sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział dwudziesty siódmy "Ból i krew"

Alice nie była pewna, czy chce ponownie przekroczyć próg domu Liama. Czuła, że nie powinna tego robić. Czuła nadchodzące niebezpieczeństwo. Niewiele wiedziała o chłopaku, z którym poszła tego dnia na spacer, ale coś jej mówiło, że ma za sobą jakąś poważną tajemnicę. To gwiazdor. Nie wiedziała, czy ma ochotę pakować się w jego bagno. Nawet w imię miłości. Nieodwzajemnionej miłości. Bo on nie robił nic, żeby pokazać, że ona mu się podoba. Tylko do niej zadzwonił.
 A jednak weszła do środka, Liam przytrzymał jej drzwi. To było miłe z jego strony. Zanim jeszcze zdjęła buty i kurtkę, zauważyła, że Zayn i Harry stoją blisko, bardzo blisko Louisa, trzymającego jakąś kartkę i coś szepczą do siebie z podnieceniem.
- Lou dostał list miłosny! - krzyknął Harry, aby powiadomić o tym wszystkich obecnych. Niall natychmiast zawył z zachwytu. To był bardzo otwarty chłopak, jak zdążyła zauważyć. Razem z Liamem, który posłał jej tylko przepraszające spojrzenie, natychmiast podbiegli do przyjaciół. Ciekawość, jak zwykle, zwyciężyła.
 Pamela uśmiechnęła się do niej przyjaźnie. Blondynka zupełnie nie wiedziała dlaczego dziennikarze robili z niej taką zołzę. Według niej była to bardzo miła i wyluzowana dziewczyna. Nie obnosiła się tym, że mieszka z chłopakami, że to właśnie ją wybrał Niall.
- Chodź do mojego pokoju, wybierzesz sobie coś do przebrania - zaproponowała z szerokim uśmiechem malującym się na jej twarzy.
 Alice wstała i podążyła za nią. Zanim jednak dziewczyna Niallera otworzyła jej drzwi do swojego pokoju, Louis zawołał:
- Pamela, do ciebie też coś przyszło!
 Podał jej dużą białą kopertę. Tylko Alice zauważyła jak zmienił się jej wyraz twarzy. Jak momentalnie zbladła, jak w jej oczy wstąpiło przerażenie. Chciała ją przytulić, pocieszyć, powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Ale wiedziała, że nie będzie. Czuła, że ruda czekała na ten list. Czuła też, że się go bała. Nie, nie wiedziała, co może znajdować się w środku. Z Pamelą spotkała się przecież dopiero drugi raz. Znała się jednak trochę na psychologii, potrafiła odczytać naturalne reakcje człowieka.
 Rudowłosa otworzyła przed nią swoją szafę, a blondynka, widząc, że chce jak najszybciej zostać sama, wzięła z niej pierwsze rzeczy, jakie nawinęły jej się pod rękę i poprosiła ją o wskazanie łazienki. Dziewczyna z pełnym niepokoju uśmiechem zrobiła to i natychmiast wróciła do swojego pokoju, zamykając za sobą drzwi. Czuła, że wszyscy tak będą zajęci listem, który przyszedł do Louisa, że nikt przez najbliższe dziesięć minut nie będzie jej przeszkadzał. Tak, dziesięć minut powinno jej wystarczyć.
 Nie musiała czytać tego listu, doskonale wiedziała co w nim jest oraz kto go napisał. Costa. Jej były chłopak. Zmusiła się do przeczytania trzech pierwszych linijek. Dokładnie to, czego się spodziewała.
 Niewiele myśląc, sięgnęła po nóż, który schowała w swoim pokoju tego pamiętnego dnia, którego zrobiła chłopcom naleśniki na śniadanie. Miał on służyć do innych celów, ale ten chyba też był dobry, a już na pewno łatwiejszy. Nie tak to planowała, miało wyjść zupełnie inaczej. Z rozpaczą spojrzała na białą kołdrę przykrywająca łóżko, które tak naprawdę nigdy nie należało w pełni do niej. Po czym skierowała ostrze noża w stronę swojego nadgarstka i zaczęła powoli, delikatnie naciskając, przesuwać nim po ręce, przepłukując świeżą ranę słonymi łzami, obficie cieknącymi po jej policzkach.
 Nie chciała, żeby to się tak skończyło, ale wiedziała, że była głupia. Wiedziała, że nawet jeśli uda, że podczas skoku się zabiła, że jeśli nie będzie dawała znaku życia, że jeśli zmieni imię i nazwisko, to on jej nie znajdzie.
 Okłamała chłopców, żerowała na ich niewinności i ufności, oni naprawdę uwierzyli w tę historię z domem dziecka, z chłopakiem, który ją zostawił... Dominica Carey Cast, bo tak naprawdę brzmiało jej pełne imię, była zwyczajną ulicznicą. Tak, kiedyś w wieku dwunastu lat, uciekła z domu dziecka, ale nikt jej nie szukał. Nawet nie próbowali. Zarabiała na życie w domach publicznych, lub po prostu stojąc pod latarnią. Urodziła dziecko jakiemuś obcemu facetowi i ono rzeczywiście zmarło w dniu urodzin. Jej sobie nie wymyśliła, za bardzo to bolało. Ale od razu po jej śmierci uciekła ze szpitala. Costa znalazł ją na ulicy w stanie skrajnego wycieńczenia. Spodobała się mu, młoda, ładna. Chciał ją mieć na własność, więc po prostu zabrał do siebie. Wiedział, że będzie mu wdzięczna za dach nad głową za bardzo niewielką cenę, jaką stanowiła noc w jego towarzystwie. W dzień była bezpieczna. A potem zaczął zbierać resztę. Najpierw Victor, którego wychował sobie na bezkrytycznego sługę. Potem Aff, ten otrzymał od niego trochę wolności. Jade została znaleziona przez Victora i przywieziona przez niego do Costy.
