poniedziałek, 3 marca 2014

Rozdział Trzydziesty "Zabawka"

Nikt nie mógł zabronić Zaynowi spać. Szczególnie, że było tak rano. A jednak, zanim jeszcze biedny Malik zdążył sobie uświadomić, że przespał już odpowiednią ilość czasu i naprawdę wypadałoby się już obudzić, do akcji wkroczył "niezastąpiony" Liam.
- Wstawaj, śpiochu! - wrzasnął mu do ucha przyjaciel. Nic bowiem nie drażniło tak Payne'a, jak marnowanie połowy dnia na spanie, jak to często postępował Malik.
 Ten jednak nie miał zamiaru mu odpowiadać. Spał, przecież nie będzie wstawał tylko dlatego, że taka jest wola, a raczej kaprys, jego kumpla z zespołu.
- Zayn, wstawaj. Dziewiąta!!! - wydarł się Liam i zaczął nucić Lazy Song, którą to zawsze śpiewał, aby go obudzić. Podziałało. Brunet leniwie podniósł się i usiadł na łóżku, odkrywając nieco kołdrę, którą był przykryty.
- Co się stało? - spytał zaspanym głosem, myśląc że Liam naprawdę uwierzy mu, że przez ten cały czas spał twardym snem.
- Dziewczyna do ciebie przyszła, wariacie - odparł ze śmiechem młodszy z nich, wskazując zamaszystym ruchem ręki na okno - Powiedziała, że nie odejdzie, dopóki - cytuję - radość jej serca, imieniem Zaynunio (tak, użyła tego zdrobnienia) nie podpisze się jej na staniku.
- Ok, załatwię to jak najszybciej - westchnął Malik, wstając i szukając wzrokiem po pokoju jakiejś czystej i w miarę przyzwoitej koszulki. Przecież wiadomo, że jak podpis, to i foty, a na zdjęciach on  n i g d y  nie może wyglądać źle.
 Liam jednak, zamiast mu pomóc w miarę szybko się wyszykować, został w miejscu i zaniósł się gromkim śmiechem.
- To był żart, stary - wyznał, ciągle jeszcze zanosząc się od tej wesołości i ocierając ukradkiem łzy, które z tego śmiechu pojawiły się w kącikach jego oczu. - Przecież ty już masz dziewczynę - dodał, chcąc mu nieco dopiec. Niech wie, że następnym razem ma obudzić się wcześniej.
- Spieprzaj - machnął ręką brunet i ponownie zakrył głowę kołdrą. Jakoś nie miał nastroju do żartów. Irytowała go wręcz ta nadmierna wesołość przyjaciela.
- No chyba mi nie powiesz, że chodzisz do Nando's codziennie tylko po to, żeby po prostu się przejść? - drążył dalej wyższy z nich, zdając sobie nawet z tego sprawę, że zachowuje się jak nieogarnięta czternastolatka.
- Oczywiście, że nie - wyszczerzył się zirytowany już chłopak - Przecież kupuję tam Niallowi jedzenie. Beze mnie zginąłby z głodu. - Tak to sobie tłumaczył. Nie, przecież nie był zatwardziałym egoistą. A że w Nando's ktoś jeszcze na niego czekał... To było tylko przy okazji.
 Liam niestety zdążył już to zauważyć, nie był przecież głupi. I nie chciał ukrywać tego, że wie. Od kiedy wiedza jest grzechem?
- Harry może mu gotować - stwierdził, jakby naiwnie, ale obaj doskonale wiedzieli, że to był tylko wstęp.
- Ale on woli Nando's - bronił się Zayn. Skoro Liam już i tak wiedział, to chciał zachować chociaż resztki swojej godności, tajemnicy. Nie musi podawać mu wszystkiego na tacy, a niech się troszeczkę pomęczy.
- Raczej ty wolisz Cassidy.
 Cassidy rzeczywiście była bardzo ładna i podobała się Zaynowi. Pracowała w Nando's, spotykali się codziennie, ale niewiele w gruncie rzeczy o niej wiedział. Chciał to zmienić w najbliższym czasie, ale jakoś bał się jej wyznać, jakie ma wobec niej zamiary. Znacznie łatwiej było mu przemawiać przez czyny. Ale ona chyba nie za bardzo je rozumiała.
 Dzisiaj chciał to zmienić. Spontaniczny pomysł, który jednak rodził się w jego głowie dosyć długo. Raz czy dwa widział ją z innym mężczyzną, ale byli daleko, nie miał stuprocentowej pewności, że to ona. Chciał się upewnić. Chciał ją zaprosić na kolację.
 Wiedział, że pracę zaczyna dopiero popołudniu. To było więc prawie najdłuższe przedpołudnie w jego życiu. Aż wstyd przyznawać, ale prawie całe przeznaczył na porządne "wypindrzenie się". Wylał na siebie prawie litr aftergelu, czego oczywiście nie omieszkał skomentować Liam, który już domyślił się co chodzi po głowie przyjacielowi, a przebierał się co najmniej dziesięć razy, zanim znalazł zestaw, w którym wyglądał w miarę atrakcyjnie.
 Ale był gotowy. Tak, był. Przecież nieraz już przez to przechodził, miał kilka dziewczyn, nie był nowicjuszem. Strach i trema jednak nie zmniejszały się w miarę, jak zapraszał kolejne dziewczyny na randki, a wręcz przeciwnie, z każdym razem potęgował. Jeszcze raz przećwiczył sobie w głowie tę formułkę, która miała tak wiele zmienić i wyszedł z domu.
