sobota, 14 grudnia 2013

Rzodział dwudziesty piąty "Telefon"

 Liam otworzył powoli drzwi wejściowe i wśliznął się do środka. Zdecydowanym ruchem ściągnął z siebie buty i kurtkę. Dobrze wiedział, że zostało mu już niewiele czasu. Z całą pewnością chłopcy oraz Pamela czekają na niego za drzwiami i są w pełnej gotowości, aby zadać mu kilka niewygodnych pytań. Kilka? Całą masę! Oni wprost uwielbiali to robić.
- Uuuuu - przywitało go zbiorowe wycie przyjaciół. Uwielbiał ich i wiedział, że do końca życia nie zdoła odwdzięczyć się im za to, że go uratowali, ale w tym momencie miał ochotę się na nich rzucić.
- Co? - warknął, przepychając się przez nich i wchodząc do salonu, który wcześniej rudowłosa doprowadziła do stanu względnego porządku.
- Na kiedy się umówiliście? - spytał bez zbędnych ceregieli Harry.
- Spadaj - odparł Payne. Wcale nie miał ochoty o tym mówić. Dla niego to nie był powód do żartu. A nawet jeśli już, to słaby. Przyjaciele nie powinni tak robić. Tym bardziej,że  doskonale wiedzieli w jakiej sytuacji się znajdował. - Dała mi swój numer komórki - poinformował ich cicho. Wiedział, że musi to zrobić, nie był na nich aż tak zły. W sumie, normalna reakcja, za każdym razem tak robili, nie ważne kto akurat był tym "szczęśliwcem". Wszyscy już nieraz przez to przechodzili, i - no cóż - tym razem i tak byli bardzo łagodni. Był tylko jeden przypadek, kiedy odpuścili sobie to bezlitosne naśmiewanie się (tak, wszyscy dobrze wiedzieli, że było ono bezlitosne). Niall i Pamela. Ale to było zupełnie co innego. On, Liam był w szpitalu, Zayn cierpiał po stracie Perry, a Louis był po prostu piekielnie zazdrosny. Ta zazdrość poprowadziła go o krok za daleko, chociaż akurat jemu niezwykle rzadko się to zdarzało.
- Na co więc czekasz? - zaśmiał się Louis - Dzwoń do niej! - polecił, wciskając mu swój telefon w dłoń.
- Teraz? - zapytał nieco zdezorientowany.
- Tak - przyznał ze śmiechem Nialler - A kiedy niby? Przecież trzeba być w życiu odważnym, nie można czekać! - pouczył go, a po chwili obaj parsknęli śmiechem. Reszta nie wiedziała dlaczego. Ale im przypomniały się stare dobre czasy, kiedy to blondyn bał się wyznać Pameli co czuje.
- A tak w ogóle, to co o niej myślisz? Podoba ci się? - zapytał Zayn. On przeżywał ten koszmar razem z nim, wiedział co czuje, przynajmniej częściowo.
- Jest bardzo sympatyczna - wydukał Payne i poczuł naraz, że jego twarz oblewa się szkarłatnym rumieńcem. Niezwykle rzadko się rumienił.
- Tylko tyle?
- Miała praktyki w szpitalu, w którym leżałem, ale widziałem ją może ze dwa razy. Mówiła, że pobierała mi nocą krew, ale nic nie czułem, robiła to bardzo delikatnie - stwierdził. Nie chciał na razie się określać, ani mówić zbyt wiele. Życie nauczyło go, że nie powinien się nastawiać, póki nie będzie czegoś w stu procentach pewien.
- A wygląd? - dopytywał dalej Malik. Nie, tradycji nie powinno się łamać. Żałował, że jednak nie męczył Nialla, ale miał nadzieję, że może jeszcze uda mu się to zrobić. Nie, nie chodziło mu o to, że chciał, aby ten zerwał ze swoją dziewczyną. Wręcz przeciwnie, był bardzo zadowolony z ich związku. Po prostu miał nadzieję, że któregoś dnia (może w ich rocznicę?) ot tak na nich naskoczy.
- Nie wiem - pochylił zawstydzony głowę - Ma ładne oczy.
- Tylko tyle? - zdziwił się Nialler, spoglądając na niego z niedowierzaniem.
- Tak, zostawcie mnie w spokoju - poprosił cicho i poszedł szybkim krokiem na górę do swojego pokoju. Miał ich już dosyć. A może miał dość siebie? Nie wiedział, był jednak pewien, że musi sobie to wszystko przemyśleć. Może wtedy wpadnie na jakiś sensowny pomysł...
