środa, 6 listopada 2013

Rozdział dwudziesty pierwszy "Po raz kolejny"

 Pisk Harry'ego natychmiast rozniósł się po całym domu chłopców, także, chcąc nie chcąc, Liam, Niall i Pamela od razu zbiegli na dół, aby zobaczyć, co takiego skłoniło Loczka do wydania z siebie tego dźwięku o nieludzko wysokiej częstotliwości. Doprawdy, o wiele gorzej niż w Gotta be you. W tym celu cała trójka w szaleńczym tempie (przeskakując po pięć stopni naraz) zbiegła na dół do kuchni.
- MAMY WYWIAD DLA TEJ STACJI, KTÓRA OSTATNIO NAM POWIEDZIAŁA, ŻE MUSIMY PRZEŁOŻYĆ SPOTKANIEEEEEE!!!!!!!!!! - darł się Harry. Wyglądało na to, że był w istnej euforii.
- Co? - chłopcy oraz Pamela nadal nie dowierzali tym słowom. Ten wywiad mógł uratować ich karierę, sprawić, że znowu wrócą na scenę. Tak, to smutne, ale przez te kilka tygodni chłopcy zatrzymali się w miejscu, żadnych nowych piosenek, reklam. Drew już próbował "zagonić" ich do pracy, ale okoliczności po prostu na to nie pozwalały. Najpierw choroba Liama, potem te gwałty. A w międzyczasie jeszcze Louis, Zayn i Payne rozstali się ze swoimi dziewczynami.
 Harry nie zdążył nic odpowiedzieć, w sumie nie musiał, bo każdy dobrze to zrozumiał i teraz wszyscy wykonywali w kuchni szalony taniec radości, polegający głównie na spektakularnych podskokach i wymachiwaniu nogami w iście irlandzkim stylu.
- Kiedy ten wywiad? - spytał po chwili Liam. Widzisz, wcale się nie zmieniłeś. uśmiechnęła się do niego panna Heatway, z którą to przecież przed chwilą rozmawiał, która go tak pocieszała. Miała rację, nie zmienił się. Z wielką ulgą powitał to odkrycie. Był normalny, mógł wracać do pracy.
- Jutro - odpowiedział krótko Louis, kiedy już troszeczkę ochłonął. - Will.I.Am odmówił im z ostatniej chwili, więc przypomnieli sobie o starym, dobrym One Direction... - westchnął. Tak, każdy z nich miał nadzieję, że ten największy kryzys już minął, że teraz będzie tylko lepiej. Ale jak miało być lepiej, skoro oni byli jeszcze na wolności?
- Trzeba się naszykować! - wykrzyknął nagle przerażony Harry. Tak mało czasu, a musieli przecież jakoś wyglądać, skoro chcieli wrócić. Wraca się w  wielkim stylu, albo nie wraca się w ogóle. Loczek więc pobiegł ile sił w nogach, aby znaleźć sobie jakieś ubrania, które mógłby założyć do telewizji. Nie chciał powrotu zaczynać od wpadki.
- Może wam pomogę? - zaproponowała rudowłosa - Wiem, że mistrzem dobierania ubrań jest Louis, ale tez mogłabym się na coś przydać... - westchnęła cicho. Strasznie nie lubiła czuć się nie potrzebna i - co tu ukrywać - po prostu starała się zatuszować, że boi się tego wywiadu. Przecież mogą w nim zapytać o wszystko, dosłownie. A znając życie, właśnie o to zapytają. Będzie musiała przypomnieć chłopakom, że nie mogą być teraz zbyt otwarci. Może kiedyś...
- Chodź ze mną - zaproponował jej Nialler i wpuścił ją do swojego pokoju. Tak, do tego samego, w którym kiedyś zagrał jej Little Things i w którym tak go potwornie zraniła. Ale teraz byli już parą, to wspomnienie nie powinno wracać do niej tak często, a właśnie ono ostatnio nawiedzało ją w snach i w wielu momentach jej życia.
 W szafie Irlandczyka panował względny porządek. Tylko kilka ubrań leżało niedbale zmiętych i rzuconych byle jak na dolną półkę.
- Naprawdę nie mam się w co ubrać - stwierdził, żałośnie wyginając przy tym usta w podkówkę. Zupełnie jak Justin... pomyślała, uśmiechając się do siebie w duchu. Z takim właśnie uśmiechem zrobiła dwa kroki w kierunku jego szafy.
 Przyjrzała się uważnie jej zawartości, po czym popatrzyła na swojego chłopaka, mrużąc przy tym lekko oczy. Tego dnia był on ubrany w beżowe jeansy, siwą koszulkę i różową bluzę. Może i dla niektórych wyglądał jak pedał, ale co oni znaczyli? Ich zdanie nie było ważne, bo przecież Horan miał dziewczynę. Poza tym, pedał, gej i ciota to zupełnie inne pojęcia, chociaż niewiele osób zdawało sobie z tego sprawę. Na nadgarstku miał jeszcze czarną bransoletkę, która była jego ulubioną ozdobą, takie same nosili wszyscy członkowie zespołu.
 Dziewczyna pogrzebała trochę w jego szafie i wyciągnęła z niej kilka koszulek i par jeansów. W ostateczności wybrała ciemnoszare spodnie, czarną koszulkę z krótkim rękawem oraz niebieską koszulę, którą kiedyś Greg, brat Horana, zostawił u niego przez pomyłkę. Prawdopodobnie już nawet o niej zapomniał. Okazało się jednak, że była ona trochę za duża na Nialla, więc był on niejako zmuszony do lekkiego podwinięcia rękawów, Pamela zaproponowała mu, żeby zrobił to aż do łokcia.
- I jak wyglądam? - spytał z rozbawieniem, obracając się przy tym wokół własnej osi. Jaka szkoda, że robił to będąc w domu, przez niego biedni paparazzi nie mogą dostarczyć tabloidom zdjęć, które pojawiłyby się na pierwszych stronach gazet. To byłby dopiero powrót!
