wtorek, 26 listopada 2013

Rozdział dwudziesty trzeci "Wojna"

 W momencie, w którym padło to zdanie, chyba wszyscy wstrzymali na chwilę oddech. Ale tak naprawdę najbardziej wcale nie denerwowali sie członkowie zespołu, ale dwie, pozornie nic nie znaczące osoby, ukryte za kulisami. Nic nie znaczące, a jednak tak ważne, skupiające na sobie tyle uwagi ukochanych hejterów i tabloidów, jakby to one - a nie chłopcy - rozsławiły One Direction. Jakby to one były tym zespołem. Były, ale nie jego reprezentacyjną częścią. Drew i Pamela, bo to o nich właśnie mowa.
- Nie chcesz, żeby to się stało, prawda? - spytał mężczyzna, jednym okiem zerkając na luba Horana, a drugim cały czas uważnie śledząc to, co działo się na scenie.
- Nie, nie chcę - pokręciła głową dziewczyna. Istotnie, to była ostatnia rzecz, na jaką miała ochotę. - Ale skąd ty o tym wiesz? - spytała niemal natychmiast. Przecież ani ona, ani tym bardziej Nialler nic o tym nie mówili. Justin też raczej zatrzymał to tylko dla siebie.
 Mężczyzna zaśmiał się krótko i odparł, żeby nie trzymać jej w niepewności. Przecież wiedział, że i tak była bardzo, ale to bardzo mocno zestresowana.
- To widać na pierwszy rzut oka. Niall nie potrafi nic ukryć, jest jak zadrukowana kartka papieru, z której można wyczytać dosłownie wszystko, co dotyczy którejkolwiek sfery jego życia.
 Dziewczyna pokiwała tylko głową. Mogła się domyślić, znała go dosyć dobrze. Wiedziała co go śmieszy, smuci, rani... Jak reaguje na różne bodźce. Był często taki przewidywalny, wręcz naiwny, a czasem potrafił jednak wszystkich zaskoczyć.
 Zacisnęła tylko oczy i z drżeniem serca czekała aż pytanie dotyczące jej padnie na wizji...