~ * ~

 Przez całą noc nie mógł zmrużyć oka. Leżał bezczynnie, co chwila przewracał się z boku na bok. Próbował liczyć owce, jakoś zmęczyć umysł, ale to nic nie pomagało. Po prostu nie potrafił zasnąć, od porwania często mu się to zdarzało. Czasem dostawał ataku panicznego strachu. Bał się, że go znajdą, że już po niego jadą. Nie czuł się bezpieczny. Lecz tym razem nie mógł zasnąć z innego powodu. Miał innego rodzaju problem. To Alice była tym problemem. To przez nią nie mógł spać.
 Zadzwonić? Nie zadzwonić? A może zapomnieć? Zastanawiał się, dzierżąc w jednej dłoni komórkę, a w drugiej karteczkę z numerem uroczej blondynki. A jeśli już zadzwonię, to co jej mam powiedzieć? Zaprosić ją na spotkanie? Do kina czy lepiej do domu? Mamy iść sami, czy może wziąć jeszcze ze sobą Nialla i Pamelę? Wątpliwości cały czas nachodziły jego biedną głowę.
 Nagle naszło go olśnienie. Musi wziąć sprawy w swoje ręce. Odkąd Danielle z nim zerwała, nie był na żadnej randce. Nawet nie poznał żadnej nowej interesującej dziewczyny. Nagle zdał sobie sprawę, jak bardzo tęskni za uczuciem bliskości. Tęsknił cały czas i czekał na miłość, a kiedy ona już przyszła, to zastanawia się, czy powinien spotkać się z nią jeszcze raz. Z taką piękną i inteligentną dziewczyną jaką bez wątpienia była Alice. Musiał w końcu zacząć jakoś działać, sam wykazać trochę inwencji. Postarać się o nią. Dziewczyny lubią jak się o nie walczy. Postanowił więc zasięgnąć poradę u Zayna. I jakoś mało obchodził go fakt, iż jego zegarek wskazywał godzinę drugą pięćdziesiąt pięć, a jego przyjaciel zapewne śpi sobie w najlepsze.
- Zayn... - szepnął, trącając go delikatnie w łokieć.
- Daj spać, Li - mruknął Malik, przewracając się po prostu na drugi bok, aby znaleźć się  tyłem od niego.
- Problem - poinformował go Payne. Wiedział, że nie musi mówić już nic więcej. Tyle powinno mu wystarczyć, aby się obudził. I oczywiście miał rację, Malik usiadł niechętnie na łóżku i przetarł kilka razy zaspane oczy.
- Alice? - spytał, a kumpel pokiwał głową. Oboje dobrze wiedzieli, że to było pytanie czysto retoryczne.
- Nie wiem czy i kiedy mam do niej zadzwonić - wyznał, pochylając bezradnie głowę, aby wyglądać czysto i bezbronnie. Wiedział, że jeśli będzie sprawiał takie pozory, to zmiękczy tym serce Zayna i chłopak nie będzie miał mu za złe, że obudził go w środku nocy.
- No na pewno nie teraz - odparł brunet, głęboko ziewając. Już w tym momencie wiedział, że kiedyś zemści się na nim za to. Jego się po prostu nie budzi, a już na pewno nie o takiej porze.
- No oczywiście, że nie, ale kiedyś będę musiał to zrobić. Była dla mnie taka miła... - szepnął z wyraźną nutą smutku i pewnego rodzaju nostalgii w głosie. - Zayn, jak myślisz? - zapytał po chwili, jakby nagle doznając olśnienia - Czy przyniosła mi te badania, tylko dlatego, że jestem sławny?
 Malik pochylił głowę i zmrużył na chwilę oczy. Wiedział, że tak mogło przecież być, nieraz już takie rzeczy działy się w ich życiu. Nie chciał jednak zasmucać przyjaciela. Nie teraz, kiedy był nią tak zauroczony, chociaż sam do tego się nie przyznawał.
- Wiesz, Liam, teoretycznie jest to możliwe - zaczął i zanim Payne zdążył zareagować, kontynuował - Ale to ty musisz zdecydować w co wierzysz. Nikt tego za ciebie nie zrobi.
 Młodszy doskonale to wiedział, łudził się tylko, że Zayn go okłamie, aby łatwiej mu było przyjąć to za fakt. A jednak ten nie chciał tego zrobić.