- Jesteś przesłodki - uśmiechnęła się do niego rudowłosa i mocno go przytuliła, całując go delikatnie w policzek.
- Uważaj, bo pognieciesz! - roześmiał się Irlandczyk, ale przygarnął ją do siebie przy tym mocniej. Właśnie w takich zwyczajnych chwilach uświadamiał sobie, jak bardzo ją kochał. A o jej miłość także był spokojny. Wiedział, po prostu wiedział, że ona czuje do niego to samo. Przynajmniej o to nie musiał się martwić. Pod wpływem impulsu pocałował ją gorąco. Pieścił przy tym jej nadgarstki, chcąc zjechać nieco niżej, ale udało mu się raz pobieżnie przejechać tamtędy palcami. Tak chciał to zrobić, ale ona jednak mu na to nie pozwalała, nie była jeszcze gotowa. Jej usta były takie słodkie. W fali pożądania rzucił ją na swoje łóżko. Tak, to łóżko, na którym siedząc zagrał jej kiedyś to pamiętne Little Things. Teraz już nie żałował tego, że nie zgodziła się od razu. Im dłuższa i bardziej wyczerpująca walka, tym większa radość ze zwycięstwa. Radość, którą właśnie w tej chwili przeżywał. Warto było walczyć, choćby dla niej.
 Wtedy drzwi do pokoju Niallera otworzyły się i stanął w nich nikt inny jak Liam. Spojrzał na nich i uśmiechnął się delikatnie. Dobrze, że chociaż im się wiedzie. Pamiętał dobrze jeszcze, jak dawał Horanowi sercowe rady. Ale pamiętał też to, co się działo w piwnicy zaledwie kilka godzin temu...
- Moglibyście się od siebie na chwilę odkleić? - poprosił, a w jego głosie wcale nie było żadnej złośliwości. - Pamelo, jesteś mi potrzebna.
 Para gwałtownie podniosła się z łóżka, a dziewczyna z wielkim rumieńcem na twarzy poprawiła nieco zbyt podjeżdżającą do góry bluzeczkę. Dobrze wiedziała, że przez najbliższe kilka dni wszyscy powinni wręcz skakać wokół Liama i Zayna, aby ci ani na chwilę nie poczuli się samotni, czy niepotrzebni. A teraz co robiła? Bezczelnie obściskiwała się ze swoim chłopakiem. Przecież mieli na to prawie całe swoje życie, nic by się nie stało, gdyby przestali na te kilka dni.
- Ok, już lecę - uśmiechnęła się do niego, jakby chcąc powiedzieć naraz Przepraszam oraz Liam, jesteś bardzo dzielny. Po czym wyszła z pokoju Niallera, a chłopak poszedł z nią. Próbowała go jeszcze zatrzymać spojrzeniem. W końcu Liam nic nie wspominał o Horanie, więc nie powinien się pchać tam, gdzie go nie proszono, jeszcze nie teraz. Payne jednak sprawiał wrażenie, jakby mu to wcale nie przeszkadzało, normalnie pozwolił wejść kumplowi do swojego pokoju.
 Okazało się, że sprawa nie była zbyt trudna. Liam już wybrał sobie kilka zestawów i potrzebował tylko porady, który nadawałby się bardziej. Poszło błyskawicznie i Payne już wkrótce mógł schować z powrotem sześć innych idealnie złożonych zestawów do szafy. Cała trójka postanowiła pójść jeszcze do Zayna.
 Teraz to jego dopadł "dołek". Ale trudno się dziwić, przecież nie mógł udawać, że wszystko jest w porządku, a przynajmniej nie zanosił się tak jak Liam, starał się zbytnio nie okazywać uczuć. Siedział jednak na łóżku ze spuszczoną głową i widać było, że intensywnie nad czymś myślał.
- Coś się stało? - spytał na wstępie Tatuś, przysiadając obok niego na krańcu łóżka. Najpierw pocieszano go, więc teraz i on musi pocieszyć.
 Brunet pokręcił jednak głową. Nie chciał się tym dzielić z nimi wszystkimi. Nie o to chodzi, że nie miał do nich zaufania, miał. Ale podświadomie czuł, że i tak go nie zrozumieją. Nie przeżyli czegoś podobnego i pod żadnym pozorem nie chciał, żeby to się kiedykolwiek stało.
- Wszystko w porządku - starał się ich zapewnić, chociaż naprawdę marnie mu to wychodziło.
- A tak na serio? - dołączył Nialler. Przecież nawet on nie był tak ślepy, żeby nie widzieć, że coś się z nim dzieje, że jest dosłownie o krok od wybuchu.
- Pogadam o tym potem z Liamem - zdecydował cicho - Możecie mi wybrać jakieś ciuchy - przyzwolił, wiedząc, że sprawi tym im mnóstwo radości. Ale jaka to miała być radość, skoro ich przyjaciel tak cierpiał?
- Ok - próbował uśmiechnąć się Payne, podchodząc przy tym do szafy, w której Malik trzymał swój "dobytek". - Masz może jakieś zamówienia? - spytał żartobliwie, rzucając w jego stronę wściekle pomarańczowy sweterek, prezent od jednej z fanek, która napisała w liście, że zrobiła go własnoręcznie. No cóż, piękny on nie był. Zayn ani razu go nie założył, ale też nie miał serca go wyrzucić.
- Nie, chociaż w to na pewno się nie ubiorę - stwierdził z bladym uśmiechem na twarzy. Ale na co komu uśmiech, na którym nie było ani śladu życia? Marna próba oszustwa, zatuszowania tego wszystkiego, co się z nim działo.
 Niech już sobie idą, chcę wreszcie zostać z Liamem powtarzał, odrzucając po kolei kolejne absurdalne pomysły chłopców i Pameli. Widać było, że usilnie starają się go rozśmieszyć. W innych okolicznościach z pewnością by im się to udało. W innych okolicznościach wcale nie musieliby tego robić...