 Jade nigdy jej nie lubiła, bo tylko ona mogła dotykać jej Pana...
 Tylko ona mogła nazywać go po imieniu...
 Tylko ona miała prawo do własnych myśli...
To ona była z Panem najdłużej...
To ją darzył największym zaufaniem...
To ją Costa pokochał, a nie Jade...
 Tak, rudowłosa doskonale zdawała sobie sprawę, że mężczyzna na swój sposób darzy ją jakimś uczuciem. On ją kochał. Tylko ona tego nie chciała, oddałaby wszystko, żeby móc cofnąć czas i wrócić do tego sierocińca. Żeby jej nigdy nie znalazł.
 Zresztą, kolor jej włosów to kolejne kłamstwo, które wymyśliła, żeby się ukryć. Kiedyś była blondynką.
 Dobrze to wszystko zaplanowała, co się zresztą dziwić? Towarzyszyła Coście przy planowaniu każdej akcji, miała już doświadczenie. Wymyślił sobie, że chce zniszczyć One Direction. Po prostu pewnego dnia przyniósł do ich siedziby gazetę (Costa ma wielu ludzi, ale za najbliższych mu uważał zawsze Pamelę, wtedy Dominicę, Victora i Jade) i oznajmił, że nie może już znieść tego, że wszyscy o nich mówią i że to jego cel na najbliższy rok.
 Nikt tak naprawdę nie wiedział, dlaczego akurat taki, nawet jego ukochana. Costa po prostu taki był, kiedy sobie coś ubzdurał, nie sposób było go od tego odwieść. W ten sposób chciał niejako także zdobyć władzę. I był gotów poświęcić swoje najlepsze środki. Był gotów poświęcić młodą Dominicę. Tę, którą sam wychował, którą pokochał, którą znał lepiej, niż siebie samego.
 A ona doskonale wykorzystała moment jego nieuwagi i wszystko dobrze zaplanowała. Upozorowała własną śmierć i wypadek pod domem chłopców. Chciała działać z ukrycia. Wiedziała, że któregoś dnia jednak ją znajdą. Dlatego wzięła nóż. Jeśliby to się stało, zabiłaby chłopców i wróciła, a Costa byłby z niej dumny. Ale teraz nie chciała już nikogo zabijać.
 Co tu dużo mówić, pokochała ich. Przyzwyczaiła się do nich. Mogła spać w miarę spokojnie, wiedziała, że ma w nich swoje oparcie. Że jest dla nich ważna. A najbardziej żal było jej Nialla. Biedny, naprawdę ją kochał. Walczył o nią, zawsze chciał być obok, nie pozwalał na poniżanie jej. Bronił ją nawet publicznie, w telewizji. Naraził się na utratę większości fanek. A to wszystko w imię miłości. Sama z zaskoczeniem po jakimś czasie odkryła, że Niall jest dla niej bardzo ważną osobą w życiu. Że nie chce go opuścić, a już na pewno nie ma zamiaru go zabić. Blondynek stał się częścią jej życia, tą najważniejszą częścią. Był pierwszą osobą, o której myślała przed pójściem spać i pierwszą, która przychodziła jej na myśl zaraz po przebudzeniu się. Uwielbiała jego uśmiech, jego jasne włosy, sposób, w jaki ją całował, jak reagował w różnych sytuacjach. Kochała każdy jego gest, każde jego słowo. I nienawidziła siebie za to, że chciała go zabić. Postanowiła zginąć w jego obronie, w obronie chłopców. Ich życie było warte więcej niż jej. Ona nie doszła do niczego. Co zrobiła? Stchórzyła. I to nie raz. Musiała uciekać, teraz ucieka już trzeci raz. Ucieka ostatecznie. Przynajmniej tak jej się wtedy zdawało.
 Ale to nie była jednak ostateczna ucieczka. Podświadomie ominęła tę tętnicę, której przecięcie niemal zawsze powoduje śmierć. Jakby jakaś cząstka jej nadal chciała żyć, zajadle broniła się przed śmiercią.
 Przez moment przyszło jej na myśl, że nie może odejść bez pożegnania, że musi poinformować chłopców dlaczego to robi, żeby jej nie żałowali. Ale nie dała już rady, aby coś napisać, postanowiła zostawić na widoku ten list. Tam jest wszystko objaśnione.
 Ból i krew zamroczyły jej umysł. Już nic nie czuła, bolała ją tylko głowa. Krew zabarwiła pościel na szkarłatnoczerwony kolor. Chciała umrzeć, wmawiała sobie, że chce. Powoli traciła świadomość. nie wiedziała już kim jest, gdzie jest oraz co robi...
 Zdążyła jeszcze zobaczyć czyjeś błękitne oczy i usłyszeć pełen niepokoju krzyk:
- Pamela! Nie! Pamela!
 Potem już nic nie pamiętała.
 Te oczy były takie ładne i kochane, a zarazem tak przerażone...
----------------------------------------------------------------------
 Siemanko! Wiem, że rozdział jest krótki, ale wydaje mi się, że lepszy od poprzednich. Przynajmniej coś się dzieje. Przepraszam za moje, jakże profesjonalne, określenia. Nie znam się na medycynie i nie chciałam z tym iść do taty. Jakie wrażenia wywarł na Was ten rozdział? W ogóle podoba Wam się to opowiadanie?