~ * ~
 Zaczęło się tak jak zwykle, niewinnie. Zamówił jedzenie dla Nialla i zajął miejsce przy stoliku, czekając aż Cassidy do niego podejdzie. Tym razem jednak nie było jej dłużej niż zwykle. A może tylko mu się tak wydawało? Z nudów wyjął telefon komórkowy i zaczął czytać stare esemesy. Doszedł aż to tego z czasów porwania. Nie zatrzymał się przy nim na długo. Po prostu wyłączył telefon i schował go z powrotem do kieszeni, nie chciał wracać do tych wydarzeń. Starał się zacząć życie na nowo.
 Wreszcie nadeszła. Ubrana była w czarną spódnicę z materiału imitującego skórę i białą zapinaną na guziki bluzeczkę, która tak rozkosznie - zdaniem Malika - opinała jej krągłe piersi. A na jej palcu... Nie, to było zbyt straszne, żeby miało być prawdziwe. To przecież nie mógł być...
- Och, Zayn, jaka jestem szczęśliwa!!! - zaśmiała się brunetka, wpadając prosto w jego objęcia. Ale tym razem on nie przyjął jej do siebie. Nie przyjmie, póki nie dowie się, co się dokładnie dzieje, na czym stoi.
- Co to jest? - spytał przestraszony, pokazując przy tym palcem na jej srebrną ozdobę.
- Victor mi się oświadczył, fajnie nie? - oznajmiła niefrasobliwie, jakby ustalała wcześniej z Zaynem, że nie wiąże z nim swojej przyszłości. Szkoda, bo on właśnie miał takie plany wobec niej... - Mówił że zna ciebie i Liama. Nawet dobrze zna, chociaż nie wiem dokładnie o co mu przez to chodziło.
 To ostatnie zdanie przesądziło o wszystkim i spowodowało niekontrolowany wybuch ze strony Malika. Victor, coś mu mówiło to imię. Nie, znał go aż za dobrze. Może nawet nie tyle on, co Liam. Przecież to on ich skrzywdził. To on zgwałcił Liama. Nie, to nie mogło się dziać naprawdę. Ale to był on. Teraz to pamiętał. Właśnie z nim ją widział. NIE, NIE, NIE!!!
 Wstał od stolika i gwałtownie złapał ją za nadgarstek. Nie obchodziło go, że ją boli, nie panował nad sobą. Wcale.
- Cassidy - zaczął, trzęsąc się z emocji - Chodźmy do mnie do domu. Wszystko ci tam wyjaśnię, ale to nie będzie łatwa rozmowa.
- Zayn - obruszyła się dziewczyna. Wiedziała, że wdawanie się z nim w romans jest złym pomysłem. Teraz się go bała. - Ja pracuję. Nie mogą mnie stąd wywalić, mam dziesięcioletnią siostrę na utrzymaniu i... - próbowała się tłumaczyć, ale czuła, że to zbędne. Zayn i tak zrobi co chce. Jak zawsze...
- Nie ma żadnego "ale"!!! - krzyknął brunet tak, że twarze wszystkich klientów restauracji zwróciły się w ich stronę. Nie, nie przeszkadzało mu to, nawet tego nie zauważył. Po prostu nie mógł się z tym pogodzić. Dlaczego niby nie miałaby się go chociaż raz posłuchać? Chciała, by był jej zabawka, ale sama pozwoliła mu się przejrzeć. Głupia, głupia... Ale jednocześnie pociągała go jak mało kto. Tak jak kiedyś Perrie... Nie, nie może tak dłużej być. Po prostu złapał ją za nadgarstek i zaprowadził do domu. Wyjaśni jej wszystko czy jej się to podoba czy nie.
--------------------------------------------------------------------
 Przepraszam, przepraszam, przepraszam. jak mogłam Was tak zaniedbać?!
 Jestem zła, zła, zła. Ale nie miałam weny na tego bloga, ciągle jednak byłam na drugim, tym o moim życiu. DMB (dzień myśli braterskiej), HOPR (Harcerskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe) i jeszcze problemy z natury osobistej pożarły mi ogromną ilość czasu. I przyznam się Wam, w niedzielę już miałam usuwać bloga. Byłam na to gotowa. Ale przeczytałam komentarz  Tosi Gacki i postanowiłam jednak skończyć.. Dziękuję Wam za to, że jesteście.

3 komentarze:

  1. Super rozdział , jak zwykle oczywiście . Tylko plisss nie usuwaj bloga bo jest ciekawy , fajny i wogóle zainteresował mnie jak mało który :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super!
    Jejku. Mam nadzieje że nie usuniesz bloga. :c
    Życzę Ci dużo weny.
    Już nie mogę się doczekać następnego. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. zapraszam na zwiastun recovery:
    https://www.youtube.com/watch?v=eohTYU0FYKc

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze. One naprawdę wiele mi dają. Za każdy komentarz z linkiem postaram się odwdzięczyć, ale za obserwację się nie odwdzięczam. Chyba, że blog naprawdę mi się spodoba