 W końcu udało im się wybrać idealny ich zdaniem zestaw. Postanowili już nie przedłużać i dać wreszcie biednemu Malikowi chwilę spokoju.
- Liam, mógłbyś jeszcze chwilę zostać? - spytał brunet, zanim Payne zdążył opuścić pomieszczenie.
- J...jasne - pokiwał głową chłopak i - zamknąwszy uprzednio dokładnie drzwi - usiał na łóżku przyjaciela. Zayn skrzyżował nogi, odwracając głowę z jego stronę.
- Już ci lepiej? - zapytał, patrząc mu w oczy z troską. Czyżby to aż tak było widać? Przecież starał się zachowywać normalnie. Starał się, ale widocznie niezbyt mu to wychodziło...
- Lepiej - westchnął Payne tonem wskazującym na to, że w rzeczywistości wcale tak nie jest. - Ale wiesz... - zaczął, udając, że patrzy mu w oczy. Nie miał jednak na to siły. - To już nie to samo życie w porównaniu z tym przed porwaniem... - wyznał, mając nadzieję, że Malik choć trochę okaże mu zrozumienie. Nie miał jednak pojęcia, jakby miał to zrobić.
- Rozumiem - pokiwał głową Zayn, czekając na reakcję Tatusia. Nie, w tym momencie to on powinien być tatusiem.
- Nie, nie rozumiesz - przerwał mu nieco zdenerwowany - U ciebie to co innego. - Jasne, przecież Zayn nie musiał robić tego z mężczyzną. Może i było mu trudno, ale na pewno nie tak trudno jak jemu. On nadal mógł być przekonany o swojej męskości, potrafił utożsamić się ze swoją orientacją i płcią. A Liam? Czym on właściwie był? Homo? Bi? Sam już tego nie wiedział, mimo rzewnych zapewnień Pameli, że nadal jest tą samą osobą. On jednak czuł, że nie był.
 Zayn jednak postanowił się nie poddawać. Prawdę mówiąc, był przygotowany na to, że Liam nie będzie chciał od niego pomocy, że spróbuje się od niego odciąć. Z całego serca chciał go jednak chronić. Coś mu mówiło, że właśnie to powinien w tym momencie robić.
- Wiem - przyznał mu rację. - Też jest ciężko, ale nie mogę patrzeć na ciebie, kiedy jesteś taki zrozpaczony - wyznał. Miał świadomość, że była to najprostsza droga do zrozumienia ze strony przyjaciela. Ale często najprostsze rozwiązania okazują się właśnie najlepsze.
- A więc słyszałeś? - wyszeptał Liam. Kiedy płakał, nawet nie przeszło mu przez myśl, że ktoś poza Pamelą, która siedziała obok, mógłby go usłyszeć. Wszyscy wydawali się być tak daleko. Jednak mylił się.
- Wszyscy słyszeliśmy, Liam, już tego nie powtórzysz, prawda? Obiecaj mi to, powiedz, że tego nie zrobisz - błagał.
 Payne pochylił głowę do przodu. Nie mógł być tego pewny, nie panował nad sobą na tyle, żeby mu obiecać, że więcej już nie będzie płakał.
- Zayn, byłeś tam - wyszeptał, wtulając głowę w jego ramiona - Wiesz, że nie jest łatwo, muszę jakoś odreagować...
 I wtedy łzy popłynęły po raz kolejny. Ale Zayn wcale nie starał się ich powstrzymać.
- Liam - szeptał raz po raz, kołysząc się z nim do przodu i do tyłu - Liam... - Poczuł, że pod jego powiekami także robi się mokro. Nie zamierzał udawać, pozwolił łzom płynąc spokojnie. - Liam, Liam - powtarzał, póki obaj nie zasnęli...
---------------------------------------------------------------
 Kolejny rozdział za nami. Napisałam go wcześniej, ale nie miałam czasu wstawić, przepraszam. Dzisiaj mieliśmy w szkole gości z Izraela, tak więc trochę sobie z nimi pogadałam, powymienialiśmy się Facebookiem i ty podobne ;p ja chcę jeszcze!
Teraz Was zaszantażuję: następny rozdział będzie, jeśli pod postem pojawi się co najmniej dziesięć komentarzy. Do następnego!
 Aha, zapomniałam. Głosujcie w ankietach, bo są dwie nowe!