10 komentarzy:

  1. Hej:)
    Tutaj Seline z http://spis-blogow-1d.blogspot.com
    Nie zauważyłam u ciebie linku więc proszę cię o dodanie go w przeciągu trzech dni

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj, chciałam Cię poinformować, że został zmieniony Regulamin na :
    http://spis-blogow-1d.blogspot.com
    Dodatkowo zachęcam na zgłoszenie się na konkurs Blog Miesiąca ! :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zarąbisty blog, ale tamten wygląd był ładniejszy :) tu są moim zdaniem za małe litery, zlewają sie z tłem. (chodzi mi np. o pod notką, autora itp.) Ale ogólnie jest świetnie :) pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Nominowałam Cię do Liebster Award :)
    Więcej informacji u mnie http://please-love-us.blogspot.com/ w zakładce NOMINACJA

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny Rozdział!! *.* ;* Zapraszam na mojego bloga : http://zycie-codzienne-by-kaja-i-snookixd.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Podoba mi się. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział, chociaż z drugiej strony obawiam się co może się w nim wydarzyć..

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział ! Strasznie mi sie podoba . Mam nadzieję że szybko będzie następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Super!! Czekam z nie cierpliwością na next!! :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hey! Nominowałam Cię do Liebster Award *,* Więcej informacji znajdziesz tu -> http://moja-pasja-muzyka.blogspot.com/2014/01/nominacja-do-liebster-award-d.html

    OdpowiedzUsuń
  10. Jest świetnie, kochana. Po prostu cudownie.
    Już mam ochotę na następny. ♥
    Chciałabym żeby Niall uratował Pamelę...
    Cóż...tym rozdziałem mnie zadziwiłaś.
    Przepraszam że anonimowo, ale jestem w szkole i nie mam czasu się logować.
    Kocham.
    Niecierpliwie czekam na następny.
    Muzykoholiczka ♥

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze. One naprawdę wiele mi dają. Za każdy komentarz z linkiem postaram się odwdzięczyć, ale za obserwację się nie odwdzięczam. Chyba, że blog naprawdę mi się spodoba