- Dobrze nam się razem gadało - wyszeptał po chwili, jakby rozmowa z dziewczyną była czymś surowo zakazanym - Opowiadała mi dużo o sobie i o procedurach leczenia. Bo wiesz, ona jest bardzo mądra. I lubi chemię, ale nie chce być lekarzem, bo boi się, że źle wypisze receptę. W ogóle, jest taka słodka i kochana - stwierdził, czując, że robi mu się cieplej na sercu.
- Czyli jednak ci się podoba? - spytał z uśmiechem Zayn. Czuł, że byłby bardzo szczęśliwy, gdyby Liam to potwierdził.
- Nie wiem - upierał się "tatuś", choć tak naprawdę chyba znał stan rzeczy - Jeszcze jest za wcześnie, żeby to wiedzieć - próbował sobie wmówić. Tak, sobie. Wiedział, że Zayn nigdy się na coś takiego nie nabierze.
- Nonsens - zaprzeczył z miejsca Malik - Właśnie, że teraz jest odpowiednia pora.
- Zadzwonię do niej jutro - zdecydował, wpatrując się w śnieżnobiałą pościel okrywającą ciało Zayna.
 Brunet uśmiechnął się delikatnie, czuł się spełniony. Wypełnił swoją misję, pokazał Liamowi, że może normalnie żyć. Że po tym porwaniu też jest w stanie ułożyć sobie życie z jakąś dziewczyną. Że to tak naprawdę jeszcze niczego nie przekreśla. Był jeszcze świadomy, że przyjaciel się boi, bo kiedyś będzie musiał powiedzieć o tych gwałtach komuś "spoza", ale wierzył też, że wtedy już będzie na tyle silny, żeby to po prostu zrobić.
- Właśnie o to mi chodziło - odpowiedział, kładąc czule rękę na ramieniu Payne'a - Nie martw się kiedy i gdzie, zgódź się po prostu na jej propozycję - dodał jeszcze, żeby rozwiać jego ewentualne wątpliwości.
- Dzięki, Zayn. Jesteś wielki - wyszeptał uszczęśliwiony Liam, po czym krótko go uścisnął. Już mógł spać spokojnie, wiedział bowiem, że jutro wydarzy się coś co odmieni jego dotychczasowe życie...
~ * ~
 Bardzo powoli, można wręcz zaryzykować stwierdzenie, że z namaszczeniem wpisywał te dziewięć cyfr do telefonu. Podświadomie chciał jak najbardziej odwlec tę chwilę w czasie. Z jednej strony nie mógł się już doczekać aż usłyszy jej głos, ustali z nią datę ewentualnego spotkania, ale z drugiej bał się. Nie przyznawał się do tego otwarcie, ale bał się odrzucenia. Ludzie boją się rzeczy, co do których nie są pewni. A jednak zdobył się na tę odwagę, wcisnął zieloną słuchawkę.
 Każdy kolejny sygnał oczekiwania, który dobiegał do jego uszu był gorszy od poprzedniego. Powoli zaczynał tracić nadzieję, chciał się rozłączyć, skasować numer, schować telefon do kieszeni i zapomnieć. Lecz wiedział, że to złe rozwiązanie, że tylko sam sobie by zrobił tym krzywdę.
 Odebrała po dziewiątym sygnale.
- Halo? - spytał zdenerwowany Liam, czując, że nagle robi mu się piekielnie gorąco. - Tu Liam..
- Liam, zadzwoniłeś! - zaśmiała się dziewczyna po drugiej stronie słuchawki - Z tej strony Alice.
 Na dźwięk tego imienia jego serce na chwilę zamarło, zostało w miejscu. Nie, nie chciał, żeby ona tak na niego działała. Wolał myśleć, że jeszcze na to za wcześnie, że nie jest w stanie spotykać się z dziewczyną.
- Słuchaj... - zaczął, próbując opanować drżenie głosu - Chciałem zaprosić cię... Czy poszłabyś ze mną na spacer?
 Wyszło nawet nie najgorzej, naprawdę. Bał się, że nie będzie w stanie w ogóle nic wydukać, że rozłączy się i może wyśle jej esemesa. Był świadom tego, że to zaproszenie nie było wcale aż tak piękne, ale sukcesem w jego wypadku było to, że Alice mogła zrozumieć to, co chciał jej przekazać.
- Jasne, że z tobą pójdę - zgodziła się bardzo, bardzo ciepłym tonem. Uwielbiał jej głos, gdyż przyprawiał go o dreszcze. Ale to były takie przyjemne dreszcze.