 A jednak na pierwszy ogień poszedł Louis. Dlaczego? W tamtej chwili wiedziało  tym tylko bardzo wąskie grono osób. Ale potem wszystko wyszło na jaw.
- Zerwałeś niedawno z Eleanor, prawda? - zaczął z cieniem chytrego uśmieszku malującym się na twarzy. - Czy to coś oznacza?
 Tak, Larry... Chodziło to za biednym Tomlinsonem niemal od początku istnienia zespołu, na każdym kroku ktoś próbował mu udowodnić, że jego najlepszy przyjaciel jest jednak dla niego kimś więcej. Jakby wiedzieli o wiele lepiej od niego. Tak, specjaliści się znaleźli...
- Tak - pokiwał głową z grobową miną. A co? Niech myślą, że wreszcie przyzna się do tego. Chcieli dramaturgii? To będą ją mieli! - Oznacza to, że zerwałem z Eleanor - powtórzył bez najmniejszego zająknięcia się. Bez nawet nikłego uśmieszku na twarzy. Po prostu powtórzył jak puste słowa, wyuczona na pamięć formułkę.
- Nic więcej? - Dziennikarz był trochę zbity z tropu. Spodziewał się sensacji, wiadomo. Związek Harry'ego i Louisa już od wielu miesięcy był gorącym tematem, a tu taka przykra niespodzianka. Nic, nawet najmniejszego naprowadzenia, które potem można by było naciągnąć do rozmiarów szczerego wyznania, że jednak spotyka się z Harrym, że spędzają razem każdą wolną chwilę, że są nierozłączni, nawet w łóżku... Nic.
- A ty, Liam? - próbował zagadnąć. Najpierw chciał przepytać wszystkich, zanim uderzy w ten czuły punkt. Taką miał strategię. - Ostatnimi czasy nikt nie widział cię z Danielle - uśmiechnął się. Tak, jakby rozstanie było powodem do radości...
 Payne pochylił na chwilę głowę, ale zaraz potem podniósł ją i wyznał odważnie.
- Popełniłem jeden mały błąd, który - jak widać - jest tragiczny w skutkach. Oboje nie wytrzymaliśmy próby czasu, po prostu źle by nam się razem żyło, więc postanowiliśmy to zakończyć, zanim jeszcze zdążymy się do siebie przyzwyczaić.
 Stev odchrząknął. To ostatnie słowo trochę go zaintrygowało. Nawet bardziej niż trochę, jeśli by miał być szczery. Czuł, że gdyby się uprzeć, można by zrobić z tego jakąś, choćby i małą - aferę.
- Przyzwyczaić? - zapytał, jakby nie dosłyszał tej końcówki. - Uważasz, że do partnera można się po prostu przyzwyczaić, że miłość nie ma już nic do rzeczy?
 Liam w mig pojął o co mu chodziło. Dobrze już znał tę, grę, był rozważny, nie chciał dać się zwieść. Takie łapanie za słówka, to częsty trik dziennikarzy.
- Nie, tego nie powiedziałem - zaznaczył na wstępie. Musiał się bronić w tak oczywisty sposób, bo wszystko, co powie, albo czego nie, mogło zostać użyte przeciwko niemu. - Miłość jest najważniejsza, ale potem następuje też pewnego rodzaju przyzwyczajenie, przywiązanie. Może to i zły przykład, ale moja babcia kiedyś dostała psa. Przez dwa tygodnie powtarzała nam wszystkim, że to najgorsza rzecz, jaka przytrafiła jej się w życiu, że zwierzak jest dla niej tylko utrudnieniem, że jest na niego po prostu za stara. Po miesiącu jej narzekań zdecydowaliśmy, aby go zabrać do siebie. Ale wtedy odmówiła. Dlaczego? Bo już się do niego przyzwyczaiła. Nie chciałem, żeby Danielle była ze mną tylko z takiego przyzwyczajenia, przymusu. Oboje jesteśmy młodzi, mamy jeszcze czas na miłość - zgrabnie zakończył swój monolog, wpatrując się wielkimi brązowymi oczami w oniemiałą publiczność. No cóż, sam się sobie dziwił, że był w stanie wygłosić coś takiego. Że mimo tego, co zrobiła mu Danielle, bo to przecież ona go zostawiła, nadal chciał dla niej dobrze i potrafił to udowodnić.
 Ale to się Stevowi nie spodobało, oj nie. Został mu jeszcze tylko Zayn i będzie zmuszony przejść do najgorętszego tematu. O wiele za wcześnie.
- Ostatnio w jednym wywiadzie Perry Edwards zażartowała, że jest do wzięcia - zaczął od razu z "grubej rury". - Zayn, to prawda? Wydawało się, że tworzycie idealny związek...
 Malik zamyślił się przez chwilę. Przecież nadal cierpiał z tego powodu. Nie było dnia, w którym nie myślałby o tym, w którym nie marzyłby o cofnięciu czasu, aby to się nigdy nie zdarzyło. I wiedział, że - teoretycznie - może do niej zadzwonić i wyznać, że nie był sobą, kiedy to mówił. Teoretycznie, bo... po czymś takim? Gdyby powiedział jej, że jest mało inteligentna, czy gruba (choć obie rzeczy bez wątpienia były nieprawdą), to mógłby tak zrobić, istniałyby szanse, aby mu wybaczyła. Ale on stwierdził, że już jej nie kocha, czegoś takiego nie można wybaczyć. Już wiedział, posłuży się tym samym tłumaczeniem, co Liam. Przynajmniej jego krótszą wersją.
