przecież tak nie lubią Pameli...
- Zrobiłem jeden błąd - przyznał, nie mówiąc oczywiście jakiego rodzaju błąd miał na myśli. - Nie wiedziałem, że to może się aż tak źle skończyć...
- A Niall- Prezenter spojrzał w stronę Irlandczyka, który przez cały program jak dotąd martwił się, żeby nie zapytano go o nic związanego z Pamelą. Nie byłby bowiem w stanie zaprzeczyć. Miłości się przecież nie powinno ukrywać. - Ty niedawno chodziłeś ze zmasakrowaną twarzą. No wiesz, podbite oko, rozcięta warga... - opisywał, gdyby blondyn naprawdę był tak tępy i nie rozumiał o co mu chodziło. Chociaż chwilami chyba właśnie chciał taki być... Chciał się cofnąć do czasów, kiedy nic go nie musiało obchodzić. Kiedy sława była tylko odległym marzeniem. Wtedy nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że bycie znanym jest aż tak skomplikowane. - Chyba mi nie powiesz, że to była zwykła stłuczka, co? - zaśmiał się. Ale jego śmiech wcale nie był sympatyczny, raczej złośliwy.
- Tak, to właśnie była stłuczka - zainterweniował Louis, widząc poniekąd niemoc młodszego kolegi. Wiedział, że blondyn nienawidził kłamać i z wielkim trudem posuwał się do tego kroku.
- Tak - pokiwał głową z ochotą Horan. Może nawet zbyt entuzjastycznie, ale mało go to w tamtym momencie obchodziło. Musiał po prostu szybko wymyślić jakąś wymówkę. Nawet jeśli miałaby być ona nieco nieprawdopodobna. Przecież fanki i tak nie znały ich na tyle dobrze, żeby podejrzewać, że to było najzwyczajniejsze w świecie kłamstwo. - Louis zderzył się ze mną, kiedy zjeżdżał ze schodów po poręczy.
 Louis zachichotał, a Harry wprost zanosił się od śmiechu. Sytuacja była poważna, nie powinien się tak zachować. Dziennikarz posłał mu pytające spojrzenie. Czyżby zdradził tym przyjaciół? Loczek jednak wpadł na pomysł. I to wcale nie najgorszy pomysł na wytłumaczenie swojego zachowania.
- Przypomniało mi się, że Nialler zaraz po tym wydarzeniu chciał, żebym mu przykleił plasterek, ale mieliśmy w domu tylko takie dla dzieci z Muminkami. Poza tym zostały nam tylko różowe, więc on naprawdę zabawnie wyglądał.
 Zayn i Liam natychmiast wydobyli z siebie odgłosy, które miały zostać uznane za śmiech. Że ponoć przypomnieli sobie to wydarzenie i to ich tak rozbawili. Granie przed widownią nie było wcale aż takie trudne.
- Louis! Ty jesteś widocznie bardzo brutalny! - zauważył Stev, patrząc z rozbawieniem na szatyna. Chłopak w mig załapał o co mu chodzi. Miał po prostu robić z siebie idiotę, żeby ludzie się trochę odstresowali. A potem uderzy w czuły punkt. Och tak, czuł, że za chwilę to zrobi. Ale skoro przedstawienie trwało nadal, to należało grać. Grać tak jak zagrali.
- Tak, bardzo - przyznał, uśmiechając się łobuzersko - Szkoda, że nie widzieliście mojego pokoju. Wygląda jak po uderzeniu pioruna.
 Widownia zaśmiała się gromko. Czyli czas na ostatni akt, na szczyptę dramaturgii, bo bez tego nie obejdzie się żadne przedstawienie.
 Stev nagle spoważniał, stracił swój przemiły wyraz twarzy i rzekł prawie że grobowym tonem, jakby to, co chciał wtedy powiedzieć miało skreślić całe ich dotychczasowe życie. Że nic już nie będzie takie samo. Ale chyba żaden z chłopaków nie spodziewał się tego, że rzeczywiście tak może się zdarzyć.
- Porozmawiajmy o miłości...
======================================================
 Wiem, spóźniałam się. Ale nie był dziesięciu komentarzy, więc w sumie i tak jestem wcześnie ;P Dziękuję Wam za te sześć pod poprzednią notką. U mnie ostatnio mnóstwo się dzieje, stąd brak czasu na pisanie ;( Ale staram się jak mogę. Rozdział krótki, bo mało komentarzy, ale myślę, że nie jest aż do końca taki zły. Wiem, ostatnio trochę rozdrabniam się z tym wszystkim, ale muszę tak robić, uwierzcie mi, to dla dobra sprawy. Ok, nie zanudzam, i tak niewiele osób to czyta. Do następnego! I komentujcie!

10 komentarzy:

  1. Boski. *.*
    Po prostu nie potrafiłam się od niego oderwać. <3
    hjdlagsnajslfaskxbjjfk *o*
    Omg.
    Czemu skończyłaś w tym momencie?
    Nie mogę doczekać się następnego. :)
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. *______* Cudo!

    Zapraszam również do mnie: welcome-to-the-jungleee.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. bosko piszesz:)

    zapraszam na fanfic'a o chłopcach na > troublemakerimagine.blogspot.com

    x

    OdpowiedzUsuń
  4. Super blog. Twoje pisarstwo na prawdę wysoki poziom. Piszesz cudownie. Rób tak dalej, a wydasz książkę, którą oczywiście kupię :D
    http://camillaaeee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny post ;*
    obserwujemy? odwdzięczę się w 100% <3
    http://thisisacookiemonster.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Zostałaś nominowana do Liebster Blog Awards u mnie :)
    http://welcome-to-the-jungleee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. MRRR FREDZIU *--* / Werka K. ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne!!! czekam na next!!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspaniałe!!! Kiedy next???

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze. One naprawdę wiele mi dają. Za każdy komentarz z linkiem postaram się odwdzięczyć, ale za obserwację się nie odwdzięczam. Chyba, że blog naprawdę mi się spodoba