- A kiedy... kiedy masz czas? - dodał. Już w nocy ustalił sobie, że pozwoli jej wybrać wszystko. Miejsce, termin i towarzystwo.
- Może dzisiaj, co? Mam wolny dzień, nie muszę nic robić - próbowała go przekonać. Tak, bo to przecież było tak potrzebne...
- Świetnie - ucieszył się - Mogę przyjść do ciebie za półtora godziny, co ty na to? - zaproponował. Był tak podekscytowany, że zapomniał o tym, że to Alice miała wybrać godzinę.
- Świetnie - zaśmiała się dziewczyna - Może weźmy ze sobą jeszcze Nialla i Pamelę, co? - zaproponowała.
- Wspaniały pomysł - przytaknął chłopak, chociaż chyba nie do końca tak uważał, chciał spędzić to popołudnie tylko z nią.
- Super. To do zobaczenia, Liam - pożegnała się i zakończyła połączenie.
 Liam przez chwilę stał jeszcze w miejscu. Musiał zebrać myśli, złożyć to wszystko do kupy. Był umówiony na randkę z dziewczyną! Z bardzo ładną dziewczyną. W jednej chwili zerwał się i popędził na dół po schodach, aby opowiedzieć o wszystkim Niallowi.
- Gdzie się tak śpieszysz, tatusiu? - zaśmiał się blondyn, widząc szaleńcze tempo Payne'a.
- Ni - ucieszył się chłopak - Jesteś mi potrzebny. Za półtora godziny masz randkę - wyjaśnił bez żadnych ceregieli.
- Słuchaj, Liam, to nie przejdzie - próbował go przystopować Irlandczyk - Mam już dziewczynę - przypomniał mu z uśmiechem. Przecież to on właśnie pomagał mu w problemach sercowych, jak więc mógł zapomnieć o tym, że on i Pamela są razem?
- Boże, przecież wiem, że masz - uspokoił go - To z nią idziesz - dodał, spoglądając na niego błagalnym wzrokiem - Jesteście mi potrzebni, Alice...
 Blondyn roześmiał się. Najpierw cicho, starał się, aby było dyskretnie, ale potem już nic nie ukrywał. Śmiał się coraz głośniej i głośniej. W pewnym momencie łzy napłynęły mu do oczu i nie mógł już złapać tchu. Wtedy przestał i - trzymając się mocno za brzuch - oznajmił
- Oczywiście, że ją zaproszę i pójdziemy tam razem z tobą. W końcu, mam wobec ciebie dług.
 Liam uśmiechnął się szeroko i uścisnął z wdzięcznością przyjaciela. Czuł, że wszystko pójdzie dobrze. Że dzięki Niallowi i Pameli uda mu się lepiej poznać Alice. Nie wiedział tylko w jakich okolicznościach pozna ją lepiej. Bo gdyby wiedział, to poważnie zastanowiłby się nad tym spotkaniem...
-----------------------------------------------------------------------------------
 Właśnie dostałam wyniki z polskiego. Nie przeszłam, zabrakło mi 10 punktów. Wiele czasu nie poświęciłam na naukę, więc nie mam czego żałować. Do mojego liceum i tak mnie przyjmą, bo mieszkam w małym mieście, a poziom tam nie za dobry. Z tego wszystkiego nie mam nawet kiedy notki napisać. Zaraz swięta, a to oznacza, że muszę poprawić każdą ocenę, którą do tej pory miałam zaszczyt dostać. Ok, nie poprawiam religii i polskiego, bo i tak będę miała szóstki XD Następnej notki spodziewajcie się za około 10 dni, zobaczę jak szybko ją napiszę. Juz mnie mala woła, więc lecę. Aha, zaktualizuję niebawem zakładkę "bohaterowie".
 Do miłego!

3 komentarze:

  1. Świetny! *.* Zaskakujesz mnie. :) Jestem ciekawa co wymyślisz jeszcze z tą Alice. Już chciałabym przeczytać dalszą część. Nie mogę doczekać się następnego rozdziału! Mam nadzieję, że Li w końcu będzie szczęśliwy, a Alice nie jest jakąś pułapką. :)
    <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Perfekcyjny ;*
    Nominuje cię do Liebster Award :) Pytania na moim blogu :
    www.she-needs-him.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. *-*
    Wrzucaj częściej ! ; *
    recenzjeksiazekola.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze. One naprawdę wiele mi dają. Za każdy komentarz z linkiem postaram się odwdzięczyć, ale za obserwację się nie odwdzięczam. Chyba, że blog naprawdę mi się spodoba