- Kolejny błąd - przyznał, nie chcąc zbytnio kłamać. Zawsze gubił się w kłamstwach. - Każdy je popełnia, nie jestem wyjątkiem. Ale są takie błędy, których nie da się przebaczyć, to by było zbyt trudne. Właśnie taki błąd popełniłem. Żałuję, ale jednocześnie wiem, że już nie jestem w stanie nic zrobić - zakończył, pochylając głowę jakby na znak pogodzenia się z porażką. Brutalnego pogodzenia się.
 Stev nie był do końca zadowolony z tych odpowiedzi, chłopcy byli za dobrzy. Nikt go nie ostrzegał przed tym, że będą próbowali go przejrzeć, że im się to uda. Że oni też mają swój scenariusz tego przedstawienia i że on jest zupełnie inny niż ten przewidziany przez twórców programu. Ale została jeszcze jedna tajemnica, która powinna ich uratować. Stop, która na pewno ich uratuje. Nie można myśleć negatywnie. Już samym myśleniem można przecież wiele zdziałać.
- Niall - zaczął, zwracając się w stroną blondyna. Starał się, aby jego głos brzmiał jak najbardziej przyjaźnie, żeby chociaż widownia nie zauważyła, że teraz na scenie toczy się walka. Walka o naprawdę wielką stawkę. - Słyszałem, że macie nową koleżankę - uśmiechnął się do niego, także Horan od razu zorientował się co się święci.
 Skinął tylko głową, gdyż wiedział, że prezenter na pewno zechce jeszcze coś dodać. Coś, co pogrąży ich jeszcze bardziej, ale tylko dzięki temu wyjdą zwycięsko z tej bitwy.
- Taka ruda, co ciągle za wami łazi... - tłumaczył chłopcom, jakby tego nie zrozumieli. Tak, przecież w natłoku tylu ważnych spraw można przeoczyć, że od kilku tygodni mieszka się z dziewczyną pomyślał z ironią Nialler.
- Ma na imię Pamela i nie łazi za nami - wziął ją natychmiast w obronę. Emocje już brały górę. Już, a przecież jeszcze tak naprawdę nic się nie zaczęło, najgorsze miało dopiero nadejść.
- Ach - klasnął w dłonie mężczyzna. Nawet nie spodziewał się, że zdenerwowanie głównego zainteresowanego przyjdzie mu tak łatwo. Irlandczycy są tak głupi... - Mówią, że macie romans. To prawda?
- To nie romans - sprostował szybko blondyn, z całych sił starając się panować nad sobą. W myślach próbował skoncentrować się na swoim oddechu, ale to go nie uspokajało. Nikt nie ma prawa obrażać jego dziewczyny, nawet jeśli oficjalnie nie byli jeszcze parą.
- Oczywiście, że nie - przyznał dziennikarz, złowrogo chichocząc. Znaczy, tylko członkowie zespołu wiedzieli, że to było złowrogie chichotanie. Według widzów po prostu chciał opowiedzieć jakiś żart. - To tylko forma pomocy - zaśmiał się jeszcze raz. - Wy jej dajecie dach nad głową, a ona wam rozrywkę w nocy. I co? Dobra jest?
 Kilka osób na widowni parsknęło śmiechem. Tak, bardzo zabawne pomyślał z goryczą Liam, próbując zacisnąć z całej siły dłoń na ramieniu Niallera. Widział, że Irlandczyk jest już u kresu wytrzymałości. Jednak nie udało się mu go uspokoić. Prawdę mówiąc, nawet nie miał ku temu okazji.
 Blondyn gwałtownie poderwał się z miejsca z zamiarem rzucenia się na wścibskiego dziennikarza. Jednak doskonale wiedział, że sam nie dałby mu rady. Przegrywał nawet z Louisem, więc co tu nawet wspominać o dojrzałych, postawnych mężczyznach?
- Zapamiętaj sobie, koleś!!! - wrzasnął, a mikrofon, który był doczepiony przy jego ustach, przeraźliwie zapiszczał. Horan nie przejął się tym zbytnio, po prostu odgiął go niedbale i odrzucił gdzieś na ziemię. - To, co ja robię z tą dziewczyną jest tylko i wyłącznie moją sprawą!!! A do twojej wiadomości, ona jest najukochańszą osobą jaką znam!!! I naprawdę bardzo nam pomaga!!! Bo może to dziwne, ale związek wcale nie kręci się tylko wokół seksu!!!
 Steva po prostu zamurowało. Nie spodziewał się aż takiego wybuchu, wyszedł na natręta, co było równe z tym, że wyrzucą go z pracy. Chociaż i tak mu już na niej nie zależało. Chyba dobrze odwalił swoją robotę. Żeby jeszcze dodać sobie autentyczności, podniósł się z miejsca i z miną świadczącą o gniewie i zażenowaniu całą ta sytuacją oraz zaskoczeniu reakcji Nialla na przecież tak niewinne pytanie, odchrząknął i oświadczył twardo, wysoce profesjonalnym tonem:
- Panie Horan, czy pan zdaje sobie sprawę z tego, że ten program jest nadawany na żywo?
 Blondyn uśmiechnął się gorzko. Ależ wiedział, nie był tylko pewien co do tego, co się z nim tak właściwie działo. Przecież chciał ukrywać swój związek z rudowłosą. Czuł jednak, że to już nie ma większego znaczenia. W sumie może o tym powiedzieć. Lepiej, żeby mówili, że jest suką, bo umawia się z nim, niż że nią jest, bo sypia z każdym z chłopaków z zespołu. Nie, chociaż tak naprawdę chciał, żeby w ogóle jej nie obrażali, lecz wiedział, że to niemożliwe.