6 komentarzy:

  1. Super rozdział ! :D Masz talent do pisania !
    Obserwuję

    unnormall.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Powtórzę to co pisałam już wieeeele razy.. Masz ogromny talent! I pamiętaj o tym. Ja na przykład za każdym razem zastanawiam się jak można aż tak dobrze pisać?! ;o No piszesz niesamowicie!
    A nawiązując do rozdziału to jest nieziemski! Jak zawsze. <3
    Liam i Zayn są w bardzo trudnej sytuacji... Z resztą jak wszyscy, bo to co się zdarzyło nie jest łatwe dla żadnego z bohaterów. Już chciałabym wiedzieć jak sobie z tym poradzą... :)

    Ehh i mam małą prośbę do czytelników: KOMENTUJCIE!

    Kocham. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Heej! Świetny blog! :**
    Jestem tu po raz pierwszy, ale na pewno bd tu wpadać, tak często jak mi się tylko uda ;)
    Naprawdę fajnie napisane, nie powiem ciekawa momentami aż trochę niezwykła fabuła...
    Zayn i Liam... Hmmm nawet nwm co powiedzieć o ich sytuacji xx
    Weeeny!

    Zapraszam do sb
    najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz wielki talent!!! świetny blog. Jestem tu po raz pierwszy, ale tak mi się spodobało, że będę wpadać częściej. Tekst bardzo wciąga. Szybko i przyjemnie się czyta . Pozdrawiam!! (obserwuję)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow, masz talent do pisania! :) Bardzo podoba mi się Twój blog ;3 obserwuję!

    zapraszam również do mnie: http://welcome-to-the-jungleee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajnie piszesz i mimo, że to chyba 30 blog o takiej tematyce to twój przyciąga uwagę ;D Może wspomnisz o moim blogu u siebie? To dla mnie bardzo ważne! Zapraszam na nowy post!
    http://livpily.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze. One naprawdę wiele mi dają. Za każdy komentarz z linkiem postaram się odwdzięczyć, ale za obserwację się nie odwdzięczam. Chyba, że blog naprawdę mi się spodoba