- A tak, wiem - odparł tonem, który miał pokazać, że mało go to obchodzi. - W takim razie wiedzcie wszyscy, że kocham Pamelę Heatway! Nie mam siły już dłużej tego ukrywać - dodał i po prostu dumnym krokiem, z głową uniesioną nieco wyżej niż to było potrzebne, zszedł ze sceny. A reszta zespołu za nim.
~ * ~
 Nic nie mówił, nie musiał, od razu wpadł w ramiona swojej dziewczyny, która bez słowa przyciągnęła go do siebie. Kiedy już się trochę uspokoił, a nastąpiło to naprawdę bardzo szybko, zdecydowała, że jednak należałoby go jakoś za to skarcić.
- Nie popisałeś się - stwierdziła, odpychając go lekko od siebie i kładąc wojowniczo ręce na biodrach, jakby chciała powiedzieć mu nabroiłeś, to teraz się tłumacz.
- To źle, że cię kocham? - spytał naiwnie, patrząc jej w oczy niczym dziecko, zdziwione, ale i zawiedzione, kiedy rodzic mówi mu, że nie należy wkładać metalowych przedmiotów do gniazdka elektrycznego.
- Ależ oczywiście, że dobrze - odparła, całując go szybko w policzek. - Ale przez to stracisz większość swoich fanek - zasmuciła się. Zawsze podziwiał w niej to, że nie była obojętna na jego fanki. Nie życzyła im źle i tylko raz aż tak na nie się wydarła. Musiała to jednak wtedy zrobić, bo inaczej nigdy nie zostawiłyby przerażonego Horana w spokoju.
- Nie ma takiej opcji - próbował ją pocieszyć - Zawsze powtarzały mi, że kochają mnie między innymi dlatego, że jestem wiecznie głodny... A tak na marginesie, masz coś do jedzenia? - spytał ze słodkim uśmiechem na twarzy. Ruda pogrzebała przez chwilę w torebce i podała mu batonik zbożowy, który miała schowany właśnie na takie momenty. - Dzięki - mruknął blondyn i od razu zaczął jeść. Cóż, nie jego wina, że miał po prostu aż tak pilną potrzebę posilenia się. - Jak już mówiłem... - kontynuował, nadal przeżuwając batonika - Żadna z nich jeszcze wprost nie powiedziała mi, ze to dlatego, że jestem... przepraszam, byłem wolny - skończył, biorąc ją odruchowo za rękę.
- Wiem, Niall - pokiwała głową dziewczyna - Ale pomyśl inaczej, przecież to było oczywiste. Żadna by tego nie powiedziała na głos, bo by ją uznali za chamską, ale - uwierz mi - wiele z nich miało właśnie taką opinię.
 Blondyn przyznał jej w duchu rację. Nie cierpiał okazywać się głupszy od swojej dziewczyny, a przy Pameli zdarzało mu się to już wiele razy. Cóż, życie. Żeby o tym zbytnio nie myśleć i nie dołować się tragiczną wprost sytuacją, błyskawicznie przyciągnął ją do siebie i złożył na jej wargach słodki pocałunek, tak że dziewczyna mogła poczuć smak batonika, którego zjadł zaledwie kilkanaście sekund temu.
 Nagle jednak w jego kieszeni za wibrował telefon i oboje odskoczyli od siebie jak oparzeni...
------------------------------------------------------------------------
 Dzięki za komentarze! Kocham Was za to!!! Jesteście wspaniali. A teraz zła wiadomość: po pierwsze nie sprawdziłam tej notki. A po drugie, przeszłam konkurs z polaka, więc coraz mniej czasu na pisanie. Do następnego!!!

5 komentarzy:

  1. Świetne kiedy next??:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudo, cudo, cudo. <3
    Nie wiem kompletnie co napisać, bo nie za bardzo mam czas, więc em... Kocham! <3
    I z niecierpliwością czekam na następny, który będzie na pewno tak świetny jak ten. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chcesz otrzymać szczerą opinię na temat swojego bloga? To nic trudnego - zgłoś się do mnie! Ocenialnia powstała niedawno, zatem serdecznie zapraszam do zgłoszeń. [szczera-opinia.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  4. Oooo ♥
    Czekam na nn !

    Pseplasam za spam ♥♥
    http://zapsuta-dusza.blogspot.com/
    Dwa różna światy
    - Ona , anorektycznka bojąca się swojego odbicia w lustrze
    - On arogancki dupek
    Główny bohater Louis

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny post ;D
    Obserwujemy ?
    Poklikasz u nas w linki przy ostatnim poście ? To dla nas bardzo ważne ;**
    http://lifestyleourblog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze. One naprawdę wiele mi dają. Za każdy komentarz z linkiem postaram się odwdzięczyć, ale za obserwację się nie odwdzięczam. Chyba, że blog naprawdę mi się spodoba